„Najlepsza decyzja? Bycie neutralnym”. Kamil Bednarek o swojej karierze
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika…
Kamil Bednarek wydał przed chwilą kawałek Czuć się kochanym, a my porozmawialiśmy z autorem nie tylko o nim.
Pomysł na utwór
Kamil Bednarek: Przez te 15 lat kariery poznałem mnóstwo ludzi. Bez względu na ich zamiłowania, wiek, poglądy czy prace dochodziliśmy do tego samego wniosku – że w życiu wszystko jest ulotne, więc najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa. Rozumiem je jako czucie, że jest się kochanym i docenianym bez względu na wszystko. O tym marzy w głębi serca nawet największy twardziel.
Czucie się kochanym
Kamil Bednarek: Ostatnio zastanawiałem się długo nad tym, kiedy minęło te wspomniane 15 lat. Czy czuję się kochany? Mogę odpowiedzieć krótko? TAK!!! Fani byli ze mną w najlepszych i najgorszych momentach życia, dali mi ogromny kredyt zaufania. Teraz często przychodzą ze stworzonymi przez siebie rodzinami, przychodzi kolejne pokolenie pod sceną. Naprawdę mam fanów z gatunku: pomimo wszystko.
Najgorsza rzecz w byciu muzykiem
Kamil Bednarek: To nie jest łatwe pytanie, bo każdy miał inne doświadczenia związane z zawodem. Dla mnie najgorsze są długie wyjazdy, bo jestem typem domownika. Druga rzecz to na pewno mierzenie się z opiniami ludzi. Sam mam ogromny dystans, lecz widzę po kolegach z branży, że umieją to mocno przeżywać. To potrafi zakłócić spokój i podkopać wiarę w siebie.
Wpływ na postrzeganie reggae
Kamil Bednarek: Możliwość pokazania reggae w mainstreamie miała swoje plusy i minusy. Wiele osób przestało postrzegać ten gatunek jako słoneczne reggae z Jamajki, które kojarzy się z paleniem marihuany i wesołymi rastamanami. Muzyka, którą tworzę, opiera się na doświadczeniach i wartościach, których się nie wstydzę i które wciąż będę promować. Minusem jest to, że wiele osób nie wiedziało i nadal nie wie, czym jest reggae i jaką ma historię, a to muzyka walcząca. Niektórzy podeszli do tematu płytko, tylko przez pryzmat popularności. Historia to oceni.
Największy błąd popełniony w karierze
Kamil Bednarek: Porównywanie się do innych. W którymś momencie straciłem pewność siebie, a potem były tego różne konsekwencje. Zrobił się bałagan w głowie, który na szczęście dało się szybko posprzątać. Jesteśmy tylko ludźmi. Jeśli miałbym dać młodszym radę – nie róbcie tego. Można się inspirować, wszystko inne zakłóca spokój. A decyzje w karierze? Byłoby łatwiej opowiedzieć o tych w życiu. Wszystko jest po coś, wszystko miało swój cel. Z każdego błędu wyciągałem lekcję. Inaczej nie stawałbym się lepszy i silniejszy.
Najlepsza decyzja w karierze
Kamil Bednarek: Bycie neutralnym. Stroniłem od polityki, podziałów. Dla mnie muzyka łączy, a nie dzieli, co zresztą powtarzam na koncertach. Moi słuchacze, choć od siebie różni, stoją obok siebie, uśmiechają się do siebie.
Najważniejszy utwór
Kamil Bednarek: List. Napisał go mój tata dla mojej mamy, pamiętam go jeszcze z dzieciństwa. Śpiewał go, grając na keyboardzie w rytmie reggae. Zakorzeniło mi się to w głowie. Zrealizowałem go później na Jamajce – w ogóle część nagrań to hołd dla moich rodziców.
Nowa stylistyka muzyczna do spróbowania
Kamil Bednarek: Są dwie, które chciałbym dotknąć. Przez 15 lat dużo eksperymentowałem, ale chciałbym wreszcie połączyć swój styl z etnicznymi brzmieniami. Chodzi mi też po głowie bluesowa ballada. Coś tam się już rodzi w tych tematach, ale dam sobie jeszcze trochę czasu.
Wpadnijcie na koncert artystki, której płytę współtworzył Kamil Bednarek!
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.