Burning Man z protestami aktywistów klimatycznych. Wkroczyła policja
Krzyki, brutalna interwencja policji i aresztowania na Burning Man. Festiwal na godzinę opanowali aktywiści klimatyczni, blokując w ramach protestu główną drogę prowadzącą na imprezę. Czego żądali i jak zostali potraktowani?
Burning Man w tarapatach
Tegoroczny Burning Man już wystartował. Od niedzieli na pustyni w Nevadzie gromadzą się dziesiątki tysięcy osób, których celem jest zbudowanie w kilka dni zupełnie nowego miasta, a następnie sprawienie, żeby nie pozostał po nim ani jeden ślad. W międzyczasie odbywają się przedziwne warsztaty i koncerty, uczęszczane przez przedziwnych ludzi w przedziwnych strojach. Jeśli szukacie seks-campingów, macie ochotę zrobić kolaż Elijaha Wooda albo zagrać w zdzirowatego minigolfa, to wiecie, gdzie jechać.
W zeszłym roku szyki imprezowiczom lekko pokrzyżowała pogoda. Odnotowano wtedy rekordową temperaturę 39 stopni, co w połączeniu z pustynnym piaskiem i wszechobecnym pyłem raczej średnio sprzyjało zabawie. W tym roku pogoda jest lepsza, ale wystąpiły inne problemy. Do akcji wkroczyli antykapitalistyczni aktywiści, którzy chcąc zwrócić uwagę na zmiany klimatu na świecie, zablokowali główną drogę prowadzącą na teren festiwalu.
Bilety na najlepsze koncerty znajdziecie tutaj
Bezwzględna interwencja
Co właściwie się wydarzyło? Kilku członków organizacji Seven Circles w ramach protestu ustawiło w poprzek na ulicy 28-metrową przyczepę z napisami Znieść kapitalizm!, Matka ziemia potrzebuje naszej pomocy czy Strajk generalny dla klimatu. Część z nich postanowiła pójść o krok dalej i przykuła się do niej łańcuchami.
W wyniku akcji dwupasmowa autostrada, będąca jedyną drogą dotarcia na Burning Man, została zablokowana na około godzinę, a festiwalowiczów, chcących się z niego wydostać, cofano w drugą stronę lub zatrzymywano. Utworzył się ogromny korek, kierowcy narzekali, że spóźnią się do pracy, a ci bardziej wkurzeni chcieli sami usunąć blokadę.
Strajk nie spodobał się też właścicielom terenu. Plemię Paiute kazało aktywistom natychmiast opuścić obszar, ale ci się nie zgodzili. Pół godziny później pojawiła się policja, grożąca protestującym przez system nagłośnieniowy, że jeśli zaraz nie ustąpią, to ta się nimi zajmie. To również nie podziałało, więc policjanci zdecydowali się na radykalne działania i bez wahania przejechali swoim SUV-em przyczepę. W tym samym czasie w stronę demonstrantów została skierowana broń, co wywołało wśród nich panikę. – Nie jesteśmy uzbrojeni i nie chcemy przemocy – krzyczeli, a następnie zostali aresztowani.
A climate activist handed out flyers explaining why they are protesting Burning Man, but the Burners are pissed off and not interested pic.twitter.com/GTtdafM3Zs
— michelle lh࿊࿊q (@MichelleLhooq) August 28, 2023
Przestańcie zatruwać planetę
Na co chcieli zwrócić uwagę protestujący? Ich główny przekaz był jasny – kapitalizm zawiódł w przeciwdziałaniu kryzysowi klimatycznemu i ekologicznemu. Oberwało się też uczestnikom wydarzenia Burning Man, zwłaszcza tym bardziej zamożnym. Według aktywistów nie żyją oni w zgodzie z deklarowanymi wartościami festiwalu i są powodem jego komercjalizacji. Wśród innych żądań było m.in. wezwanie do zaprzestania używania prywatnych odrzutowców, jednorazowych tworzyw sztucznych i niepotrzebnego spalania propanu.
– Sam Burning Man narodził się jako strajk przeciwko uzależnionemu od wzrostu kapitalizmu światu – pisze w informacjach prasowych jedna z uczestniczek festiwalu i inicjatorka protestu. – Jako Burnerzy rozumiemy siłę społeczności i wielokrotnie pokazaliśmy, że możemy stworzyć nowe społeczeństwo, z nowymi zasadami, które obejmują godność każdej żywej istoty. Po 37 latach praktyki musimy rozszerzyć te zasady na cały świat. Nie możemy dłużej pozostawać apolityczni w czasach kryzysu.