Łona, Konieczny i Krupa na taryfie. Płyta „TAXI” doczekała się wersji deluxe
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Nocny ekspres i Co tak wyje? były jego depeszami z podróży pociągiem. W październiku Adam Zieliński wsiadł zaś do taksówki, a wraz z nim – dwóch przezdolnych muzyków jazzowych. Co ich album ma wspólnego z dorobkiem Ryszarda Kapuścińskiego i dlaczego warto słuchać go nie tylko w samochodzie? Oddajmy głos samym zainteresowanym.
Artykuł pierwotnie ukazał się w grudniu 2023 roku. Dziś, kilka miesięcy później, przypominamy o nim w związku z premierą „TAXI LIMITED”. Rozszerzona edycja debiutanckiego albumu tria zawiera trzy dodatkowe utwory: dwa remiksy autorstwa mulberry complex i Magiery oraz „Aortę (Pożegnanie Jacka) z Izą Polit na wokalu. Innym pretekstem do nadrobienia rozmowy może być sukces artystów na ostatniej gali rozdania Fryderyków. Z uroczystej ceremonii, która odbyła się 22 marca, wyszli z trzema statuetkami.
Łona, Konieczny, Krupa… i Wy słuchający ich na żywo. Sprawdźcie, kiedy artyści grają kolejne koncerty!
Osobno znamy ich z innych projektów. Łona – prawnik i mistrz słowa w jednym – zapisał się w pamięci słuchaczy przede wszystkim za sprawą wieloletniej współpracy z Webberem. Saksofonista Kacper Krupa i perkusista Andrzej Konieczny lawirują między różnymi składami, dają koncert za koncertem i tworzą ścieżki dźwiękowe do spektakli teatralnych czy animacji. Wspólnie grają w kwartecie Siema Ziemia, którego druga, niezwykle udana płyta ukazała się na początku września. Prezentowany przez nich jazz jest zadziorny, połamany i eklektyczny. Zdecydowanie bliżej mu do punkowej energii The Comet is Coming niż do elevator music.
Długa droga do albumu
Kolebką rapowo-jazzowego tria, którego istnienia nie przypuszczali nawet najwięksi muzyczni profeci, okazał się Poznań. W 2020 roku Łona został zaproszony do udziału w tamtejszym festiwalu OFF Opera. Początkowo w projekcie miał mu partnerować nieżyjący już Jacek Budyń Szymkiewicz, wokalista zespołu Pogodno. Drogi panów nie przecięły się pierwszy raz: półtora dekady wcześniej stworzyli kawałek Blacha. Po tym czasie nie udało im się jednak ponownie znaleźć wspólny język. – Okazało się, że mamy inną energię i raczej nic razem nie zrobimy. I w ten sposób pojawili się Kacper i Andrzej. Chłopaki zostali ściągnięci w trybie pogotowia, żeby uratować koncert zaplanowany na wrzesień – opowiada raper.
OFF Opera promuje się jako festiwal sztuk społecznych. Do takich inicjatyw – włączających lokalne środowisko – projekt TAXI zaliczał się od samego początku. Punktem wyjścia dla muzyków były zapisy rozmów z taksówkarzami, które Łona i Budyń przeprowadzili z pomocą Zuzanny Głowackiej i Eweliny Chatłas. Ich artystyczna prezentacja miała skończyć się na występie w klubie Tama. Wyszło na tyle obiecująco, że panowie połknęli bakcyla. Pojawiły się krótkie nagrania wideo, m.in. z Hubertem Smulem, Poznańskim Taksówkarzem Roku 2019 i 2020. Wpadł koncert w barze U Gosi – przestrzeni o tyle nieoczywistej, że nieprzeznaczonej do grania muzyki. Nie można było jednak znaleźć lepszego miejsca od lokalu, gdzie kierowcy zjeżdżają po wielogodzinnych kursach, żeby posilić się schabowym albo gulaszem po węgiersku. Teraz, po trzech latach, w październiku wyszła cała płyta.
Odkrywanie nieznanego
– Na początku w ogóle nie rozmawialiśmy o sprawach wydawniczych. Strasznie zależało mi na tym, żeby je maksymalnie odsunąć, abyśmy mogli spokojnie robić muzykę, a dopiero później pomyśleć, co dalej. Bo jak już na dobre zaczyna się proces wydawniczo-marketingowo-promocyjny, to dramatycznie brakuje przestrzeni na aktywność twórczą – opowiada Łona. TAXI, w którym nie było narzuconej presji czasowej, nazywa dlatego w 100% kompletną wypowiedzią artystyczną, w której wszyscy są zadowoleni właściwie z każdego dźwięku. – Ona jest nasza. To nie jest wykuty kompromis, w którym ktoś czuje się skrzywdzony jakąś decyzją twórczą – przekonuje.
Jego słowom wtórują pozostali muzycy. – Tworzenie muzyki w zespole instrumentalno-wokalnym jest pewnego rodzaju wymianą energii. Te rzeczy dzieją się wspólnie. Dzielisz proces kreatywny. Wydaje mi się, że to zmora współczesnego przemysłu muzycznego, że rozgraniczamy te dwa aspekty – tłumaczy Konieczny. Zamiast wysłania gotowych beatów i ich ewentualnego zdalnego dopieszczania panowie wspólnie pracowali więc z Łoną nad kształtem piosenek. – Adam sam mówił, że mocno się na nas otwierał, jeśli chodzi o warstwę muzyczną. Wcześniej słyszeliśmy o tym, że jest konserwatywny i trudno mu się przełamać. W studiu widziałem coś zupełnie innego. Musi się niekiedy zastanowić, ale jest bardzo zadowolony, że próbuje nowych rzeczy – dodaje Krupa. – I także dlatego ten proces był tak długi. Staraliśmy się poczuć bezpiecznie tam, gdzie wcześniej były dla nas nieznane tereny – zaznacza Konieczny.
Plastyczny świat taksówkarzy
Przekraczanie granic nie nastąpiło jednak tylko w studiu, ale już na etapie wniknięcia w specyficzne środowisko zawodowe. Żaden z artystów nie jeździł bowiem wcześniej na taryfie. Łona zaliczył jedynie kilka kursów jako kierowca Ubera, ale wyraźnie zaznacza, że nie ma co z tego robić wielkiego wydarzenia. Zdecydowanie ważniejsza była dla niego konfrontacja z uprzedzeniami względem taksówkarzy. – Uważałem ich w najlepszym wypadku za nieszkodliwych krętaczy. Byłem raczej nieprzychylnie nastawiony i chciałem szukać dziury w całym. Kiedy przychodzisz z taką platoniczną niechęcią do jakiegoś człowieka, nagle okazuje się, że jest zupełnie inny. Pewnie, że czasem coś przeskrobie albo przychachmęci na boku, ale generalnie pozostaje ludzki w szerokim tego słowa znaczeniu. Mieści się w nim mnóstwo zjawisk, można z nim pogadać – opowiada raper.
Konieczny uważa, że to właśnie otwartość na innych, wpisana zresztą w genotyp OFF Opera, stanowi o sile warstwy lirycznej albumu. – To, co się dzieje w »Kolędzie«, »Żeby nie skłamać« albo »Panu Darku«, bazuje na prawdziwych, istniejących postaciach. Wydaje mi się, że to duża wartość dodana. Zaskoczyło mnie, że optyka taksówkarska jest tak plastyczna w opowiadaniu o społeczeństwie, w sensie makroskopowym. Nie bez powodu powstały takie filmy jak »Taksówkarz« czy »Noc na ziemi« – podkreśla.
Krupa wierzy, że historie składające się na TAXI mają przy tym mocno uniwersalny wymiar i łatwo się z nimi utożsamić. – Pani Gosia z baru U Gosi opowiadała, że kiedy coś złego działo się w jej domu, jechała do pracy zamiast rozwiązywać problemy. Albo Paweł Roxi, który wspominał o tym, że w czasie wolnym myślał: »Teraz są kursy po dobrej stawce, teraz powinienem jeździć«. To problem tej profesji, ale nas jako artystów też dotyka. Nie mamy wyznaczonych godzin pracy przez korporację, tylko sami organizujemy sobie czas – podkreśla.
Szczerość w kłamaniu
Albumowi daleko przy tym do reportażu wiernie oddającego rzeczywistość. Ba, Łona wątpi, czy wypada w ogóle nazywać go płytą o taksówkarzach. – Czułem się zwolniony z tego, żeby mówić prawdę rozumianą jako odzwierciedlenie faktów. Raczej zależało mi na byciu »szczerym w kłamaniu« i wymyślaniu rzeczywistości. »Żeby nie skłamać« jest przecież posklejane z wypowiedzi wielu osób. Garbary 15 to poznański adres, ale linijkę dalej odnosiłem się do taksówkarza z zupełnie innego miasta. Kapuściński robił w swoich książkach coś podobnego, tylko o tym nie uprzedzał. Ja staram się to robić – podkreśla. Od swoich rozmówców wziął to, co najbardziej mu odpowiadało. – W tym sensie to nie jest uczciwy portret taksówkarzy. Mogłem być uczciwy w używaniu określonych środków wyrazu w tekstach, ale mówię o sobie i o nas. Zawsze na końcu jest osobista konfesja, relacja na żywo ze mnie samego – dodaje.
Gdy wspólnie zastanawiamy się nad zagadnieniem prawdy w utworach, Andrzejowi przychodzi też do głowy pojęcie poetic knowledge, czyli wiedzy poetyckiej. – Przyjęło się mówić, że reportaż albo establishmentowa wiedza to coś, z czego ludzie czerpią informację. Z drugiej strony: ile mądrości ubogacającej człowieka kryje się w poezji, w muzyce, w wypowiedziach. W nowoczesnych teoriach sztuki zaczynamy nad tym myśleć – tłumaczy. Łona widzi duży potencjał w utrwalaniu takich ulotnych świadectw.
Ten Typ Mes na 18-lecie Alkopoligamii: Zapisków typa. Jak wspomina prace nad kultową płytą?
– Zawód taksówkarza, który jest trochę pomocnikiem, trochę pimpem, trochę na krawędzi świata przestępczego, ale też po prostu przewodnikiem po mieście, jest na wyginięciu. W trakcie rozmów spotkaliśmy bardzo różnych ludzi, w tym stare złotówy, które już dawno mogłyby być na emeryturze. I zresztą już są, tylko nie potrafią robić nic innego. Wiesz, to spotkanie z takim punktem widzenia, który jest na stałe już osadzony w przeszłości i właściwie żyje już tylko nią. Jest w tym coś smutnego, a jednocześnie pięknego. To poezja najczystszej próby – ocenia, zastrzegając przy tym, że nostalgia za tym, co minione, nie cechuje tylko taksówkarzy. – Wszyscy to robimy, ja to robię coraz częściej. Mój ośmioletni syn, który chodzi do szkoły, ostatnio zauważył, że w przedszkolu było znacznie fajniej – przyznaje.
Słuchacz złapany w podróży
Wiemy zatem, czym TAXI raczej nie jest. A jak mogliby go przyporządkować miłośnicy najrozmaitszych klasyfikacji? Łona proponuje mówić o płycie jak o migawce z teraźniejszości. – Nie przywiązuję straszliwej wagi do mojej twórczości literackiej. Jedyną cechą, która jest w tym wszystkim pozytywna i będzie miała sens za 50 lat, to fakt, że tkwi w tym odbicie naszych czasów. Rap to trochę kronikarstwo – przekonuje. Wszyscy panowie entuzjastycznie reagują też na sugestię, że ich materiał jest płytą drogi.
– Każdy nowy utwór był przez nas sprawdzany w samochodzie. Wychodziliśmy z Kacprem ze studia, żeby się przejechać i patrzyliśmy, jak dany kawałek brzmi na głośnikach – opowiada Konieczny. – Niekoniecznie zależało nam na tym, żeby tak się szufladkować. Chcemy, żeby to odbiorca wpadł na to, że na tej płycie jest złapany w podróży. Jej słuchanie może przypominać oglądanie filmu z okien samochodu tudzież taksówki – dodaje Łona. Dla Krupy TAXI nie jest jednak tożsame ze standardowym kursem po mieście i triadzie wsiadasz-rozmawiasz-wysiadasz. – To nie podróż, w której musimy dokądś dojechać, gdzie od początku myślimy o celu. Trudno mi ją do czegoś porównać. Myślę o filmach drogi i przypomina mi się »Prosta historia« Lyncha albo »Truposz« Jarmuscha, ale tam jednak był zarysowany kierunek – opowiada.
Czas na koncerty
Takie skojarzenia, gdy przenosimy się do świata taryfikatorów, opuszczonych szyb i nocnych wojaży po mieście, są raczej do przewidzenia. TAXI okazuje się jednak przede wszystkim zapisem dróg samych artystów, które skrzyżowały się w jednym punkcie. I co najbardziej kluczowe, to nie ślepa uliczka, bo panowie postawili razem kolejny krok. 2 listopada w toruńskim Lizard Kingu ruszyła ogólnopolska trasa koncertowa promująca krążek. Po drodze wpadły dwa wyprzedane gigi w Warszawie. – Graliśmy z Kubą Bryndalem, co jest wielką wartością dodaną. To hypeman, który dogrywa w czasie rzeczywistym bardzo ciekawe partie przy użyciu urządzenia samplującego – przekonuje Krupa.
Jaki kurs artyści obiorą po zejściu ze sceny? Na razie to nie koniec występów, bo druga część trasy nadejdzie wiosną, ale trio z pewnością już teraz zalicza TAXI do cennych doświadczeń. Sam Łona podsumowuje naszą rozmowę jedną refleksją. – Hanna Krall powiedziała kiedyś coś bardzo mądrego, że trzeba się trochę nażyć, żeby móc o tym opowiedzieć. To niezbędne, żeby mieć żywy materiał, który coś wniesie, bo dopiero wtedy jesteś twórcą – przekonuje. To, czy pochodzi z pociągu, z taksówki czy skądkolwiek indziej, być może schodzi na drugi plan.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.