Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Recenzujemy najnowsze albumy od enfant terrible brytyjskiej rapowej sceny i współzałożyciela polskiej wytwórni Dunno Recordings.
Powracamy do śledzenia nowości. Dni lecą jak szalone, zaraz rozpocznie się ostatni miesiąc pierwszego kwartału roku. Muzycznie był to okres solidny, ale nie wybitny – w przeszłości bywało lepiej. Niemniej, jeden z opisywanych dziś albumów można już teraz zaliczyć do topki 2021 – sprawdźcie jaki i dajcie znać, czy się zgadzacie.
slowthai | Tyron
Brytyjska scena rapowa od paru lat z powodzeniem rywalizuje z tą zza oceanu. Pomogła w tym bez wątpienia zmiana podejścia i strategii – szukanie wspólnych punktów i wzajemne inspirowanie okazało się być znacznie bardziej opłacalne niż stawianie na skrajne przeciwieństwa. Słuchając dziś albumów reprezentantów UK łatwo zauważyć brzmieniowe wpływy i trendy z USA – i vice versa. Tyron jest kolejnym krążkiem, który to potwierdza. Sam dobór gości zdradza wiele – rodzimą scenę reprezentuje jedynie Skepta, poza nim zwrotki dostarczyli A$AP Rocky i Denzel Curry.
Skupmy się jednak na samym gospodarzu; z premierą następcy Nothing Great About Britain wiąże się istotny wizerunkowy wątek. Gala rozdania nagród NME 2020 została zdominowana przez skandaliczne zachowanie slowthaia, który nie tylko obrażał współprowadzącą wydarzenie Katherine Ryan, ale również wdał się w bójkę z widzem. Raper oczywiście przeprosił wszystkich dotkniętych jego wybrykami w social media, ale, ku zdziwieniu jego fanów i fanek, temat praktycznie zupełnie pominął na albumie. Abstrahując od lirycznej tematyki, Tyron sprawdza się jako materiał, który wprawdzie Ameryki (hehe) nie odkrywa, ale jest piekielnie dobrze zrealizowany. Bity imponują kreatywną aranżacją, a flow slowthaia sprawnie się w nie wkleja. Pierwsza część albumu jest zdecydowanie bardziej energetyczna, druga funduje nam przyjemny luźny vibe, a co najważniejsze, w obu tych odsłonach autor wypada przekonująco, dostarczając nam jednocześnie jedną z najciekawszych rapowych płyt 2021.
Lutto Lento | Legendo
Legendo to najnowszy album Lubomira Grzelaka – producenta i współzałożyciela wytwórni Dunno Recordings. Czwarte długogrające wydawnictwo w karierze muzyka jest kontynuacją poszukiwań na sound-collage’owym polu. Niezmienna pozostaje również fascynacja mrocznymi, często chropowatymi i obskurnymi dźwiękami. Brzmieniowa atmosfera na Legendo przypomina momentami filmy Cronenberga: zimne syntezatory, surrealistyczne sample i pełne mocy loopy perkusyjne nieustannie wirują i zaskakują niespodziewanymi zwrotami akcji, utrzymując przy tym spójny klimat.
Wycieczka z Lutto Lento to specyficzna podróż przez przeróżne muzyczne tropy, wiążą się z nią jednak również pewne wyzwania – nie wszystkie elementy składowe są łączone w sposób, którego może oczekiwać słuchacz. Momentami autor Dark Secret World zestawia gryzące się ze sobą sample, korzysta z kontrastu i skrajności, ale właśnie dzięki temu materiał ten ma tak silny, autorski wydźwięk. Jeśli cenicie ambitne, soniczne poszukiwania i nie boicie się odważnych rozwiązań, Legendo spełni Wasze oczekiwania.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.