Kosmiczny jazz. The Comet Is Coming wydaje nową płytę i zagra w Polsce
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Shabaka Hutchings, Danalogue i Betamax od początku kariery nie biorą jeńców. Członkowie londyńskiego tria nieustannie przekraczają granice gatunkowe. W ich muzyce jazz przeplata się z psychodelią, elektroniką, funkiem i punkową energią. Przekonajcie się o tym sami, odpalając Hyper-Dimensional Expansion Beam – czwartą długogrającą płytę Brytyjczyków. Już wkrótce usłyszymy ją na żywo podczas czterech polskich koncertów!
W przypadku The Comet is Coming wkroczenie do innego wymiaru następuje już na poziomie samej nazwy. Artyści zaczerpnęli ją od tytułu jednej z kompozycji stworzonej w pracowni BBC Radiophonic Workshop. W kultowym studiu rumieńców nabierały utwory gigantów muzyki elektroakustycznej oraz eksperymentalnej. Jednocześnie realizowano tam oprawę takich produkcji jak Doktor Who albo The Living Planet. – Gdy tylko usłyszeliśmy ten kawałek, z aluzjami do sci-fi i wspomnieniami o kosmosie, natychmiast nas uderzył. [Sami – przyp. red.] eksplorujemy nowe światy. Dążymy też do zniszczenia wszystkich muzycznych ideałów, które nie pasują do naszych celów – przyrównywał projekt do komety saksofonista Shabaka Hutchings. Grunt to właściwie opowiedzieć o etymologii.
Scena płonie
Za anegdotyczną genezą nazwy kryje się znacznie więcej. Ważne są choćby same okoliczności, w jakich The Comet is Coming zostało powołane do życia. Zespołem-matką dla kolektywu był Soccer96 – duet perkusisty Maxa Halletta i klawiszowca Dana Leaversa. W 2013 roku na ich koncerty zaczął przychodzić wspomniany King Shabaka, już wtedy nazywany jedną z najjaśniejszych gwiazd brytyjskiego jazzu. Kiedy podczas jednego z występów zdecydował się na spontaniczną improwizację z nimi, scena zaczęła płonąć. – Stworzył wybuchową falę energii, która oszołomiła nas wszystkich – wspominał Hallett w rozmowie z magazynem M. Dalszy ciąg dopisała historia. Kilka tygodni później Hutchings zaproponował Hallettowi i Leaversowi nagranie całej płyty, co udało się zrobić w rekordowym tempie. Mimo braku jakichkolwiek partytur materiał na EP-kę zarejestrowano w trzy dni. Prophecy ukazało się nakładem brytyjskiej wytwórni The Leaf Label. Jej katalog gatunkowo w tym czasie zaczął skręcać w stronę jazzu i punku. Wcześniej swoją twórczość prezentowali tam także Four Tet, Polar Bear czy Efterklang.
Kosmiczne archiwa
EP-ka Prophecy osadziła muzyczne poszukiwania zespołu w charakterystycznej oprawie graficznej. Teledyski do utworów Do The Milky Way i Neon Baby to hołd złożony filmom klasy B oraz archiwalnym materiałom astronomicznym. Podobnie jak ich rodacy z krautrockowego Public Service Broadcasting, tak The Comet is Coming nie powstrzymują się przed grzebaniem w wizualnej przeszłości. Jednocześnie śmiało puszczają oczko w stronę psychodelii. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie okładki płyty Trust in the Lifeforce of the Deep Mystery z 2019 roku. Na brązowawej pustyni pojawia się tam zagadkowy pionowy portal. Z jednej strony zachęca do wejścia, z drugiej onieśmiela swoją czernią. Zbliżone wrażenie może wywołać cover albumu The Afterlife, gdzie na słuchacza zerka złoty, błyszczący sześcian. To figura pozornie niemożliwa, a przez to przykuwająca uwagę. Nieprzenikniona niczym kosmos – częsty gość futurologicznych rozważań.
Kosmiczne podróże? Sprawdźcie też budynek w kształcie Księżyca
Jazz na sztandary
U artystów nie sama warstwa wizualna jest jednak najważniejsza. Nie sposób bowiem nie mówić o nich jak o jednych z najważniejszych przedstawicieli wyspiarskiego jazzu, który od wielu lat ma się coraz lepiej. Jak zauważa Kevin Le Gendre, dziennikarz The Guardian, artyści reprezentujący gatunek rodem z Nowego Orleanu grają coraz dłuższe trasy koncertowe. Pojawiają się też na ważnych festiwalach i zdobywają ważne nagrody. Samo The Comet is Coming w 2016 roku zostało nominowane do Mercury Prize za debiutancką długogrającą płytę Channel the Spirits. Podobny los dwa lata później spotkał inny zespół, w którym udziela się saksofonista Shabaka Hutchings. Your Queen Is a Reptile grupy Sons of Kemet ostatecznie przegrało z rockowym Visions of a Life Wolf Alice, ale bynajmniej nie zostało niezauważone. To odważny, zaangażowany społecznie manifest, w którym krytyka monarchii brytyjskiej zderza się z odniesieniami do historii czarnych aktywistek.
Rozbrajając schematy
Nowy brytyjski jazz w niczym nie przypomina tego kawiarnianego, generycznego i bazującego na sprawdzonych rozwiązaniach. Jego przedstawiciele często mają wykształcenie muzyczne, jednak chętnie wykorzystują je do tego, żeby przekraczać granice gatunkowe. Dobrze widać to na przykładzie londyńskiego kwartetu. The Comet is Coming wyciąga z dobrze znanego stylu to, co najbardziej drapieżne, zadziorne i niepokorne. Saksofonowe solówki łączą się u nich z psychodelicznym rockiem, syntezatorowymi pasażami i funkowymi wstawkami. Olbrzymie pokłady energii odnajdują także w improwizacji. Panowie gdzieniegdzie nawiązują wreszcie i do twórczości swojego duchowego przewodnika, Sun Ra, który bywa określany mianem pioniera afrofuturyzmu. Le Sony’r Ra, bo tak naprawdę nazywał się artysta, jako jeden z pierwszych doszukał się kosmicznego pierwiastka w jazzie. Jednocześnie uwielbiał budowanie mitów, wierząc, że to one popychają społeczeństwa do przodu. – Dzięki nim możesz dyktować warunki tego, co prawdziwe, a co nie – opowiadał King Shabaka przy okazji premiery EP-ki Prophecy. Kryształ trzymany na jej okładce to nic innego jak symbol: amulet, którego historię dopiszą sami słuchacze.
Nowy porządek
Eklektyzm zaklęty w dźwiękach The Comet is Coming to nie jedynie popis technicznych umiejętności. Jazz lubi łączyć się z zaangażowaniem społecznym i nie inaczej jest w tym przypadku. – Wszystkie liczne trupy zaczynają mówić. Nie można już spierać się o to, czym jest ignorancja. Za późno na błagalne pikiety białych – recytuje w ich popularnym utworze Blood of the Past Kae Tempest, obnażając słabości kapitalizmu i nawołując do rozliczenia się z przeszłością. EP-ka Death To The Planet z 2017 roku konceptualnie ustanawia z kolei nowy porządek świata zbudowanego na zgliszczach. – W wyniku nieuchronnego zniszczenia planety powstaje przestrzeń, w której zacierają się wszelkie pojęcia politycznej, ekonomicznej oraz społecznej hierarchii – przeczytamy w opisie wydawnictwa. Tym samym dorobek zespołu nie gwarantuje jedynie artystycznej uciechy, ale i intelektualne wyzwanie.
Jazda bez trzymanki
To, co Brytyjczycy zdążyli powiedzieć o sobie w ciągu blisko dekady, znajduje odzwierciedlenie na ich nowym albumie. Hyper-Dimensional Expansion Beam (w dosłownym tłumaczeniu: Hiperwymiarowa Belka Rozprężna) ujrzało światło dzienne 23 września nakładem oficyny Impulse. Znów pierwsze skrzypce gra tu nieoczywisty jazz naładowany sterydami. Trio żongluje perkusyjnymi, syntezatorowymi i saksofonowymi solówkami, które nie gryzą się ze sobą, tylko budują nową jakość. Szczególnie dobrze słychać to w utworach Pyramids i Atomic Wave Dance. Zadziwia też fakt, z jaką lekkością kompozycje o niepozornych wstępach (Angel of Darkness) przeobrażają się w instrumentalną tachykardię.
The Comet is Coming po udanym koncercie na pierwszej edycji warszawskiego ON AIR Festival wróci nad Wisłę. – Jak na formację z kosmiczną nazwą przystało, momentalnie przenieśli publiczność do innego wymiaru za sprawą mariażu rocka, jazzu, techno i hipnotycznych stroboskopów – pisaliśmy w relacji ze stołecznej imprezy. Sami będziecie mogli tego doświadczyć już za niewiele ponad miesiąc. 2 listopada zespół wystąpi w Poznaniu, 3 listopada we Wrocławiu, 4 listopada w Krakowie, zaś 5 listopada zakończy polskie tournée w Warszawie. Bilety na każdy z pozaziemskich tripów (c’mon, wcale nie trzeba lubić się z Elonem Muskiem albo odwiedzać hotele w Dubaju) są jeszcze w sprzedaży.
Udaj się na kosmiczny lot z The Comet is Coming
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.