Pora wyjaśnić sobie jedną kwestię. Czy Avril Lavigne zastępuje na scenie sobowtór, bo artystka zginęła przed wieloma laty?
Sobowtór Avril Lavigne: bardzo rozpowszechniona plotka
Avril Lavigne zmarła w 2003 roku, a kobieta, którą teraz widzimy na koncertach, to jej sobowtór. Piosenkarka miała opuścić nas po wydaniu debiutanckiego albumu Let Go, a że ten sprzedał się fenomenalnie, to szkoda byłoby zaprzepaścić taką karierę. Dublerka nazywa się Melissa Vandella, a do udawania Avril zatrudniła ją wytwórnia płytowa. Melissa, jeszcze przed śmiercią Lavigne, miała czasami pojawiać się na ściankach, podczas gdy jej prawdziwa koleżanka nie radziła sobie ze sławą i unikała paparazzich. Właśnie tak powoli przyzwyczajała publikę do tej podmianki.
To, co właśnie przeczytaliście, jest teorią, która obiegła internet i prasę we wczesnych latach dwutysięcznych. Najpewniej wykiełkowała ona w okolicach 2005 roku na jednym z brazylijskich portali fanowskich. Od tamtej pory rosła w siłę: poświęcono jej blogi detektywistyczne, doszukiwano się ukrytych znaczeń w teledyskach i tekstach piosenek. Zyskała spore grono wielbicieli, ale też równie wielu niedowiarków.
Trudne emocje i safe space. Polski Machine Gun Kelly opowiedział nam o sobie
To jest takie głupie
To jak w końcu jest? Avril Lavigne żyje? Podczas kiedy my sobie gdybamy, wypowiedziała się bohaterka plotek. Zresztą nie po raz pierwszy, bo już wielokrotnie reagowała na sytuację – raz śmiechem, raz niedowierzaniem.
– Dla mnie to po prostu zabawne – powiedziała Lavigne w niedawnym odcinku podcastu Call Her Daddy Alexa Coopera. – Z jednej strony wszyscy mówią: «Wyglądasz dokładnie tak samo. Nie postarzałaś się ani o dzień». Ale z drugiej, inni ludzie twierdzą, że istnieje teoria spiskowa mówiąca o tym, że nie jestem sobą – dodała.
Wokalistka widzi jednak pozytywy. – Szczerze mówiąc, nie jest tak źle. Mogło być gorzej, prawda? Czuję, że trafiłam na coś dobrego. Nie wydaje mi się, żeby było to negatywne. To nic strasznego – podsumowała. A jeśli to nie rozwiało waszych wątpliwości, to Avril przyznała, że jest w 100% sobą: Oczywiście, że ja to ja. To jest takie głupie…Myślę, że zrobili to z innymi artystami. Nie jestem jedyna. Myślę, że inni ludzie również muszą się z tym mierzyć. To co, przekonani?