„Biały szum” z Adamem Driverem i Gretą Gerwig wkrótce na ekranach
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Noah Baumbach, ikona amerykańskiego kina indie, po raz pierwszy w karierze korzysta z cudzej historii. Od razu startuje z wysokiego C, biorąc na warsztat postmodernistyczną książkę Dona DeLillo. Biały szum już niedługo zobaczą polscy widzowie.
Adaptację powieści z 1985 roku, która została wyróżniona prestiżowym National Book Award for Fiction, próbowano zrobić wcześniej kilka razy. Najpierw pomysł ten narodził się w głowie Barry’ego Sonnenfelda, twórcy serii Faceci w czerni i Bardzo dzikiego Zachodu. Schedę przejął po nim Michael Almereyda, którego najważniejszymi filmami pozostają Hamlet i horror Nadja. Ostatecznie na krześle reżyserskim ekranizacji zasiadł Noam Baumbach, co niektórych wprawiło w osłupienie.
Will Smith wystąpi w thrillerze Emancipation. Czego możemy spodziewać się po tym filmie?
Sęk tkwi w prostocie
Znakiem rozpoznawczy Amerykanina od lat pozostają mikrohistorie: osadzone w życiu rodzinnym i dystansujące się od kontekstu polityczno-społecznego. Interesują go intymne relacje międzyludzkie oraz pęknięcia, jakim ulegają. W Walce żywiołów opowiedział o wykładowcy akademickim zazdroszczącym swojej żonie talentu pisarskiego. Ta nasza młodość konfrontowała bohaterów z upływającym nieubłaganie czasem, Historia małżeńska – przedstawiała migający na horyzoncie rozwód. Baumbach umie budować nawet te bardziej złożone dialogi, a z pozornie nieistotnych zdarzeń wyłuskuje to, co najciekawsze.
Ze śmiercią mu nie do twarzy
Połączenie reżysera i Białego szumu może więc nieco dziwić. Wywrotowa książka jest napisana trudnym, niekiedy nieprzystępnym językiem, jak na czołowego postmodernistę przystało. Jej akcja rozgrywa się w połowie lat 80. w amerykańskim miasteczku Blacksmith. Wraz z żoną Babette mieszka tam Jack Gladney, kierownik katedry badań nad Hitlerem. Mężczyzna panicznie boi się śmierci – do tego stopnia, że lęk uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Problemy narastają, gdy nad dom małżeństwa nadciąga chmura toksycznych wyziewów. Nagła ewakuacja potęguje napięcie, niepewność narasta.
W Białym szumie Don DeLillo nie opowiada tylko o naznaczonej przez los parze. Pojawiają się w nim wątki dotyczące kondycji ówczesnego społeczeństwa. Niczym sprawny socjolog pisarz wyciąga kolejne asy z rękawa. Mówi też o rozbuchanej konsumpcji, zwodniczym wpływie telewizji, uzależnieniu od leków przeciwbólowych i wylewającej się zewsząd przemocy.
Czy Baumbach poradził sobie z niewątpliwie ambitnym wyzwaniem? Jako pierwsi ocenili to goście tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Reżyser walczył tam o Złotego Lwa, jednak ostatecznie zdobyła go Laura Poitras z dokumentem Całe to piękno i krew. Właściwym miejscem dystrybucji adaptacji ma być Netflix. Jej premierę zaplanowano na 30 grudnia, ale przed lądowaniem na streamingach Biały szum zawita w wybranych kinach. Na polskie seanse od 8 grudnia zaprasza Gutek Film.
Biały szum i jego ekipa
Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o nowym filmie? Na pewno trzeba podkreślić fakt, że główne role grają w nim Adam Driver i Greta Gerwig. Poza nimi do obsady zaproszono m.in. Raffey Cassidy, André Benjamina i Jodie Turner-Smith. Operatorsko Baumbacha wsparł Lol Crawley, autor zdjęć do Mandela. Droga do wolności i Weekendu z królem. Twórcą ścieżki dźwiękowej do Białego szumu jest zaś Danny Elfman, który wcześniej napisał muzykę do Edwarda Nożycorękiego oraz Batmana. Na potrzeby netfliksowej premiery powstał także pierwszy od pięciu lat singiel LCD Soundsystem. Utwór New Body Rhumba nie znalazł się jednak ostatecznie w soundtracku, mimo że Nick Murphy, wokalista zespołu, jest od lat wielkim fanem Dona DeLillo.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.