Czytasz teraz
Majówka w kinie? To brzmi jak plan, któremu trudno się oprzeć!
Kultura

Majówka w kinie? To brzmi jak plan, któremu trudno się oprzeć!

Nie ufasz pogodzie, zaciskasz pasa albo plany wyjazdu po prostu nie wypaliły. Mamy receptę na każdy z tych przypadków! Seanse filmowe uprzyjemnią długi weekend spędzony w mieście, zwłaszcza że dystrybutorzy kinowi nie próżnują.

Dość wyeksploatowane hasło Dla każdego coś dobrego w tym przypadku ma rację bytu. Każdy z siedmiu wytypowanych przez nas tytułów wyróżnia się czymś innym. W repertuarach pojawiła się psychoanalityczna jazda bez trzymanki, irański thriller psychologiczny i fiński film rozgrywający się w czasie II wojny światowej. A na deser kolejne japońskie anime i amerykańskie kino drogi stworzone przez… Polaka.

Wes Anderson wkrótce zaprosi widzów do Asteroid City. Czego możemy spodziewać się po tym filmie?

Majówka w kinie: Bo się boi / reż. Ari Aster

Ten film jest jak żydowska wersja „Władcy pierścieni”, tyle że bohater jedzie odwiedzić swoją matkę mówi o swoim najnowszym dziele reżyser Midsommar. W biały dzień. Już samo to odważne porównanie brzmi jak powód, dla którego warto zobaczyć Bo się boi. Trzygodzinna (!) produkcja śledzi losy Beau Wassermana (w tej roli Joaquin Phoenix), skrajnie lękliwego mężczyzny mieszkającego samotnie w dużym mieście. Strach przed odpowiedzialnością i pułapkami współczesności uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Iście psychoanalityczna konfrontacja z własnymi słabościami nadejdzie jednak wcześniej, niż podejrzewał. Ari Aster w brawurowym, wywrotowym stylu redefiniuje, czym może być współczesna czarna komedia.

Zwiastun filmu Bo się boi / reż. Ari Aster

Martwe zło: Przebudzenie / reż. Lee Cronin

Miłośnikom horrorów dedykujemy z kolei piątą część popularnej serii Martwe zło, która straszy widzów już od ponad czterech dekad. Tym razem w centrum wydarzeń są Beth i Ellie. Siostry na co dzień nie utrzymują ze sobą kontaktu, ale w końcu decydują się na spotkanie. Nie będzie to zwykła przyjacielska pogawędka, bo na bohaterki czają się złowieszcze demony. Zjawy chcą zawładnąć ich ciałami, a w zanadrzu mają liczne niszczycielskie moce. Tylko rodzinna solidarność zatrzyma tragiczny bieg wydarzeń. Na krześle reżyserskim filmu zasiadł Lee Cronin, twórca Impostora i Minutes Past Midnight. W głównych rolach zobaczymy zaś Lily Sullivan (miniserial Piknik nad Wiszącą Skałą, Dżungla) oraz Alyssę Sutherland (Mgła, Wikingowie).

Zwiastun filmu Martwe zło: Przebudzenie / reż. Lee Cronin

Majówka w kinie: Suzume / reż. Makoto Shinkai

Jeszcze kilka lat temu zobaczenie anime na dużym ekranie w Polsce graniczyło z cudem. Dziś ta tendencja zaczyna się zmieniać, a Suzume płynie na fali rosnącego zainteresowania japońską kinematografią. Scenariusz filmu nawiązuje do tragicznego trzęsienia ziemi, które przetoczyło się przez region Tōhoku w marcu 2011 roku. Fala tsunami będąca jego bezpośrednim następstwem uszkodziła wtedy elektrownię atomową w Fukushimie. U ilustratora Makoto Shinkaiego azjatycka wyspa również stoi u progu katastrofy. Tytułowa 17-letnia bohaterka postanawia uratować swoją ojczyznę. Film, który w samej Japonii zarobił ponad 100 milionów dolarów, zderza jej coming-of-age’ową przemianę i wątki ekologiczne z urzekającą warstwą wizualną.

Zwiastun filmu Suzume / reż. Makoto Shinkai

Między lustrami / reż. Mani Haghighi

Na świecie żyje ponad 8 miliardów ludzi i ponoć nie ma dwóch jednakowych osób. Nawet bliźnięta jednojajowi nie są w pełni identyczni. Mani Haghighi, jeden z czołowych przedstawicieli irańskiego kina, postanawia brutalnie zakwestionować te stwierdzenia. Główna bohaterka Między lustrami, Farzaneh, zauważa, że jej mąż wchodzi do mieszkania innej kobiety. Jalal wszystkiego się wypiera, ale szybko staje się jasne, że nie chce ukryć niewierności. W tym samym mieście po prostu żyje para nieznajomych, która wygląda tak samo jak oni. Czy wypada zbliżyć się do swoich sobowtórów, czy jednak warto obrócić całą sytuację w niepamięć? Nie ma dobrych odpowiedzi na te pytania, zaś atmosfera gęstnieje.

Zwiastun filmu Między lustrami / reż. Mani Haghighi

Majówka w kinie: Sisu / reż. Jalmari Helander

Po wizycie we współczesnym Iranie cofamy się w czasie o blisko osiem dekad. Wydarzenia ukazane w Sisu rozgrywają się bowiem pod sam koniec II wojny światowej, w trakcie starć pomiędzy Finlandią a Niemcami. Główny bohater filmu, Aatmi Korpo (jego postać była inspirowana legendarnym strzelcem wyborowym Simo Häyhä), dystansuje się od działań zbrojnych. Mężczyzna słynął kiedyś ze snajperskiej skuteczności, ale teraz żyje samotnie na rubieżach Laponii, gdzie wydobywa złoto. Podczas transportu cennego kruszcu do miasta napotyka na 30-osobowy pluton Wehrmachtu. Nie chce wejść z nimi w konflikt, ale żołnierze szybciej zwęszyli bogactwo. Rozpoczyna się krwawa jatka, której nie powstydziliby się nawet twórcy Johna Wicka. Pozycja obowiązkowa dla miłośników akcyjniaków!

Zwiastun filmu Sisu / reż. Jalmari Helander

Majówka w kinie: Peter von Kant / reż. François Ozon

Najpierw, w 1972 roku, widzowie posmakowali Gorzkich łez Petry von Kant. Rainer Werner Fassbinder, posiłkując się napisaną przez siebie sztuką, sportretował przemianę tytułowej, zaborczej projektantki mody. Dotychczasowe związki kobiety z mężczyznami nie kończyły się najlepiej, dlatego postanawia spróbować homoseksualnej miłości. Pół wieku później po świetny, choć nieco zapomniany scenariusz sięga czołowy gracz francuskiego kina obyczajowego. François Ozon postanawia nadać historii innego wymiaru. Główne założenia pozostają takie same – mamy nieheteronormatywny związek, refleksję nad pożądaniem i toksyczne oblicze mentorskiej relacji. Jest jednak zasadnicza różnica – zamiast Petry poznajemy Petera, uznanego reżysera filmowego.

Zobacz również

Zwiastun filmu Peter von Kant / reż. François Ozon

Majówka w kinie: Roving Woman / reż. Michał Chmielewski

Zestawienie kończymy jedyną polską produkcją w stawce, choć sam przymiotnik polski należałoby tu raczej wziąć w cudzysłów. Michał Chmielewski rzeczywiście wychowywał się nad Wisłą, skończył katowicką filmówkę, ale debiut reżyserski zrealizował w Stanach Zjednoczonych. Roving Woman miało tam zresztą swoją premierę na prestiżowym, nowojorskim Tribeca Film Festival. Pieczę producencką nad projektem objął sam Wim Wenders.

Tytuł dzieła nieprzypadkowo nawiązuje do piosenki Connie Converse. W sierpniu 1976 roku, chwilę po swoich 50. urodzinach, wokalistka zniknęła bez śladu. Swoim przyjaciołom i rodzinie pozostawiła jedynie pożegnalne listy, nie zdradzając, dokąd się udała. – Pozwólcie mi odejść. Pozwólcie mi być, jeśli będę tego chciała. Pozwólcie mi nie być, jeśli będę tego chciała. Społeczeństwo mnie fascynuje, zadziwia, napełnia smutkiem i radością. Po prostu nie mogę znaleźć swojego miejsca, żeby się do niego podłączyć – pisała. Echa tamtych słów rozbrzmiewają w historii zakreślonej przez Chmielewskiego i aktorkę Lenę Górę. Sara, główna bohaterka, kradnie samochód i niesiona nagłą potrzebą rusza przed siebie. Miała wytyczony cel, ale od jego zrealizowania ważniejsza okazuje się sama wędrówka. Po zobaczeniu Roving Woman aż chce się ruszyć samemu w trasę.

Zwiastun filmu Roving Woman / reż. Michał Chmielewski

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony