Koka za mocna, by popchać ją w Polsce – nowe albumy Sentino i Yves Tumora | Muzyczny Feed #27
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Yves Tumor idzie w full Bowie cameo, a Sentino zeruje kolejną butelkę i śmieje się z polskiej sceny. W muzycznym świecie fajnie, a co u was?
Yves Tumor | The Asymptotical World EP
Kojarzycie te filmiki sklejone ze stopklatek ukazujących wschodzące słońce albo jakieś kwitnące kwiatki? Yves Tumor jest właśnie takim filmikiem. Nie no, ale serio. Autor Serpent Music przeszedł chyba wszystkie możliwe fazy. Był edgy krzykaczem z noise’owymi podkładami, doktorem od klejenia sound-collage’owych obrazków, testerem R&B wajbu, a teraz bucha z niego prawdziwa Bowie energia. Zupełnie jak w tej scenie z Twin Peaks, w której – grany przez Davida Bowiego – agent Phillip Jeffries powraca do uniwersum TP w postaci czajnika (który wcale nie jest czajnikiem). Podobieństwa między Tumorem, a Bowiem właśnie nie kończą się jedynie na sprytnym zarządzaniu scenicznymi kreacjami. Odnaleźć je można również w tym, co dzieje się w twórczości Amerykanina. Stwierdzenie, że Yves ociera się w swoich art-popowych kompozycjach o geniusz Davida Bowiego nie jest wcale na wyrost – wokalnie jest to oczywiście Olimp nie do zdobycia, ale wrażeniowo jest już u jego stóp. (F U N F A C T: prawdziwe imię i nazwisko Yvesa to Sean L. Bowie).
Osobiście cały czas nie potrafię zdecydować czy to właśnie ta droga jest dla Bowiego – w sensie, że Tumora – najlepszą formą ekspresji. Momentami odczuwam, że poprzednie wcielenia dawały mu do dyspozycji barwniejszą paletę – a sposób, w jaki łączył pozornie niepasujące elementy świadczył o jego wielkości. Yves Tumor w obecnym stadium to artysta przez duże A – dzięki temu dostajemy rozmach, jakość, ale tracimy nieco ukochanego szaleństwa. W każdym razie, nie jest to w żadnym wypadku jakiś pojazd po kierunku, jaki obrał Yves. To nadal piękne granie, które urzeka i nie daje o sobie zapomnieć.
Czyli co?? No fajnie, kolejny krok w stronę podbijania największych scen świata – trochę tęskno za szaleństwem z przeszłości, ale nie ma co narzekać.
Yves w lutym w WWA – nie przegapcie
Sentino | King Sento
Z Sentim układ mamy prosty: on nagrywa płytki, ja je recenzuję. Trzy albumy w języku polskim w rok, w drodze czwarty (który podobno ma być pierwszym nagrywanym w legitnym studio – super bo ten element mocno kuleje, a biorąc pod uwagę brzmienie, w jakie celuje Sentino, jakość jest kluczowym aspektem). W wypuszczonym niedawno tekście Jarek Szubrycht próbuje zrozumieć fenomen głowy Sicarios i – co może być dla niektórych zaskoczeniem, zważając na jego outsiderską pozycję względem rapu – trafia w dużej mierze w sedno (no poza wytykaniem braku wokalnych skilli – na warunki rapu są one u Alvareza topowe). Senti to fenomen, chodzący generator legendarnych linijek, człowiek-pasta i reżyser filmu o Sentino, w którym główną rolę gra Sentino. Nieistotne nawet czy to świadoma ironia czy autentyczna historia typa – to po prostu jest, istnieje, jesteśmy tego świadkami i cieszmy się.
Powrót do latino, to request od supporterów, którzy byli z Sebą od dawna. Niezależnie od tego, jaki jest wasz stosunek do autora Czary Mary – fakt, że wypuścił on w tym roku trzy płyty (z czego każda ma inny brzmieniowy motyw przewodni) zasługuje zwyczajnie na uwagę i szac. King Sento to kolejna dawka wersów, które wejdą do slangu, refrenów, które będą nucone i tracków, które polecą z JBL-ów na ławeczkach. Wiwat wielki Sento!
Costa del Sol, gdzie Rosjanie w Rollsie
Koka za mocna, by popchać ją w Polsce
Złoty rewolwer, nocne rekordy
Niszczę te kurwy na pokaz po torbie
#realtalk
Czyli co?? Sentino na tronie jak Tony Montana i Tony w gabinecie Dr. Melfi, siorbie schłodzonego Ciroca, sprawdza dzień i datę na złotym Rollie i czeka, aż polska scena go dogoni, żeby mieć powód do wysilenia się.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.