Karol III skąpany w czerwieni. Ten portret budzi mieszane uczucia
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Urzędującego króla Wielkiej Brytanii namalował Jonathan Yeo. Jedni doceniają symbolikę stojącą za jego pomysłem, inni woleliby, żeby był bardziej kanoniczny.
Ideę portretów brytyjskiej rodziny królewskiej upowszechniła na początku XVII wieku dynastia Stuartów. Decydentom nie chodziło jedynie o to, żeby mieć miłą familijną pamiątkę i wesprzeć dworskich malarzy. Oficjalne, zatwierdzone wizerunki władców były rozpowszechniane po całym kraju w broszurach, albumach i na widokówkach. Pojawiały się także na najrozmaitszych bibelotach, włącznie z figurkami albo zastawą stołową. W ten sposób władcy chcieli umacniać swój autorytet i zdobywać poparcie dla kolejnych wyborów politycznych.
Zerwać z konwencją
Minęło 300 lat, a tradycja jest kontynuowana. Właśnie podtrzymał ją Karol III, który został królem Wielkiej Brytanii we wrześniu 2022 roku, tuż po śmierci matki, Elżbiety II. Swojego portrecistę, Jonathana Yeo, wytypował osobiście. Brytyjczyk zainteresował się malarstwem niedługo po tym, gdy wygrał walkę z chłoniakiem. Szybko zaczął specjalizować się w przenoszeniu na płótno ludzkich emocji i osobowości. Pozowali mu m.in. Kevin Spacey, Cara Delevingne, książę Filip, David Cameron i Tony Blair.
Just Stop Oil znów w natarciu. Emerytki-aktywistki zaatakowały Magna Cartę
Przy nowym zleceniu, którego realizacja zaczęła się jeszcze wtedy, gdy na tronie zasiadała Elżbieta II, Yeo mógł pójść sprawdzoną ścieżką. Istnieje określony kanon tworzenia portretów królewskich, uwzględniający m.in. kolorystykę, tło oraz kompozycję. Malarz postanowił od niego częściowo odejść. – Tak naprawdę interesuje mnie odkrycie, z kim mam do czynienia, i dalsze utrwalenie tego – przekonuje. Karol III w jego wizji ma mundur jednostki wojskowej Gwardii Walijskiej. Jest skąpany w czerwieni – kolorze siły, męstwa i odwagi.
Ku odrodzeniu i metamorfozie
Na portrecie nie ma żadnych elementów, które mogłyby odwracać uwagę od twarzy władcy. – Tym samym chciałem pomóc odbiorcom utożsamić się z Karolem jako człowiekiem – przyznaje w rozmowie z BBC autor. Ze szkarłatnego tła przebija się tylko jeden charakterystyczny element – motyl z rozpostartymi skrzydłami. – W historii sztuki oznacza metamorfozę i odrodzenie – dodaje Yeo. Karol III rzeczywiście niedawno dostał od losu drugą szansę. Zimą w porę wykryto u niego nowotwór prostaty, dzięki czemu nadal pozostaje w dobrej kondycji. Motyla można jeszcze postrzegać jako symbol przymierza ze środowiskiem. To aspekt, który od zawsze pozostawał ważny dla monarchy.
Malarz, co zupełnie nie powinno dziwić, przejmował się odbiorem swojej pracy. – Gdyby uznano ją za zdradę stanu, mógłbym dosłownie zapłacić za to głową. To byłaby chyba odpowiednia kara dla portrecisty – żartuje. Sam model, zgodnie z obowiązującą etykietą, nie oceniał rezultatu, ale zrobiła to za niego żona. – Tak, dobrze go złapałeś – miała ponoć powiedzieć portreciście.
Bardziej surowi okazali się za to komentatorzy w sieci. Ten portret jest ohydny, przerażający i demoniczny. Założę się, że namalowano go prawdziwą krwią. Czy ta rodzina powariowała już do reszty? Wygląda jak zapowiedź III wojny światowej. Czy on ma być tamponem? Takich docinek zdecydowanie nie brakuje. Wygląda bowiem na to, że portrety królewskie większości nadal kojarzą się z wyważoną kolorystyką.
Od 16 maja do 14 czerwca obraz bezpłatnie zobaczymy w londyńskiej Philip Mould Gallery. Następnie malowidło trafi do Drapers Hall.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.