#1 Muzyczny feed: badamy płytowe premiery tygodnia
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Magiczna dekonstrukcja R’n’B, space-funkowy trip, klubowa elektronika i nowa Ariana Grande – sprawdzamy nowości płytowe ostatnich dni.
Jak mówiła Holly z legendarnego Śniadania u Tiffany’ego „czwartek zawsze nadchodzi niespodziewanie”. Inaczej jest z naszym nowym cyklem przeglądów muzycznych nowości, którego możecie spodziewać się w każdy czwarty dzień tygodnia. Przyglądamy się premierom i wydajemy werdykty – masz inne zdanie? Podziel się nim na naszym Facebooku Going. lub naszym profilu IG – chętnie podyskutujemy!
Oneohtrix Point Never | Magic Oneohtrix Point Never
Dotychczasowa twórczość Lopatina była dla Ciebie zbyt edgy? Podobał Ci się pomysł na Age Of, ale miałeś_aś zastrzeżenia, co do jakości wykonania? Hej, dobra nowina! Najnowszy album OPN’a to dzieło, które niewiele wymaga, sporo oferuje i urzeka od pierwszych minut. Wygładzanie brzmienia to częsty zabieg w przypadku artystów z pokaźną dyskografią. Niestety, bardzo często okupiony jest on również jednoczesnym rozmyciem wizji i utratą charakterystycznych cech. Na szczęście autorowi R Plus Seven udało się tego w mistrzowski sposób uniknąć. Magic Oneohtrix Point Never to niezwykle przystępna dekonstrukcja popu, wzbogacona o dźwiękowe niuanse, które zbudowały legendę Lopatina w świecie muzyki elektronicznej.
EABS | Discipline of Sun Ra
Discipline of Sun Ra to album, przy którym warto rozpocząć dzień – nieustannie zmieniający tempo, zaskakujący zwrotami akcji i klimatu. Panowie z EABS nie ukrywają swojej inspiracji twórczością legendarnych hip-hopowych producentów – J Dilli czy Pete Rocka. I bardzo dobrze, bo ich wpływu na twórczość polskiego zespołu nie sposób nie wyczuć. Wzięte na warsztat klasyki Sun Ra w interpretacji EABS przesiąknięte są rapowym duchem, nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z wyraźniejszymi odniesieniami do innych gatunków, takich jak space funk czy fusion. Polski jazz ma się świetnie – o czym zresztą niedawno pisaliśmy – i może zdecydowanie pełnić funkcję naszego muzycznego towaru eksportowego.
Kamixlo | Cicatriz
Wydanie debiutanckiego albumu w legendarnym labelu PAN, to przełomowy krok w rozwoju kariery Kamixlo. Berlińska wytwórnia to bezsprzeczny synonim jakości na polu nowatorskiej muzyki elektronicznej. To tam wyszedł jeden z najlepszych albumów tego roku, czyli świetne Phoenix: Flames Are Dew Upon My Skin, za które odpowiada Eartheater. Oczekiwania względem chilijskiego producenta były więc jak najbardziej uzasadnione. Niestety, Cicatriz zawodzi w wielu aspektach. Agresywne, przesterowane bity obiecują energetyczny wulkan, ale zamiast tego nudzą hermetycznym sound–designem i brakiem pomysłu na ich rozbudowanie. Momentami ciekawa rytmicznie płyta, być może znajdzie swoje zastosowanie w klubie, wmixowana w krótkich fragmentach w inne utwory, ale nie sprawdza się jako album.
Ariana Grande | Positions
Czego wymagać od mainstreamowego popu w 2020? Tego, co zawsze – chwytliwości i perfekcyjnego reinterpretowania panujących obecnie gatunkowych trendów. Positions próbuje oczywiście osiągnąć ten efekt. Mamy tu do czynienia ze skompresowaną do granic możliwości mieszanką R’n’B, rapu i popu skrojoną pod radio (tzn. algorytmy Youtube’a i platform streamingowych). Stojąca za produkcją albumu ekipa profesjonalnych rzemieślników i rzemieślniczek sprawiła, że nie ma opcji na klapę. Co nie zmienia faktu, że można było oczekiwać znacznie więcej kreatywności i zapadających w pamięć motywów. Singlowa topka Ariany Grande pozostanie raczej bez zmian, co dowodzi, że Positions nie osiągnęło zamierzonego efektu.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.