Chcemy pokazać ludzi, którzy stoją za najciekawszymi wydarzeniami w różnych miastach. W naszym goingowym cyklu „Nasi Ludzie” prezentujemy kolektywy mające spory wpływ na kulturalne (i nie tylko!) życie miasta i które za swój cel obrały organizowanie znakomitych wydarzeń. Przed Wami kolejny wywiad, tym razem z obchodzącym dziesięciolecie działalności kolektywem Front Row Heroes. Porozmawialiśmy z jego twórcą – Cyprianem Busiem, sprawdźcie tekst poniżej!
Jak opisałbyś cykl Front Row Heroes – w jakich okolicznościach powstał, jaka jest jego idea, cel i założenia?
FRH to trochę więcej niż cykl: to dziesięcioletnia działalność promotora niezależnych koncertów w całej Polsce. Obecnie głównie w Krakowie, dawniej regularnie także w Warszawie. Kolektyw tworzę głównie ja, ale również grono moich przyjaciół, którzy mi przy tym pomagają. Michał Dąbrowski, który robi plakaty, Agnieszka Kilian, która pomaga mi w prowadzeniu fundacji, mój brat Michał, który wyszukuje zespoły, Emi Barabasz, która przez 2 lata była odpowiedzialna za Warszawę. Do tego dochodzą wolontariusze Green ZOO i ludzie z kilkudziesięciu klubów, w których robiłem koncerty – teraz szczególnie z RE i Betelu. Robimy też festiwal Green ZOO w Krakowie. W tym roku odbędzie się jego ósma edycja. Współpracujemy z festiwalami i agencjami z zagranicy, szczególnie blisko nam z kanadyjskim POP Montreal.
Front Row Heroes powstało dokładnie 10 lat temu, kiedy chciałem ściągnąć do Krakowa mój ulubiony zespół Handsome Furs z Kanady. Zagrali w końcu we wrześniu 2008 roku, ale… w Warszawie, w Jadłodajni Filozoficznej. Potem – w różnych inkarnacjach – występowali w Polsce kilkanaście razy.
Czym się kierujesz dobierając artystów na wasze imprezy?
Szeroko pojętym gustem, FRH działa bardziej jak społeczność ludzi chodzących na koncerty, pomagających w ich zaistnieniu, agentów proponujących dobre niszowe rzeczy i mnie, który to wybiera i promuje. Chodzi o dobrą i nieoczywistą w naszych okolicznościach muzykę. Niezależnie od gatunku, ale nie ukrywam, że lubię rock and rolla (śmiech).
Z jakich bookingów do tej pory jesteś najbardziej dumny, jaka impreza najbardziej zapadła ci w pamięć i dlaczego?
Było takich bardzo dużo, ale najbardziej dumny jestem z trwałych relacji z artystami, którzy powracają na nasze koncerty. Mowa o Molly Nilsson, Danie Boecknerze (z Handsome Furs, Operators), Screaming Females i wielu, wielu innych. Z osiągnięć bookingowych lubię najbardziej te, które mam przed sobą i tak na przykład na Green ZOO w tym roku zagra Chad VanGaalen – mój ulubiony piosenkopisarz na świecie, czy Yamantaka // Sonic Titan, jeden z moich ulubionych montrealskich zespołów, który starałem się do nas ściągnąć już od paru lat.
Jaka jest przyszłość twojego cyklu (w perspektywie 5-10 lat), co planujesz zmienić, może ulepszyć?
Chciałbym ustabilizować Front Row Heroes jako bardzo regularną działalność promotorską / cykl koncertowy. Mówię tu o ponad dziesięciu koncertach na miesiąc, w kilku miejscówkach w Krakowie. Do tego sporadyczne wydarzenia w innych miastach, najlepiej współtworzone z lokalnymi promotorami. Póki co, udaje mi się to z Kanadyjczykami, a tutaj niekoniecznie. Majowo/czerwcowe Green ZOO powinno być kilkukrotnie większe, stabilnie finansowane i faktycznie obejmować całe miasto. W sumie nie znajduję się daleko od tych planów, ale jeszcze trochę brakuje tzw. rozmachu.
Podzielisz się jakąś anegdotą? Wymyślne oczekiwania i fanaberie artystów, zaskakujące zwroty akcji, przygody mrożące krew w żyłach etc.?
W tym miejscu mógłbym napisać niezłych rozmiarów nowelkę, ale może wrócę wspomnieniami do jednej historii, która faktycznie była uroczym przedsięwzięciem. W styczniu 2012 roku zrobiłem dwa koncerty Molly Nilsson, na które po ustaleniu tego z Molly (z którą notabene polubiliśmy się już na mailu, a jak dotarła to jeszcze bardziej) zaprosiłem ludzi bez sprzedawania im biletów. Mieli przynieść jakiś prezent dla Molly, albo dobrowolnie dorzucić się do kosztów koncertu. Muzyka Molly i cała koncepcja tak się ludziom spodobały, że ledwo dotarliśmy pociągiem do Warszawy (niestety – bijąc po drodze słoiki dżemów i butelki wódki) z 4 torbami prezentów. A to było dopiero po dwóch koncertach, które odbyły się w Krakowskim Pięknym Psie jednego wieczoru. W Kulturalnej była góra prezentów (dosłownie wszystkiego!), które przyniosło 600 osób. Ludzie przyszli na piękny wieczór z muzyką i radością dawania czegoś od siebie.
Trzy hasła, które najlepiej opisują Front Row Heroes, to:
Altruizm, ciekawość muzyki – ale też ludzi którzy ją grają – oraz bezkompromisowość.
cover photo: Maja Chiara Faber/Redlavalamp