HVNCWOTY to rapowy album, który wielu przegapi – i będzie to błąd
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Barto Katt drugi rok z rzędu podbija jesień nowym albumem. Niestety aż i tylko pod względem jakościowym, bo wyświetlenia wciąż nie sytuują go w topce kraju. Uprzejmie zawiadamiamy: Gdy poznacie projekt duetu HVNCWOTY, to będziecie bogatsi muzycznie.
Barto Katt & Soulpete to tandem marzeń
Zacznijmy od początku, żebyście mieli odpowiednią bazę. Barto Katt, znany też jako Barto’cut12, Barto Kattwelw oraz Cut12moto, to raper i producent, który działa na scenie nie od wczoraj. Jak napisał Marcin Flint, jest generałem kolektywu rapowego BUMP’12, który gromadzi sporo MC’s. Ponadto Bartek ma na koncie sporo projektów, w których błyszczał jako beatmaker.
Szerszego uznania doczekał się jednak dopiero w zeszłym roku. Krążek YUPPIE był kompletny i doszlifowany. Barto był tu odpowiedzialny zarówno za rap, jak i produkcję. Jak to często bywa, gdy muzyka i wokal wychodzą spod jednej ręki, spójność całości wchodzi na poziom wręcz wybitny. Przy okazji nowego projektu został (na chwilę?) pełnoetatowym nawijaczem. Co nie dziwi, skoro na jego drodze pojawił się taki kozak jak Soulpete.
Oni tak mają
Czym są HVNCWOTY? Przede wszystkim garścią wspomnień i refleksji ujętą w intensywnie subiektywny sposób. Dosłownie tak jak w życiu: słodko-gorzko, z domieszką zamuły, humoru i problemów z hajsem. Pod pewnym kątem jest to treściowo kontynuacja poprzedniego materiału Barto. Znowu dostajemy sporo retrospekcji i granicznie szczerych historii z ciężkiej młodości autora. Zbudował duży, pełny i zdecydowanie ekosystem.
Autentyczne, zaskoczenie, abstrakcja
Nikt chyba nie oczekiwał, że ten album będzie zawierał aż tyle oddzielnych, pełnoprawnych historii o rozmaitych postaciach. Słuchając go, poznajemy sporo kompletnych fabuł i fabułek, a większość z nich ma tragiczne zakończenie. Mamy kolejne wspomnienie o tacie Barto w Suchym chlebie (bez spoilerów, ale czego by nie mówić: wzorem rodzica nie był). Możemy posłuchać o drobnym narkomanie i złodzieju w Nie zdziw się, a wymowę numeru dopełnia Junes. Jest też utwór w pełni poświęcony pewnemu autorytetowi i mentorowi gospodarza, nosi tytuł Junak.
Goście, goście… I to jacy!
Są też featy, jak ten fenomenalny Laika w Bez kagańca. Ale nie tylko ten, bo HVNCWOTY mają sporo gościnnych perełek. Na wyróżnienie zasługuje niewątpliwie zwrota Rau-a na sprytnie ogranym, jedno-rymowym patencie. Fenomenalnie na agresywnym bicie odnalazł się Bober z klasycznym wkurwem i pojazdem po aktualnej kondycji rap-sceny. W podobne tony uderzył Miodu, tylko za cel obrał sobie przede wszystkim influencerów, youtuberów i wszelkie pato-pospólstwo internetowe. Przyjemnie wpasował się ze swoją zwrotą także Dizkret, dopełniając luźne opowieści Barto o chillowaniu z ziomkami na ławce.
Czołobitnie względem klasyki
HVNCWOTY to oldschoolowa płyta hołdująca starym brzmieniom, bogatym w treści i przekaz, ale bez tryhardowania. Pętle Soulpete’a mogą być proste, lecz mają w sobie pierwiastek nienachalnej magii. Czuć zwykłą, rapową zajawkę, nie żadną chęć rozjebania branży czy manifestacji skilli. Jest to bardzo szczery projekt, w którym znajdziemy tyle samo chillu, co goryczy i gniewu. W odpowiednich proporcjach.
HVNCWOTY to nie wszystko. Zapraszamy po więcej opiniotwórczych tekstów o polskim rapie!
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.