Bilet na film „Kociarze” to porcja karmy dla potrzebujących zwierząt 🐾
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Idąc do kina, w tym przypadku połączysz przyjemne z pożytecznym. Kociarze Mye Hoang, które dziś mają polską premierę, mogą być jedną z najprzyjemniejszych tegorocznych produkcji. Ich wprowadzeniu na ekrany towarzyszy specjalna akcja.
Umówmy się – nawet największym miłośnikom ponurych dramatów społecznych przyda się odrobinę wytchnienia. Warto nie ignorować ważnych problemów ukazywanych na dużym ekranie, ale ich natłok może po prostu przytłaczać. Dla równowagi w repertuarach kin często pojawiają się luźniejsze produkcje. Nie chodzi tu jedynie o komedie z mniej lub bardziej trafionymi żartami. Filmom z pojemnej szufladki feel-good movies niekiedy daleko do zestawu skeczy pisanych na kolanie. Ich cel jest inny, choć równie prosty. Mają podnieść na duchu, ukoić skołatane nerwy i zasiać w widzach ziarno optymizmu. Opowiadają o szczerej przyjaźni, pokonywaniu słabości albo pięknie płynącym z codziennego życia. I nawet jeśli brzmi to nieco naiwnie, warto się przemóc i raz na jakiś czas dać im szansę.
Nabrać ciepła i cierpliwości
Już dziś na ekrany polskich kin wkracza modelowy przykład feel-good movie. Kociarze dystrybuowani przez Velvet Spoon, firmę specjalizującą się w kinie gatunkowym, to dokumentalny debiut Mye Hoang. Mieszkająca w Los Angeles twórczyni do tej pory zajmowała się fikcyjnymi historiami. Tym razem postanowiła, że odczaruje rzeczywisty stereotyp, który zaczęła dostrzegać w mediach społecznościowych. – Wszyscy znamy „szalone kocie damy”. I każdy z nas ma przyjaciela prowadzącego konto na Instagramie dedykowane swojemu czworonogowi – tłumaczy w oficjalnej informacji prasowej. Reżyserka zmieniła swoją optykę, gdy obserwowała, jak jej mąż opiekuje się bezdomnym kotem, którego wcześniej przygarnął. – Zmieniło się w nim coś głębszego. Wydawało mi się, że nabrał więcej ciepła, delikatności i cierpliwości – podkreśla.
Czuła męskość
W Kociarzach nie zobaczymy partnera Hoang. Przed kamerą stanęło za to dziewięciu innych mężczyzn w różnym wieku. Wspólnym mianownikiem wszystkich jest miłość do futrzastych czworonogów, której zupełnie się nie wstydzą. – I manifestują ją, mimo że wielu z nich jest ucieleśnieniem tradycyjnej definicji męskości – podkreśla Amerykanka. Swoich pupili dumnie prezentują strażak, kaskader i kierowca ciężarówki. Jednym z bohaterów jest też David Giovanny, który ze względu na nieszczęśliwy zbieg okoliczności mieszka na ulicach Nowego Jorku. Choć nie ma do tego warunków, chce zatrzymać Lucky’ego. Jak przyznaje z rozbrajającą szczerością, kot został jego ostatnim źródłem nadziei.
Katalizator współczucia
Światowa premiera Kociarzy odbyła się w zeszłym roku. Film został nakręcony wcześniej, gdy wybuchła pandemia COVID. Pierwotnym założeniem reżyserki było tchnięcie ducha nadziei w niepewnych, naznaczonych izolacją społeczną czasach. – Wierzę, że widok mężczyzn opiekujących się tymi małymi stworzeniami przekona kilku sceptyków i stanie się katalizatorem współczucia wtedy, gdy potrzebujemy go najbardziej – przekonywała. Dziś o koronawirusie mówi się już mniej, ale uniwersalne przesłanie Hoang pozostaje aktualne.
Velvet Spoon połączyło grudniową premierę dokumentu z akcją charytatywną trwającą dwa tygodnie. Za każdy bilet na Kociarzy, który zostanie zakupiony w tym okresie, dystrybutor sfinansuje porcję karmy dla potrzebujących czworonogów. Beneficjentami projektu są fundacje Animalia, Głosem Zwierząt, NaszeZoo.pl oraz Ja pacze sercem. Fraza „połączyć przyjemne z pożytecznym” chyba nigdy nie była bardziej adekwatna.
Czy koty i rave to idealne połączenie? Pozornie nie, ale w Internecie wszystko jest możliwe!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.