Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Jak co miesiąc prezentujemy Wam rekomendacje jazzowe przygotowane we współpracy z portalem Jazzpress.pl.
Czerwiec zapowiada się niezwykle ciekawie – ponowne otwarcie Pardon, To Tu, niesamowity dokument o jednej z najważniejszych wytwórni jazzowych czy przedsmak tego, co usłyszymy na Warsaw Summer Jazz Days. Sprawdźcie, co polecamy razem z Jazzpress.pl!
Orlando Julius & The Heliocentrics, 7 czerwca, Pardon, To Tu
Myślę, że dla wielu z nas Pardon, To Tu odegrało rolę formatywną. Może nie w akademickim sensie, ale na pewno zmieniło temperaturę doświadczania koncertów. Pierwotna lokalizacja na pl. Grzybowskim, miała charakter muzycznego freaka, kolekcjonera wrażeń lub/i płyt. Ciekawą osobowość zapewne dziedziczyła pospołu, po prowadzących klub, Magdzie i Danielu. W czasach smartfonów wielu czekało na koncert, wgapiając się w jaskrawo czerwoną ścianę pełną nazw zespołów i wykonawców, zastanawiając się, przynajmniej ja, którą płytę pamięta oraz jak i kiedy zaszczepiła mu się w życiu. Dość sentymentów, szczególnie że Pardon, To Tu wraca po dwuletnim „przytulisku” w Nowym Teatrze. Nie wiemy gdzie, ale jakie to ma znaczenie, jeśli nadal tam będzie Magda, Daniel i pewnie parę osób ze „starego” staffu.
Otwarcie w nowym stałym miejscu zasługuje na pompę, a tę zapewnią na bank Orlando Julius & The Heliocentrics. Dość powiedzieć, że muzyką Juliusa inspirował się sam Fela Kuti, jeden z afrobeatowych ojców. Nigeryjski saksofonista, wokalista i autor tekstów Orlando Julius już w latach 60. łączył afrykańskie brzmienie z amerykańskim R&B, soulem i funkiem. Do dziś jest w świetnej formie, a w 2014 roku nagrał album z londyńskim elektronicznio-psychodelicznym kolektywem The Heliocentrics, który już wcześniej szukał afrykańskich inspiracji we współpracy z etiopskim mistrzem Mulatu Astatke. Jeśli sama reaktywacja Pardon Wam nie wystarczy, to idźcie zobaczyć to wysokoenergetyczne, złożone i kompulsywnie taneczne muzyczne szaleństwo.
Mistrzowie polskiego jazzu: Sławomir Kulpowicz, 27 czerwca, PROM Kultury Saska Kępa
Ten cykl spotkań uważam za obowiązkowy dla każdego zainteresowanego jazzem. Losy historii zabrały pamięć, poza środowiskiem, wielu bardzo ważnych postaci. Spośród nich kilku wymiernie wzbogaciło światowy dorobek gatunku (Komeda, Stańko, Seifert, Milian).
Bohaterem najbliższego spotkania będzie Sławomir Kulpowicz, pianista, kompozytor i producent. W jego dokonaniach chyba najlepiej zapamiętanym epizodem jest współpraca m.in. z Tomaszem Szukalskim w formacji The Quartet, w latach 1977 – 1981. Jednak najbardziej znacząca dla jego muzycznej osobowości jest fascynacja duchowym dziedzictwem Indii. Od drugiej połowy lat siedemdziesiątych odbywał regularne podróże tamże, a Indie na stałe zagościły w jego kompozycjach i koncertowych improwizacjach.
O Kulpowiczu opowie jeden z najpoważniejszych znawców jazzu Tomasz Tłuczkiewicz w rozmowie z naszym redakcyjnym kolegą, również niezgorszym ekspertem, Rafałem Garszczyńskim. Swój komentarz muzyczny doda zawsze celnie puentujący Krzysztof Herdzin.
SuperSam +1: Alexander von Schlippenbach & Wacław Zimpel, 6 czerwca, DZiK
Właściwie każde wydarzenie z tego cyklu trzeba śledzić, ale najbliższe spotkanie to „gruba” sprawa. Alexander von Schlippenbach to jeden z „apostołów” europejskiego free jazzu i muzyki improwizowanej. Ten klasycznie wykształcony pianista, kompozytor, aranżer od 43 lat! prowadzi trio wielkich indywidualistów, wspólnie z saksofonistą Evanem Parkerem i perkusistą Paulem Lovensem. W dużej mierze dzięki Pardon, To Tu wielokrotnie występował w Polsce, m.in. w 2015 roku na koncercie w duecie z Tomaszem Stańko. Tym zagra z muzykiem dwukrotnie młodszym, klarnecistą i kompozytorem Wacławem Zimpelem. O dziwo, łączy ich wiele. Obaj skromni, pozornie w cieniu, tworzą i pracują dużo, w różnych kombinacjach stylistycznych. Zimpel, rocznik 83’ to już postać europejskiego formatu z czytelną muzyczną odrębnością. Płytą „Lines” z 2016 obiecał bardzo wiele. Tych dwóch razem to gwarancja „zniewolenia” wyobraźni słuchacza. Dla koneserów.
Wodecki Twist Festiwal, 7-8 czerwca, FORUM Przestrzenie
Dopiero druga edycja a Wodecki Twist Festival już wygląda na bardzo przemyślany koncept. Sam nieodżałowany patron tytularny to wymarzony symbol multi-gatunkowej i ponad pokoleniowej zabawy. „Ważna jest w tym roku różnorodność muzyczna i pokoleniowa. Płyniemy przez big bit, standardy, jazz, szalone lata 70.”. mówi dyrektor artystyczna wydarzenia Katarzyna Wodecka-Stubbs, córka patrona. „Zbigniew Wodecki to zdecydowanie najbardziej ekumeniczna postać w polskiej muzyce mniej lub bardziej popularnej przełomu wieków” – dodaje dyrektor muzyczny festiwalu Piotr Metz. Gwiazdą pierwszego dnia będzie Chris Botti, który jak niewielu trębaczy wypełnia prestiżowe sale. Drugi dzień wypełnią standardy w wykonaniu m.in. Matta Duska, Urszuli Dudziak, Brodki i Anny Marii Jopek. Cały festiwal potrwa 2 dni, ale w różnych lokalizacjach będzie „okupował” cały Kraków. Osobom spoza miasta polecam scenę plenerową: Forum Przestrzenie. To, co się stało przed i w budynku byłego hotelu Forum jest dziś czołową klubokawiarnianą atrakcją miasta.
Warsaw Summer Jazz Days na Bemowie, 29 czerwca, Amfiteatr Bemowo
Początek lipca będzie tradycyjnie należał do trzydniowego maratonu WSJD organizowanego przez kolorowego „kapelusznika” Mariusza Adamiaka. Jednak zanim zapełni się Stodoła, trzeba się wybrać na Bemowo. Obszerny park, a w środku świetny akustycznie amfiteatr. Before przed WSJD to w tym roku blok aż trzech interesujących koncertów. Zaczną zapewne, młode oryginały w pełnym wymiarze, Lounge Ryszards. Wolą kasety od CD, krążą wokół jazzu, ale bardziej w ich własnym rozumieniu i mają namacalny dystans do wszystkiego. Trzeba mieć na nich „przygotowane ucho”. Dalej będzie równie ciekawie. Lidera tego zespołu lubią właściwie wszyscy, bo większość z nim grała w furze projektów, które współtworzył lub wymyślił. Gitarzysta, pianista, kompozytor, producent, itd. Maciek Trifonidis wraca do swojego eklektycznego stylistycznie i personalnie składu Tricphonix. Razem z nim plejada mu podobnych wszędobylskich instrumentalistów i twórców z obszernym backgroudem. Istnieją ponad 10 lat, nagrali 2 płyty, od paru lat zajęci innymi tematami teraz wracają, jak twierdzi sam główny sprawca, z nową, potężną energią.
Na koniec tego znakomitego setu dostaniemy wyspiarski hicior, sextet Maisha. Tak właśnie brzmi rewolucja spod znaku Tomorrow’s Warriors, organizacji wspierającej rozwój kreatywnych muzyków na Wyspach. Na froncie saksofon uroczej Nubyi Garcii, w nastroju nowoczesny spiritual jazz z karaibskimi i afrykańskimi wpływami. Zdecydowanie trzeba uznać, że tegoroczny Warsaw Summer Jazz Days trwa cztery dni i startuje 29 czerwca.
Bastarda – Ars moriendi, 17 czerwca, Alchemia
Ich drugi album „Ars moriendi” jest w całości poświęcony tematyce śmierci i ceremonii pogrzebowej. Poruszając się wokół średniowiecznych melodii, dopracowali się odrębnej, wciągającej i kontrastowej muzycznie narracji. Niezwykłą, groźną aurę buduje klarnet kontrabasowy dzierżony przez Michała Górczyńskiego, w subtelną sieć emocji zaplata delikatny klarnet Pawła Szamburskiego, a w wiolonczeli Tomasza Pokrzywińskiego odnajdujemy strzępy nadziei tej mrocznej wizji.
Zanim pójdziecie na koncert, koniecznie przesłuchajcie albumu „Ars moriendi” a pognacie do SPATiFu z energią jaskrawo niewspółbrzmiącą z tematem muzycznym. Może mieć sporo racji Bartek Chaciński, twierdząc, że „Bastarda brzmi jak żaden inny zespół na świecie”. Płyta genialna, jedna z najlepszych w tym roku.
Blue Note Records: Beyond the Notes, 23 czerwca, Kino Muranów
Jeśli choć trochę lepiej chcecie zrozumieć fenomen jazzowej eksplozji/rewolucji, która dokonał się na przełomie lat 50 i 60. musicie zobaczyć ten film. Bezpośrednim pretekstem do realizacji tego dokumentu była sesja nagraniowa zorganizowana z okazji 80. urodzin Blue Note Records. Bez dwóch zdań najważniejszej wytwórni w historii jazzu. Niezwykła opowieść zaczyna się w 1939 roku, kiedy emigranci z Niemiec Alfred Lion i Max Margulis (który finansował przedsięwzięcie) zorganizowali sesję nagraniową dwóch pianistów Alberta Ammonsa i Meade’a Luxa Lewisa. W ciągu najbliższych lat do Liona, który produkował płyty, dołączył fotograf Francis Wolff. W 1956 roku panowie zatrudnili Reida Milesa, który wyznaczył trendy w projektowaniu graficznym na wiele lat. W tym samym roku dołączył do wytwórni Rudy Van Gelder, genialny akustyk i realizator. Tych czterech panów wydało najważniejsze płyty lat 50. i 60. Właśnie ich podziw, oddanie i szacunek dla wolności muzyków zdecydowały o sukcesie Blue Note Records, która do dziś (chociaż w zdecydowanie mniejszym stopniu) trzyma rękę na pulsie światowego jazzu.
W świetnym dokumencie przeplatanym unikalnymi fragmentami sesji nagraniowych pojawiają się współcześni mistrzowie: Ambrose Akinmusire, Robert Glasper, Terrace Martin, Kendrick Scott i legendy: Herbie Hancock, Wayne Shorter i Rudy Van Gelder.
O misji, tradycji i współczesności Blue Note dowiemy się z rozmów z jej aktualnym szefem Donem Wasem. W kinie z dobrym nagłośnieniem film robi potężne wrażenie. Przy odrobinie zainteresowania tematem historia was pochłonie jak thriller.
Janusz Falkowski, red. prowadzący Jazzpress.pl
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE