Czy Lemon8 to nowy TikTok? Aplikacja rusza na podbój Internetu
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Nie jest jeszcze dostępna w Polsce, ale to pewnie tylko kwestia czasu. „Połączeniu Instagrama i Pinteresta” wróży się szansę na zmianę reguł gry w świecie mediów społecznościowych. Sami mamy co do tego wątpliwości.
Mimo niesłabnącej popularności nad TikTokiem od jakiegoś czasu gromadzą się czarne chmury. Powodów, żeby blokować jego działalność, nie brakuje. Liczne badania kognitywne pokazały, że długotrwałe korzystanie z aplikacji może prowadzić do uzależnień. Obniża też tzw. attention span, czyli czas skupienia się na jednym konkretnym zadaniu. Pod wątpliwość podawana jest niedostateczna filtracja treści, przez którą do feedu przenikają dezinformacja, pornografia z udziałem nieletnich albo materiały nawołujące do przemocy.
Kanciaste rendery 3D, amatorskie dubbingi i absurdalne poczucie humoru. Frever to aplikacja, którą koniecznie musisz sprawdzić!
Uniwersytety i rządy kontra TikTok
Luki tkwią też w polityce prywatności flagowego produktu korporacji ByteDance. Mityczny algorytm, coraz trafniej podrzucający słodkie zwierzątka, zabawne vlogi i przepisy kulinarne, działa tak sprawnie, bo zbiera najróżniejsze dane od użytkowników. Śledzi lokalizację, analizuje, na czym najchętniej zawiesiliśmy oko, a nawet odwzorowuje układ klawiszy na klawiaturze. Oliwy do ognia dolewa w tym wszystkim fakt, że narzędzie powstało w Chinach, jako kopia powstałego wcześniej Douyin (抖音). Z tamtejszej kultury przemyca nie tylko inwigilację, ale też nieznającą głosu sprzeciwu cenzurę. Blokuje choćby krytykę autorytarnych rządów albo emancypacyjne manifesty społeczności LGBTQ+.
Bojkot TikToka nie kończy się na protestach indywidualnych jednostek. Tu i ówdzie pojawiają się głosy, żeby zakazać korzystania z aplikacji. Ze sklepów mobilnych nie ściągną już jej mieszkańcy wielu azjatyckich państw, w tym Indii, Pakistanu, Syrii czy Bangladeszu. Regulacje dotknęły też pracowników Rady Europy, Komisji Europejskiej oraz rządów Kanady czy Belgii. Wątpliwości dotarły także do USA. Blisko 70% stanów opowiedziało się za odinstalowaniem narzędzia z służbowych urządzeń. W ślad za nimi poszły niektóre uniwersytety państwowe. Ich sieci Wi-Fi blokują dostęp do TikToka.
Nowość wolna od nadużyć
Jak ByteDance zamierza poradzić sobie z rosnącą falą zarzutów? Pewnie najrozsądniej byłoby pochylić się nad rzeczami, które budzą uzasadnione kontrowersje. Tymczasem stało się zgoła inaczej. Firma stawia na promocję swojej innej aplikacji, czyli Lemon8. To nie do końca nowy produkt, bo w Japonii wprowadzono go już trzy lata temu. Teraz, gdy Wielka Brytania i Stany Zjednoczone usiłują zbojkotować TikToka, narzędzie ma być jego sprawniej działającą alternatywą – wolną od nadużyć i stawiającą na promocję kreatywnych treści. Nie wszyscy są pozytywnie nastawieni do tego pomysłu. – W tym przypadku również mamy do czynienia z gromadzeniem informacji o użytkownikach. Do tego jeszcze [Lemon8] ma podobną strukturę własnościową. Myślę, że tu pojawią się te same problemy – obawia się Lindsey Gorman, ekspertka od cyberbezpieczeństwa i poltyki cyfrowej.
Lemon8 oficjalnie nie udostępniono jeszcze w Polsce. Użytkownicy nad Wisłą przetestują go jednak na dwa sposoby. Ci z urządzeniami mobilnymi z Androidem mogą pobrać plik z rozszerzeniem .apk, po czym go zainstalować. Posiadacze iPhone’ów muszą za to stworzyć nowe konto Apple ID ze zmienionymi parametrami regionalnymi. Do wyboru są kraje, których mieszkańcy swobodnie korzystają już z aplikacji.
Podróżować ku lepszemu życiu
Przed ściągnięciem nowości warto jednak zadać sobie podstawowe pytanie, czy warto. – Lemon8 to platforma treści lifestyle’owych, która obejmuje różne kategorie zdjęć lub filmów. To choćby uroda, moda, jedzenie, podróże, wnętrza, fitness oraz zwierzęta domowe. Dostarczamy treści informacyjnych skrojonych pod zainteresowania naszych odbiorców. Użytkownicy odkryją świeże pomysły, podzielą się swoimi autentycznymi doświadczeniami i będą podróżować ku lepszemu życiu – deklarują twórcy aplikacji. Niestety, trudno oprzeć się wrażeniu, że na tym plastycznym opisie kończy się atrakcyjność narzędzia.
W aplikacji nie ma nic, czego nie znamy już z przestylizowanego, kipiącego od inspiracji Pinteresta albo Instagrama. Mało innowacyjny pozostaje sam interfejs modyfikacji filmików. Czy mamy zatem do czynienia z kolejnym polem działalności influencerskiej i utrwalania wyidealizowanych wzorców piękna, a jednocześnie siatką do łapania dochodowych danych? ByteDance powie, że nie, inni rabini krzykną: tak! Ostateczny werdykt będzie należeć do samych użytkowników.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.