Czytasz teraz
„Mieć nosa do gier” nabiera nowego znaczenia. Czy GameScent zwiastuje rewolucję?
Kultura

„Mieć nosa do gier” nabiera nowego znaczenia. Czy GameScent zwiastuje rewolucję?

Kopiesz piłkę na wirtualnym boisku, a w powietrzu unosi się najprawdziwszy zapach świeżo skoszonej trawy i potu zawodników. Urządzenie wspierane przez AI może wynieść immersję na zupełnie nowy poziom.

Aby odbiorcy na długo zapamiętali daną grę komputerową, wypada jak najlepiej zaangażować ich różne zmysły. W ten sposób spektakularne, budowane od podstaw krajobrazy cieszą oko bardziej niż niejeden film albo obraz. Monumentalne ścieżki dźwiękowe i odgłosy otoczenia stymulują słuch. Dzięki kontrolerom haptycznym zmienia się zaś postrzeganie dotyku: czujemy wstrząsy albo wibracje. Intensywne wrażenia potęguje wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości (VR). Oddziela graczy od świata fizycznego, zaburza im poczucie czasu.

Wirtualna rzeczywistość i jej wpływ na nasze zdolności poznawcze to obecnie przedmiot wielu badań kognitywistów

Bez na sali kinowej

Istnieją jednak dwa typy bodźców, których aktywacja nie jest tak prosta. Wymaga bowiem uwzględnienia dodatkowych elementów, niedających – przynajmniej na razie – zamknąć się w binarnej, cyfrowej postaci. Trudności we wzbogaceniu produkcji audiowizualnych o smak i zapach nie zniechęcają jednak ich twórców. Takie eksperymenty na polu filmowym czy teatralnym przeprowadzano jeszcze XX wieku. Dla przykładu: w 1929 roku na pokazach filmu Lilac Time reżyser George Fitzmaurice wlewał bzowe perfumy do komory nadsufitowej systemu wentylacyjnego sali kinowej. Dzięki nim po ukazaniu się tytułu produkcji widzowie poczuli słodki, kwietny zapach, mimo że nie byli na łące. Olfaktoryczne doznania bez wątpienia zapisały się w ich pamięci.

Cały film Lilac Time, w którym występują Colleen Moore i Gary Cooper, niedawno udostępniono w sieci dzięki włączeniu produkcji do domeny publicznej

Atak sztucznymi mackami

Rozwój technologii umożliwił przekraczanie kolejnych granic. Dobrym przykładem takiego przełomu było wdrożenie bardziej zautomatyzowanego systemu 4DX, który w tym roku obchodzi 15. urodziny. Dzięki niemu filmy uzupełniają rozmaite efekty specjalne, implementowane bez konieczności udziału osób trzecich. Na salach, gdzie funkcjonuje, w powietrzu unoszą się różne zapachy, błyskają stroboskopy, a fotele trzęsą się wraz z rozwojem akcji. Pamiętamy, jakie wrażenie zrobił na nas pierwszy seans quasi-dokumentu wykonanego taką techniką. Gumowe macki przyczepione do siedzeń i kąsające widza wraz z pojawieniem się ośmiornic na ekranie wywołały niemały niepokój.

Pierwsze kino 4DX otwarto w Wielkiej Brytanii dziewięć lat temu

Przyszłość rozrywki jest dziś

Teraz firma Elevated Perceptions postanowiła zapewnić głębię olfaktorycznych wrażeń w domowym zaciszu. Jak sama deklaruje, GameScent nie jest tylko dodatkiem, ale istotnym elementem przyszłości rozrywki. – Jego podstawowa funkcjonalność polega na możliwości przetwarzania sygnałów dźwiękowych w czasie rzeczywistym, przy użyciu sztucznej inteligencji. Są one przekładane na odpowiednie zapachy, potęgujące wrażenie z grania albo oglądania filmów zachwalają swój produkt.

Tak prezentuje się GameScent / fot. materiały prasowe

GameScent: wyścigi, ocean, stadion

Jak rozpylacz działa w praktyce? Wystarczy podłączyć go do komputera stacjonarnego, konsoli, zestawu VR za pośrednictwem złącza HDMI albo gniazda audio. W środku GameScent znajduje się sześć kartridżów zapachowych. Aromaty mają imitować swąd prochu, eksplozji, toru wyścigowego, sztormu, lasu albo czyste, niczym niezmącone powietrze. Gdy system wykryje, że na ekranie pojawia się zdarzenie, które powinno być urozmaicone olfaktorycznym bodźcem, od razu uruchamia jeden z wariantów. Liczba scenerii, do których przypisano konkretne wonie, jest na razie ograniczona, ale Elevated Perception już teraz zapowiedziało jej powiększenie. Gracze wkrótce mają poczuć także zapach krwi, oceanu, stadionu sportowego i świeżo ściętej trawy.

Zobacz również

Oficjalna zapowiedź GameScent.

GameScent jest już dostępne w sprzedaży. Platforma Amazon oferuje urządzenie w obniżonej cenie 150 dolarów, co stanowi równowartość 600 zł. Czy będzie bestsellerem? Czujemy w kościach, że niektórzy nie będą chcieli przegapić takiej okazji.

Napisz prompt, a Sora zwróci ci gotowy film. Nowy produkt OpenAI robi wrażenie!

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony