Julia Wieniawa: staram się dawać innym swoją moc [WYWIAD]
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
W dzieciństwie wolała śpiewać w chórze, a do szkoły przychodziła w kapelusiku Michaela Jacksona. Julia Wieniawa opowiedziała mi o swoich początkach, inspiracjach i występach na największych scenach w Polsce.
Swoim zmysłowym i energetycznym koncertem Julia Wieniawa podbiła publiczność na FEST Festivalu. Co planuje dalej?
Jagoda Gawliczek: Zacznę od emocji – nie spodziewałam się tego, co zrobiłaś. To Twój piąty koncert, prawda?
Julia Wieniawa: Tak. A tak właściwie to trzeci – godzinny!
To totalnie profesjonalne show, począwszy od wokalu, przez taniec i stroje.
Bardzo dziękuję!
Miałam poczucie, że to była oda do lat 80. – byłaś seksowną syreną, jednocześnie vintage i bardzo nowoczesną.
Odniesienie do lat 80. jest bardzo trafne. W dźwiękach też bardzo czuć nawiązanie do tej stylistyki. Wychowałam się na płytach mojej mamy – miałam duży odtwarzacz na płyty i puszczałam z niego Madonnę, Michaela Jacksona i inne hity z tej dekady. Byłam tym mega zafascynowana. Gdy wszyscy słuchali Lady Gagi, którą oczywiście też lubię i szanuję, i która jest wspaniałą personą sceniczną – ja chodziłam do szkoły w srebrnej rękawiczce Michaela Jacksona i w czarnym kapelusiku, śpiewając jego hity. Nadal bardzo lubię ten styl.
A co do nowoczesności – staram się łączyć te style, żeby wpasowywać się w świat, w którym obecnie żyjemy… ale też być sobą. Zrozumiałam, że kiedy próbuję udawać kogoś, kim nie jestem, to ani ja tego nie kupuję, ani widzowie tego nie kupują. Po prostu trzeba iść za głosem swojego serca. Mam w sobie dużo siły, którą chcę przekazać ludziom. Bardzo lubię kobiecość u nas na scenie – poza jednym Hubertem-rodzynkiem mam przy sobie same kobiety. Uwielbiam to, że są ze mną na scenie są tak wspaniałe, odważne i seksowne tancerki czy chórzystki! W Polsce długo był problem z pokazywaniem swojej sensualności – często źle to oceniano, więc kobiety się wstydziły. Moim zdaniem obecnie to się trochę zmienia i ja też staram się to przełamywać.
Jesteś w pozycji, w której możesz zrobić jednocześnie wszystko… i nic. Czujesz presję w związku z tym, jak uważnie ludzie Cię obserwują?
To ogromny przywilej, w jakiej pozycji się teraz znajduję. Mogę sobie pozwolić na różne “zachcianki” artystyczne – czy to w twórczości, czy na scenie. Ludzie oczekują ode mnie trochę więcej, mimo iż jestem muzyczną debiutantką. To dlatego przygotowałam tak dopracowane show z moim wspaniałym zespołem. Nie chciałam, żeby to było tylko wyjście na scenę i włączenie kawałków z playbackiem. Chciałam zrobić pełnokrwiste show. Nie ukrywam – po piątej piosence pot się ze mnie leje… Jednak przynosi mi to tak ogromną radość i satysfakcję, że chcę robić tego więcej, więcej, więcej!
Uczyłaś się śpiewać, prawda?
Jako dziecko w ogóle nie sądziłam, że będę wokalistką – myślałam bardziej o aktorstwie. Nawet gdy byłam na zajęciach musicallowych to dawano mi raczej solówki taneczne. Wokalnie byłam szarą myszką i nie wierzyłam w swoje możliwości. Nie wiedziałam, że mam w sobie jakikolwiek wokal. Śpiewałam dosyć cicho, wolałam być w chórze… aż w końcu poczułam tę moc – pewnego dnia coś kliknęło w mojej głowie. Teraz kocham to, przestałam się bać i zrozumiałam, że chcę to robić.
Od 2-3 lat bardzo regularnie chodzę na zajęcia wokalne i szlifuję swoje umiejętności. Poza tym, że chcę mieć swój feeling na scenie, dla mnie ważne jest, by pracować też nad techniką śpiewania. To bardzo istotne – śpiewając bez żadnej wiedzy można sobie zrobić po prostu krzywdę. To jest jak z siłownią – nasza krtań i struny głosowe są mięśniami, jak całe ciało. Trzeba je rozgrzewać, dbać o nie i ja staram się to robić. Dzięki temu jestem w stanie śpiewać przez godzinę. Więcej mnie to kosztuje, że dodatkowo tańczę i skaczę, a jeszcze dochodzi też wysiłek emocjonalny. Wokalnie nie czuję aż takiego problemu właśnie dlatego, że przygotowuję się z moimi trenerkami.
Czerpiesz dużo energii od publiczności? Namiot na Feście pękał w szwach!
Było super! Każda widownia jest inna, każdy festiwal się rządzi swoimi prawami. Na młodych festiwalach publiczność szaleje i idą w to razem ze mną z mocną energią. Zdarzało mi się, że mówiłam aaa ręce do góry i tylko jedna trzecia publiczności je podnosiła. To nie pomaga, ale trzeba sobie radzić. Na Feście było fantastycznie – bawiliśmy się wspólnie i chyba nie było osoby, która nie była z nami w tym show.
Co dalej?
Przede mną jeszcze parę festiwali. Planuję trasę koncertową na jesień. Festiwale to dla mnie rozgrzewka i sprawdzenie siebie – czy to lubię, czy jestem w tym dobra i czy chcę w to iść. Już od pierwszego koncertu wiem, że tak, totalnie chcę.
Myślisz, że jest Ci w jakiś sposób trudniej na scenie jako dziewczynie?
Jestem w bardzo uprzywilejowanej sytuacji przez to, jak długo budowałam moją pozycję. Wiem, jak wiele dziewczyn ma problem i w show biznesie, i po prostu w biznesach. Faceci są faworyzowani i trochę im łatwiej. Nie mówię tylko pod względem zarobkowym, ale ogólnie. Staram się robić to, co czuję i jednocześnie twardo stawiać swoje warunki.
Wiele osób ma tendencję do porównywania się. Konkurencja jest, oczywiście, wszędzie, ale warto jednak pamiętać, że każde z nas jest osobnym bytem i każde reprezentuje sobą coś innego. Wspierajmy się, a nie konkurujmy ze sobą – wtedy jest o wiele łatwiej. Według mnie najważniejsze jest, by mieć wokół siebie ludzi, którzy Cię uskrzydlają. Ja mam to szczęście i wiem, że to też jest duży przywilej. Szczęście to duży czynnik, który na pewno mi w życiu pomógł. Czasem czuję, że jestem w czepku urodzona, a jednocześnie włożyłam dużo pracy, by osiągnąć to, co mam. Zawsze podkreślam, że warto oddawać się temu, co robimy – bez myślenia, że jakoś to będzie.
Czujesz potrzebę oddawania czegoś społeczności, na przykład współpracując z innymi artystkami?
Przede mną parę współprac i ciekawych duetów. Niektóre są już nagrane i czekają na wydanie, a niektóre są dopiero w planach. Mam koleżanki i przyjaciółki w branży, które mnie wspierają i które ja się staram wspierać. Robię tak od lat – jak tylko czuję, że mam jakąś moc, to staram się ją dawać innym. Przecież to nic mnie nie kosztuje, więc czemu miałabym nie pomagać? W ten sposób staram się kultywować girl power. Bardzo cieszę się na te dziewczyńskie duety. Ale nic więcej nie powiem! Nie chcę zdradzać za dużo 🙂
Więcej naszych wywiadów
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.