Czytasz
Peja z alpaką czy blond Mata na Popkillerach? | Raportażysta

Peja z alpaką czy blond Mata na Popkillerach? | Raportażysta

Gala Popkillerów z rozerotyzowanym Hirkiem Wroną i Matą w wersji blond? A może Peja z alpaką? W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się ostatnim wydarzeniom w polskim hip-hopie.

Trzecia gala Popkillerów za nami, a wraz z nią co najmniej kilka memogennych sytuacji do zapamiętania. Z grubej rury wleciał już na samym początku studia Hirek Wrona, dopatrując się erotyzmu w ubiorach rapowych dziennikarzy. Nikt nie spodziewał się takiego rozpoczęcia, ale po nim można było być pewnym jednego – jak zwykle gala nie obejdzie się bez solidnej pożywki dla memelordów.



Przy odbieraniu nagród doszło do paru zaskakujących zastępstw. Statuetkę dla Szpaka odebrał niejaki Tromba Bomba z Ekipy Friza. Dlaczego? Nikt do dzisiaj nie wie, ale to nie pierwsze powiązanie tego rapera z youtuberami. Miał on już długofalową spinę z Nitrozyniakiem, która zakończyła się teoreytcznym rozejmem, koleguje się też z Nervarienem. 

Nagrody dla Quebonafide odebrał z kolei Krzysztof Gonciarz. Prawdopodobnie zwiastuje to pojawienie się za jakiś czas filmu „Spędziłem dzień z Quebonafide” w stylu tych, które polsko-japoński youtuber nakręcił wcześniej z Bedoesem czy z Martą Linkiewicz. 

To były zaskoczenia związane z niespodziewanymi zastępstwami. Ale największym szokiem było pojawienie się Guziora we własnej osobie. Nie słynie on raczej z bycia towarzyskim zwierzęciem brylującym na wydarzeniach tego typu. Można powiedzieć, że wręcz przehibernował ostatnie lata, pojawiając się tylko na koncertach, po których szybko chował się z powrotem do swojej nory. Zobaczenie Guziora na Gali Popkillerów było jak spotkanie Myszojelenia w środku miasta – tak rzadkie stworzenie w nienaturalnym środowisku? Aż szkoda nie zrobić zdjęcia. 

Żadnym zaskoczeniem z kolei nie były ponowne zwycięstwa Maty, który, podobnie jak Guzior, wygrał w trzech kategoriach. Żeby przyflexować się większą ilością statuetek niż autor „Pleśni”, do wywiadu po gali Mata pożyczył jeszcze jedną – od Solara. Do bycia rookie roku, największym odkryciem, najlepszym debiutantem i mesjaszem hip-hopu Młody Matczak odniósł się w taki sposób:



Ostatnim konfundującym momentem był występ Bisza. Nie byłoby nic dziwnego w tym, że zeszłoroczny laureat nagrody za płytę dekady chce zagrać na żywo jakiś numer, gdyby nie fakt, że zagrał utwór… Słonia.

Na gali nie mogło zabraknąć również Pawbeatsa, naczelnego śmieszka środowiska hip-hopowego:



Promując swoją nową płytę, Marcin Pawłowski zdecydował się na przekorną grę z wszechobecną w social mediach propagandą sukcesu. Na przekór wszelakim trendom zaczął mówić o swojej płycie, że jest beznadziejna i nie warto jej kupować. Jego community szybko podłapało żart, a efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Memy z Pawbeatsem i jego płytą od pewnego momentu są wszędzie i nie sposób się od nich opędzić. Jak nietrudno się domyślić, ja również dołożyłem kilka cegiełek do tej wielkiej kuli śnieżnej:


1.


2.


3.


4.




Antymarketing Pawbeatsa zadziałał fenomenalnie. Daje to iskierkę nadziei na rozluźnienie pośladków bardzo sztywnej, przeładowanej podręcznikowym wręcz marketingiem, branży. Niekonwencjonalne rozwiązania, jeśli zastosowane ze smakiem i wyczuciem, przynoszą ciekawe rezultaty, i myślę, że warto wyciągnąć taki wniosek z tej historii.

W szerszym rozrachunku trzecia gala Popkillerów okazała się mimo wszystko najbardziej dopracowaną i profesjonalną z wszystkich dotychczasowych. Obyło się bez większych problemów technicznych. Nie uświadczyliśmy też mocno wstawionych laureatów na scenie (lub przynajmniej dobrze to ukryli). Co do młynu, który robili sami uczestnicy – tego raczej uniknąć się nie da. Co więcej, myślę, że jest to największy urok całego tego przedsięwzięcia. Zebranie tylu barwnych postaci z pogranicza różnych środowisk okołomuzycznych po prostu musi zaowocować czymś trochę szalonym i dziwacznym. Ja to kupuję, zwłaszcza, jeśli nie przekracza to poziomu żenady z poprzedniej gali. Tutaj mój mem opisujący Popkillery 2020, dla przypomnienia:

Sprawdź też
Flow Quebonafide




A co poza Popkillerami? Raperzy z Poznania również wykazali się ostatnio zwiększoną aktywnością. Paluch zaprosił całe miasto na grilla w parku – jak można się było spodziewać, zmieniło się to w spory melanż. Efekty można zobaczyć na jego najnowszym klipie:



Każdy Blok jest kwintesencją typowego dylematu polskiego rapera w 2021 – na singiel wrzucić letni malenżowy benger, czy polityczny manifest? Why not both? Tak oto mamy typowy track do piwka w plenerze z drobnymi antysystemowy akcentami. Buja? Buja. Kilka strzałów w rząd? ☑ Zaliczone. 



Inny książę poznańskich ulic zaskoczył nas z kolei nietypowym zdjęciem. Rychu Peja wyprowadzający na spacer alpakę to coś, o co nikt nie prosił, a każdy potrzebował. I tym sympatycznym akcentem zakończę dzisiejszych przegląd hip-hopowych wydarzeń.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone