BeFake, czyli przewrotna odpowiedź na BeReal. Czym jest nowa aplikacja?
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
W projekcie amerykańskiego start-upu BeFake, który trafił już do Google Play i App Store, pierwsze skrzypce gra sztuczna inteligencja. Nie możemy się zdecydować, czy to faktyczna innowacja, czy mało znacząca technologiczna ciekawostka.
⚠️ Time to BeReal. 2 minutes left to capture a BeReal and see what your friends are up to⚠️. W zeszłym roku na ekranach milionów urządzeń mobilnych na całym świecie codziennie zaczęła pojawiać się taka notyfikacja. Modę na aplikację pomysłu Alexisa Barreyata i Kévina Perreau, z której pochodzą, tłumaczono na wiele sposobów. Przede wszystkim zauważono to, że stoi w kontrze do Facebooka, Instagrama czy X. Nie zalewa użytkowników toną materiałów i reklam, pozwalającą bez reszty oddać się wielogodzinnemu scrollingowi. Jedyne treści, jakie są im prezentowane, to zdjęcia znajomych. Te zaś pojawiają się dopiero po udostępnieniu własnego selfie – jednego dziennie.
Na pohybel perfekcji
BeReal z założenia miał też tchnąć w social media ducha naturalności. Rozmaite platformy przyzwyczaiły nas do ustawicznych filtrów, retuszów, modyfikacji i poprawek. Rozwój technologii sprawia, że coraz trudniej oddzielić nam wizualną prawdę od fikcji. Idealizujemy celebrytów, chociaż ci w rzeczywistości wyglądają zupełnie inaczej i pracują wiele godzin nad upiększaniem swojego wizerunku. W BeRealu na wykonanie zdjęcia mamy za to jedynie 2 minuty, a powiadomienia pojawiają się o losowych godzinach. Jednego dnia zastaną nas podczas uroczystej kolacji, gdy możemy pochwalić się makijażem albo eleganckim strojem. Innym razem zaskoczą w czasie wywieszania prania albo tuż po popołudniowej drzemce. Wykonane wówczas selfie mają normalizować, że nie zawsze musimy wyglądać perfekcyjnie.
Reklamy nie są najważniejsze?
Po wystrzeleniu w górę, które poskutkowało liczbą 13 milionów aktywnych użytkowników w lutym, szum wokół BeReala nieco ucichł. Dziś częściej mówi się choćby o Threads, aplikacji mogącej w nieodległej przyszłości zaszkodzić Instagramowi. Eksperci spekulują, że Francuzi nie potrafią wykorzystać finansowego potencjału tkwiącego w swoim pomyśle. Ani nie wprowadzają nowych funkcji, ani drastycznie nie modyfikują tych istniejących.
„To miejsce, gdzie dochodzi do spotkania różnych grup”. Przeczytaj więcej o Threads!
– Ograniczona struktura obserwujących i spontaniczny czas jej użytkowania sprawiają, że jako marka nie stawiamy tej platformy na pierwszym miejscu, mimo że ludzie ją uwielbiają – zdradziła w rozmowie z magazynem Glossy współzałożycielka marki Glossy, Alisa Metzger. Sam BeReal deklaruje jednak w oficjalnym komunikacie prasowym, że zamierza obstawać przy swojej strategii. Na razie finansują ich prywatni inwestorzy. – Chcemy zostać z Wami tak długo jak sami zdecydujecie. Współpraca z markami nie jest naszym priorytetem. Jest wiele fajnych rzeczy, które zamierzamy wprowadzić. Cieszy nas, że możemy we własny sposób ustanawiać priorytety – przeczytamy w oświadczeniu.
Algorytmy zbliżające ludzi
W tym samym czasie, gdy specjaliści wróżą jej niewesołą przyszłość, aplikacji wyrasta nowy konkurent. Za BeFake stoi amerykański start-up Alias Technologies, który szuka zastosowań sztucznej inteligencji w mediach społecznościowych. Jego eksperci zdobywali doświadczenie w gamingu, pracując m.in. nad Final Fantasy XV: A New Empire i World War Rising. – Wykorzystaliśmy AI do monetyzacji. Zastanawialiśmy się nad tym, co tak naprawdę powinniśmy zaoferować graczom. Później użyliśmy ją na polu dopasowywania użytkowników – przekonuje w rozmowie z portalem TechCrunch współzałożycielka Alias Technologies, Kristen Garcia Dumont. Dobrze działające algorytmy według niej skutecznie zbliżają do siebie ludzi. Dzięki nim nie muszą nawet początkowo zdradzać swojej tożsamości, co leży u podstaw BeFake.
Być kimkolwiek
Twórcy aplikacji nieprzypadkowo nawiązują jej nazwą do BeReala. Uznają, że naturalność leżąca u jej fundamentów w rzeczywistości i tak jest fasadowa. Ze względu na to, że zdjęcia można do niej wgrywać z opóźnieniem, niektórzy użytkownicy celowo wybierają taki moment w dniu, gdy wyglądają najkorzystniej. – Nam chodzi o całkowite odrzucenie pochwały tej pozornej autentyczności – mówi Dumont. W BeFake również należy wykonać dwie fotografie (przednim i tylnym aparatem), ale nie na tym się kończy. Użytkownicy posiłkują się gotowymi ustawieniami lub wpisują własne prompty, aby ich selfie zmodyfikowała sztuczna inteligencja, a konkretnie zmodyfikowana wersja modelu Stable Diffusion. Dzięki niemu wszelkie chwyty są dozwolone. Fotka z kuchni w mgnieniu oka przeobrazi się w migawkę z kosmosu, średniowiecznego zamku albo magicznej wioski. Na pierwszy plan wysuwa się nie tyle bycie tu i teraz, co kreatywność internautek. – Po co być prawdziwym, skoro można być kimkolwiek? – pytają zaczepnie pomysłodawcy aplikacji.
BeFake pojawiło się już w katalogu sklepów Google Play i App Store. Jego podstawowa wersja jest dostępna za darmo, ale wszyscy zainteresowani mogą zaopatrzyć się w płatne subskrypcje. Dzięki nim odblokowuje się opcja udostępniania obrazów częściej niż raz dziennie i poza określonymi ramami czasowymi.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.