Amerykańska piosenkarka uważa, że tak długie występy szkodzą nie tylko samym artystom, ale też słuchaczom.
Pod koniec września występem w kanadyjskim Quebecu kolejną międzynarodową trasę rozpocznie Billie Eilish. W ramach tournée dziewięciokrotna zdobywczyni Grammy zagra ponad 80 koncertów. Dwa z nich, ku uciesze polskich słuchaczy, odbędą się nad Wisłą. 3 i 4 czerwca 2025 roku wokalistka wpadnie do krakowskiej TAURON Areny. Bilety wyprzedały się już w dniu rozpoczęcia sprzedaży.
Billie Eilish: estrada wyczerpuje
Czego możemy spodziewać się po show autorki dopiero co wydanego albumu Hit Me Hard and Soft? Setlista powinna zawierać nowe utwory, ale też szlagiery pokroju bad guy czy lovely, tyle że to tylko przypuszczenia. Amerykanka nie mówi wszystkiego wprost, bo chce zbudować napięcie i zaskoczyć słuchaczy. Jednego jest jednak pewna – długości widowisk. Opinię na ten temat wyraziła podczas niedawnego Q&A zorganizowanego we współpracy z platformą muzyczną Stationhead.
– Nie zrobię trzygodzinnego show: to dosłownie psychotyczne. Nikt tego nie chce. Wy tego nie chcecie, ja tego nie chcę. Nie chciałabym tego nawet jako fanka, nie chcę słuchać mojego ulubionego artysty aż przez trzy godziny – zdradziła. Okazuje się, że nie po raz pierwszy kwestionuje ideę tak wyczerpujących, złożonych wydarzeń. – Nie ukrywam, że bardzo trudno grać mi na stadionach. (…) Beyoncé i Taylor Swift to nietykalne supergwiazdy. Fakt, że są w stanie grać tak długie występy, pełne tak wielu niezwykłych momentów, jest niesamowity – mówiła rok temu w rozmowie z gazetą Los Angeles Times.
Blef dwóch gwiazd
Skoro już wywołaliśmy Taylor Swift do tablicy, poświęćmy jej jeszcze odrobinę uwagi. Kiedy to ona zawiaduje muzycznym światem, a jednocześnie jest znana z dawania trzygodzinnych występów, słowa krytyki dla tego rodzaju show mogą być postrzegane za personalny atak. Wierni słuchacze autorki 1989 nie zinterpretowali wypowiedzi Billie Eilish jako samoświadomy wyraz wolności artystycznej, tylko jako atak w stronę ich idolki. Wygląda na to, że fani znów doszukują się konfliktu między obiema piosenkami. Według nich przypadkiem nie są choćby zbliżone daty premiery Hit Me Hard and Soft oraz The Tortured Poets Department.