Szefowa działu kreatywnego Going. Piszę i rozmawiam o książkach, feminizmie…
Dining Week to prawdziwe święto wszystkich smakoszy. Od 6 do 31 lipca jedne z najlepszych restauracji w kraju zaprezentują 3 i 5-daniowe festiwalowe menu. Spodziewamy się wyszukanych potraw z najwyższej jakości składników, które zostawią po sobie najlepsze kulinarne wspomnienia.
Czarne ravioli z krupniokiem, delikatny jesiotr serwowany z 3 rodzajami kawioru, a może boczniak otulony panko z limonką, miętą i dżemem z chili? To tylko kilka z propozycji, jakie w tej edycji Dining Week przygotowali szefowie kuchni.
W akcji bierze udział 100 restauracji, w których zjecie ponad 400 popisowych dań. Festiwalowa cena 99 zł i 149 zł oznacza korzyść aż do 50% w stosunku do regularnych cen. W pakiecie dodatkowo otrzymacie koktajl oraz amuse-bouche, czyli wykwintną przystaweczkę. Rezerwacja obejmuje aż 120 minut, dzięki czemu możecie komfortowo cieszyć się swoją ucztą. Ilość stolików ograniczona, więc organizatorzy zachęcają do szybkich decyzji.
Rezerwacji dokonacie na stronie internetowej festiwalu.
Gdzie warto się wybrać? Wspomniany boczniak zjecie w Poznaniu w Why Thai. Jesiotra w sosie beurre blanc z chińską kapustą choy sum, 3 rodzajami kawioru oraz szczypiorkiem schrupiecie w gdańskiej Niesztuce. W Warszawie kuszą duszone policzki i ozory z dzika w czerwonym winie, zapiekane z topinamburem, jeżynami i miodem spadziowym. Jeśli macie na nie ochotę, wpadajcie do Frank Winebar&Shop.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie wybrali się na testowanie festiwalowego doświadczenia
Nasz redakcyjny kolega Dymek przetestował stołeczną Rest. Baczewskich. Szef kuchni Dmitrij Babak postawił na tradycyjne smaki takie jak zupa ucha czy pierogi, ale zinterpretował je w nowoczesnych duchu. W menu A znalazła się baba ghanoush z ekstrawaganckim czarnym czipsem ryżowym. Do tego carpaccio z wędzonego kawioru z dorszem, a następnie wspomniana ucha z wielu rodzajów ryb. Jeśli ton nadal mało, to co powiecie na czarne pierogi z dorszem z sosem serowym, pomarańczowym beurre blanc i bottargą. Dining Week to zawsze czas intensywnej edukacji, więc sprawdziliśmy, co oznacza ten ostatni składnik. Okazało się, że jest to przysmak z solonej, peklowanej ikry rybnej! Słodkim zwieńczeniem całego doświadczenia był wykwintny deser czekoladowy, który uznaliśmy za nagrodę za świeżo zdobytą wiedzę.
Menu B nie stoi w cieniu swojego „konkurenta”. O ile menu A stoi pod znakiem ryb, to tutaj szef kuchni postawił na akcenty mięsne. Zaczynamy od roladek z bakłażana w sosie orzechowym. Potem grillowany oscypek sparowany z konfiturą borówkową i karmelizowanymi orzechami włoskimi. Jest bardzo dobrze. Następnie mierzymy się z dostojnym żurkiem galicyjskim. Rozpłynięci nad mieszanką smaków, sięgamy po grasicę smażoną w porto na brioszce. Finalny akord jest równie pyszny, gdyż na deser dostajemy klasyczne ciastko Zygmuntówka.
Jak mówią twórcy restauracji: – Nawiązujemy do lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia, bo chociaż była to epoka krótka, to niezwykle żywiołowa. (…) Szanując przeszłość, kulinarne dziedzictwo minionych pokoleń, chcemy tworzyć kuchnię odważną, czerpiącą inspirację ze współczesności.
Co jeszcze piszemy o jedzeniu?
Szefowa działu kreatywnego Going. Piszę i rozmawiam o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzę audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.