Czytasz teraz
Młody Klakson, ale to DRILL – rozmawiamy z producentem, który zaczynał na YT, a skończył na płycie Maty
Lifestyle

Młody Klakson, ale to DRILL – rozmawiamy z producentem, który zaczynał na YT, a skończył na płycie Maty

Młody klakson

Młody Klakson to internetowy fenomen, który zdobył rozgłos dzięki serii ale to DRILL. Dla niego to tylko początek drogi. Jego track trafił właśnie na album Młody Matczak.

Młody Klakson to twórca konta na YT, znanego z przewrotnych drillowych przeróbek polskich tracków. Porozmawialiśmy z nim o memach, shitpostowaniu i współtworzeniu z Pedro bitu na nowy album Maty.

Natrafiłam na Ciebie dzięki drillowym przeróbkom polskich tracków. Któregoś dnia literalnie WSZYSCY moi znajomi zaczęli udostępniać Twoje przeróbki Kombi i Sylwii Grzeszczak. W historii Twojego konta YT widziałam, że to jednak nie początek Klaksona. Wcześniej był też świat MASNO. Skąd pomysł na ten kanał?

Od wielu lat śledzę uniwersum polskiego YouTube’a i od zawsze chciałem prowadzić swój kanał. Prawdę mówiąc kanał „młody klakson” został założony 17 czerwca 2011 roku jednak obecną nazwę otrzymał dopiero 9 lat później. Pomysł na content zrodził się wraz z pierwszym lockdownem, kiedy pojawił się projekt Masno. Byłem pod niemałym wrażeniem gdy zamaskowany Boxdel zaczął tworzyć własną muzykę. Moim guilty pleasure były momenty piosenek, w których Masny Ben manipulował głosem niby Stachurski. Pewnego czerwcowego dnia naszła mnie chęć posłuchania kompilacji wcześniej wspomnianych momentów, jednak ku mojemu zaskoczeniu nikt tego nie zrobił. Bez zastanowienia zmontowałem składankę moich ulubionych kawałków Boxdela, zmieniłem nazwę kanału i wrzuciłem pierwszy filmik jako młody klakson!

W którym momencie pojawiła się decyzja, żeby przejść w stronę drillu?

Bardzo jarałem się projektem Boxdela, ale nic nie trwa wiecznie. Chłopaki mieli problem z regularnym dostarczaniem treści na swój kanał. Zacząłem wyczuwać, że nie czerpię z tego już takiej frajdy jak na początku. W pewnym momencie okazało się, że uzbierałem całkiem wierne grono widzów, którzy czekali na nowe materiały. Najpopularniejszymi moimi filmami okazały się wtedy blendy (np. Masno na bicie Jeden Osiem L Jak zapomnieć). Chciałem iść za ciosem i zacząłem tworzyć przeróbki ze współczesnymi hitami polskiego rapu (np. Dwutakt ale to Chemia Nowej Ery). Wraz z kolejnymi premierami rosła widownia oraz moje oczekiwania w stosunku do samego siebie. W obliczu rozkręcającej się niechcący „kariery” moja kochana kobieta zapytała mnie czy chcę, żeby z takimi treściami utożsamiali mnie ludzie. Właśnie wtedy doszedłem do wniosku, że chciałbym robić coś co jest bliskie mojemu sercu. Słuchałem bardzo dużo drillu zarówno z USA jak i UK. Postanowiłem połączyć ciężkie brzmienie wiertary z klasykami polskiej muzyki – tak z pierwszym blendem z serii ale to DRILL młody klakson narodził się na nowo.

Twoje filmiki mocno czerpią z estetyki memowej. Robiłeś kiedyś własne obrazki?

Oczywiście, chociaż preferowałem formę wideo, bo można w niej upchać więcej śmieszności. Mogę zdradzić, że obecny pej klaksona na Facebooku to przemianowany, stary pej z memami.

Młody klakson
avatar młodego klaksona

W jaki sposób rzeczywistość internetowa wpływa na Ciebie jako producenta? Mam poczucie, że żyjemy w świecie nie kończących się cross-overów wszystkiego ze wszystkim. A też memy to poletko, na którym można wykazać się błyskotliwością. 

Mam wrażenie, że mam trochę za dobrze. Wyłoniłem się znikąd, tworzyłem shitpost, którym udobruchałem sobie moich widzów. Grono moich odbiorców dzielnie przeszło ze mną drogę od memiarza do producenta. W momencie wypuszczenia pierwszych drillowych remixów na autorskich bitach zacząłem zdobywać uznanie w świecie muzyki około-rapowej. Połączenie nostalgicznych kawałków takich jak Urke czy Słodkiego miłego życia z mocnym, drillowym bitem siadło nie tylko moim widzom z okresu shitpostowania ale również ludziom, którym ta muzyka po prostu się spodobała. Nie zostałem nagle poważnym producentem muzycznym, ale też nie jestem już tylko memiarzem.

Czy myślisz, że konwencja beki daje większą kreatywną wolność? 

Oczywiście, że tak! Konwencja beki sprawia, że wszystko robię z luzem. To sprzyja kreatywności. Przyzwyczaiłem swoich odbiorców do niecodziennych połączeń, więc jestem spokojny o odbiór. Tak jak podkreśliłem wcześniej, mam trochę za dobrze krążąc gdzieś między memem a poważną muzyką.

Miałeś kiedyś problemy z prawami autorskimi? 

YouTube jest dość rygorystyczny pod względem jakichkolwiek naruszeń. Zazwyczaj w momencie wykrycia przez system naruszenia praw autorskich zostaje wyłączona monetyzacja filmu. Przekłada się to bezpośrednio na zasięg dodanych treści, ponieważ algorytm YouTube’a lubi promować filmy, na których Google może zarobić.

Dostałeś jakiś feedback od remiksowanych artystów? Odzywali się do Ciebie?

Niestety nie otrzymałem żadnego feedbacku od Sławomira Łosowskiego, Sylwii Grzeszczak czy też Sanah, ale mogę się pochwalić propsami od Alberto za przeróbkę 2:00 z jego udziałem. Pamiętam jeszcze, że zbiłem pionę z Leosią gdy akurat wychodziłem z audycji w radiu Newonce. Nie pamiętam, czy wspominała coś o remixie. Otrzymałem za to bardzo dużo miłości od artystów, producentów i innych wspaniałych ludzi, czego dalej nie jestem w stanie pojąć i za co z całego serducha dziękuję <333

Niedługo po tym pierwszym „wybuchu” popularności świat wirtualny zaczął wsączać się w rzeczywistość. O ile miks dla Hermetic Square wciąż był internetową akcją, tak już granko na evencie ze Zdechłym Osą odbyło się w świecie rzeczywistym. Jak się z tym czułeś?

Mój pierwszy set to było zderzenie z rzeczywistością. Zagrałem seta w Gdańsku na otwarciu Scrapyard’u, nowej miejscówki obok Elektryków. To było wspaniałe uczucie widzieć ludzi bawiących się do mojej muzyki na żywo. Pomijam fakt, że obsługi konsoli dj’skiej nauczyłem się kilka dni przed samym setem… Później było tylko lepiej. Granie seta tego samego wieczoru co takie koxy jak Madkid, Ania LAYDJ czy Don Poldon daje mi niesamowitą energię i nadal ciężko mi uwierzyć, że to faktycznie się dzieje. 

Czy trudno Ci obecnie zachowywać anonimowość? 

Najciężej jest podczas grania setów. Starałem się grać w masce, ale w klubie pod Forum w Krakowie nie wytrzymałem z gorąca i wystąpiłem bez niej. Obecnie myślę nad jakimś face revealem, ale wydaję mi się, że ludzi niezbyt to interesuje.

Zobacz również
Praga wycieczki po barach

Jaka historia stoi za remiksem dla Belmondawg? Wiele osób było zaskoczonych, że to oficjalny numer. 

Ja również byłem zaskoczony! Skontaktował się ze mną menadżer Belmonda z propozycją wrzucenia mojego blenda na płytę z remixami kawałka Pappardelle All’arrabbiata. To były czasy, kiedy jeszcze nie wrzucałem blendów na swoich bitach i pojawił się problem – nie posiadałem ekskluzywnej licencji do użytego podkładu. Jednak Kuba z Poppyn wszystko załatwił i dzięki niemu możemy teraz oficjalnie słuchać klaksoniastego remixu na płycie Belmondziaka.

Kiedy wyszła płyta Maty tak samo szokujące było, że ale to DRILL nie jest po prostu hołdem w Twoją stronę, ale Twoją własną produkcją. Jak doszło do tej współpracy?

Mata nawiązał ze mną kontakt już na początku kwietnia. Poprosił o pakę bitów, wysłałem mu kilka produkcji ale na tym się skończyło. Młody Matczak odezwał się do mnie po raz kolejny na początku września z propozycją współpracy nad Naszą klasą.

Jak wyglądał proces powstawania tego kawałka?

Właściwie w momencie propozycji współpracy kawałek był już nagrany. Bit pierwotnie wyprodukował Pedro i szczerze mówiąc to nie musiałem nic ruszać, bo Pedro zrobił mega robotę. Ostatecznie dograłem kilka melodyjek, dorzuciłem parę wariacji w warstwie perkusji. Kawałek został sygnowany charakterystycznym dla moich produkcji klaksonem oraz dopiskiem „ale to DRILL” w tytule. 

To chyba też odwrót od memiarstwa? O ile tytuł zawiązuje do tej estetyki mash-upowej, to jednak całość wydaje się prowadzić Cię w stronę „dojrzałej” produkcji. 

Mam nadzieję, że to krok w stronę poważniejszych projektów muzycznych. Nie porzucę swoich memiarskich korzeni jednak bardzo chciałbym tworzyć autorskie produkcje bez kradzionych wokali i średniej jakości wideo. Zanim zostałem klaksonem próbowałem swoich sił w muzyce jednak bez większych efektów. Nie ukrywam, że muzyka siedzi ode mnie od dawna i marzę o współpracy z muzykami, których twórczość konsumuję codziennie.

Co dalej w planach? Możesz zdradzić, co się gotuje w kuchni Klaksona?

W kuchni Klaksona jak zwykle wszystkie palniki zajęte. W dużym garnku mieszam pomysły na remixym ale częściej zaglądam do mniejszego, gdzie wrze moja chęć stworzenia płyty producenckiej. Na patelni smażę od czasu do czasu luźne bity we współpracy z moimi koleżkami. Niestety z kuchni korzystam dosyć rzadko, gdyż po powrocie z pracy zwyczajnie wolę zamówić sobie coś niezdrowego… Dodam jeszcze, że jestem świeżo upieczonym inżynierem informatyki i zacząłem robić magistra, więc momentami robi się gorąco.

Poczytaj więcej naszych wywiadów

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony