Hania Rani prezentuje nowy album. „Nostalgia” to koncertowa próba uchwycenia ulotnego
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Płytę zarejestrowano w warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia. Występ odbył się w październiku ubiegłego roku, chwilę po premierze Ghosts – poprzedniego krążka artystki.
Hania Rani, jak na wszechstronną twórczynię przystało, nie ogranicza się do jednej formy prezentacji swojej muzyki. Od pięciu lat, gdy światło dzienne ujrzała jej debiutancka Esja, wydaje solowe płyty. Lawiruje na nich między minimalistycznym modern classical, elektroniką a ambientem. Tak wyważone tło ostatnio zaczęła uzupełniać wyważonym wokalem. W piosenkach śpiewa o rzeczach najważniejszych i metafizycznych: miłości, tęsknocie czy odchodzeniu.
Melodie na dużym ekranie
Pianistka świetnie sobie radzi także jako kompozytorka współpracująca z reżyserami. Na płycie Music for Film and Theatre wydanej w 2021 roku zaprezentowała fragmenty soundtracków do dokumentu xAbo: Ksiądz Boniecki Aleksandry Potoczek, Jak najdalej stąd Piotra Domalewskiego czy spektaklu Pradziady Michała Zdunika. Okazało się, że to był dopiero początek jej działalności na tym polu. Dziś może także pochwalić się ścieżkami dźwiękowymi do Śubuka, serialu The Lost Flowers of Alice Hart oraz dokumentu Venice: Infinitely Avant-Garde. Za ostatnią produkcję otrzymała Fryderyka – jednego z sześciu w swoim dotychczasowym dorobku.
Sceniczne doświadczenie
Trzecim, równie istotnym obliczem artystki jest to koncertowe. Hania Rani – czy to solowo, czy w towarzystwie muzyków – czuje się na scenie jak ryba w wodzie. Na żywo pozwala sobie na znacznie więcej, improwizując i rozwijając i tak rozbudowane melodie. Swoboda, z jaką gra na fortepianie, pianinie i syntezatorach, przywodzi na myśl największych klasyków wspomnianego modern classical: Nilsa Frahma albo Ólafura Arnaldsa. Nic dziwnego, że Polka jest regularnie zapraszana do najważniejszych sal koncertowych i cykli: Cercle, KEXP albo Tiny Desk Concert. Teraz częściej występuje poza Polską: za chwilę rozpocznie dużą trasę po Ameryce Północnej.
Dziś wypada pochylić się uważniej właśnie nad scenicznym wcieleniem Hani. Światło dzienne ujrzała bowiem Nostalgia: jej drugi po EP-ce Live from Studio S2 koncertowy krążek. Został zarejestrowany w październiku ubiegłego roku, chwilę po premierze Ghosts. Artystka wraz z kontrabasistą Ziemowitem Klimkiem i oktetem smyczkowym zagrała wówczas w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Osiem nagranych tam kompozycji uzupełnia wykonanie Nostalgii z londyńskiego Roundhouse.
Hania Rani: Nostalgia. Przyszłość spotyka przyszłość
Już od pierwszych taktów głębokiego, melancholijnego 24.03 wiadomo, jaką aurą spowity jest cały krążek. To dźwiękowa podróż, w której łatwo się zatracić i poczuć jak na premierowym warszawskim koncercie. – Ten album opowiada o wspomnieniach. O uczuciu nostalgii i tęsknoty, o pięknie, które niesie pocieszenie, jak i o tym, które niszczy. Jest próbą przekształcenia niewypowiedzianego wrażenia z przeszłości w coś trwałego, co przysłuży się przyszłości. Wynika z pragnienia, by zapamiętać i zachować momenty, których nie możemy zatrzymać na zawsze – czytamy w zapowiedzi materiału.
Ważną częścią premierowej publikacji jest jej oprawa wizualna. Do płyt winylowych, które wytłoczono w nakładzie 5 tysięcy egzemplarzy, dołączono 16-stronicową książeczkę. Booklet zawiera klimatyczne zdjęcia wykonane przez samą Hanię. Fotografie przypominają o tym, że nawet tak eteryczna muzyka ma swoje podstawy w fizyczności: rzędach konsolet, wzmacniaczach albo taśmach magnetofonów szpulowych.
W ubiegłym roku wybraliśmy się z Hanią na spacer. Sprawdźcie, o czym opowiedziała nam podczas przechadzki!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.