Odkrycia Empiku 2022 w filmie. Rozmawiamy z nominowanymi reżyserami
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Przed Wami pięciu wspaniałych. W ostatnim roku dostarczyli polskim widzom wielu radości, wzruszeń i refleksji. O tym, który z nich zostanie okrzyknięty Odkryciem Empiku 2022 w kategorii film, przekonamy się już 7 lutego. Na razie poznajcie ich bliżej!
Bestsellery Empiku od początku były nagrodą przyznawaną najpopularniejszym artystom. Przede wszystkim zwyciężają ci, których płyty, książki i inne wytwory kultury najczęściej kupowano. W 2019 roku konkurs rozszerzono jednak o kolejne kategorie – Odkrycia Empiku. Nowe zasady wychodzą naprzeciw tym, którzy nie zdążyli jeszcze wzbić się na wyżyny popularności, ale mają na to solidne zadatki. W tym przypadku podstawą ich wyboru nie są wyniki sprzedaży. Nominowanych wskazuje grono profesjonalistów i ekspertów z branży. Wyłania się ich na polu muzyki, literatury i filmu.
Chcecie wiedzieć więcej o historii nagrody? Zajrzyjcie z nami za jej kulisy!
Napięcie rośnie
O tym, kto ma szansę na tegoroczne Bestsellery Empiku, wiemy już od jakiegoś czasu. Nazwiska zwycięzców poznamy już wkrótce, 7 lutego. Uroczysta gala będzie transmitowana w mediach społecznościowych (od 19:45) i na antenie telewizji TVN. Występami uświetnią ją m.in. skład SB Maffija, Ralph Kamiński i Katarzyna Nosowska. Całe wydarzenie na żywo poprowadzi Marcin Prokop, zaś w sieci skomentują je Karol Paciorek i Red Lipstick Monster. Dla duetu youtuberów to debiut w takiej roli, ale patrząc na poniższą zapowiedź, jesteśmy spokojni, że pójdzie im jak z płatka.
Wróćmy jednak do samych Odkryć Empiku. Po odpytaniu pisarek i Jakuba Skorupy, jednego z nominowanych w kategorii „muzyka”, nadszedł czas na odsłonięcie kart dotyczących filmu. Pięciu kandydatów do nagrody wskazało jury w składzie: Łukasz Grzegorzek, Dawid Ogrodnik, Katarzyna Borowiecka, Izabela Szymańska i Maciej Tomaszewski. Gremium postawiło na debiutantów. Każdy z nich tworzy inny typ kina, ale łączy ich jeden wspólny mianownik. Ich pierwsze kroki w świecie pełnego metrażu nie pozostawiły nikogo obojętnym, zapewniając moc emocji – od wzruszeń, przez śmiech, aż po dumę. Poznajcie ich bliżej i dowiedzcie się, jakie są ich odkrycia: i te kinofilskie, i te dotyczące pracy reżysera.
Odkrycia Empiku. Tomasz Habowski, Piosenki o miłości
Ona – kelnerka o dużej nieśmiałości i nieprzeciętnym talencie wokalnym. On – aspirujący muzyk stojący w cieniu swojego ojca, znanego aktora. Ich drogi teoretycznie nie powinny się przeciąć, a tu niespodzianka. Historia wielkomiejskiego, współczesnego mezaliansu ukazanego przez Tomasza Habowskiego w Piosenkach o miłości urzeka kameralnością i prostotą. Uspójnia ją i mumblecore’owy, czarno-biały anturaż, i ścieżka dźwiękowa Kamila „Holdena” Kryszaka. Poza tym to pierwszy raz, gdy na dużym ekranie widzimy dłużej Justynę Święs, wokalistkę The Dumplings!
Habowski w ogniu pytań
Reżyser o swoim odkryciu kinofilskim: Dokument Bukolika Karola Palki. W tym filmie widać bardzo wyraźnie, jak ważny w opowiadaniu historii jest sam sposób, w jaki patrzy się na bohaterów i ich świat. Nie mam tu na myśli elementów technicznych pracy filmowca, ale nastawienie twórcy do materii, z którą się mierzy, co w jakiś magiczny sposób zostaje zapisane w materiale filmowym. Często właśnie to „nastawienie” twórcy jest dla mnie głównym czynnikiem, który definiuje mój stosunek do filmu. Bukolika to coś nowego, czego dawno nie widziałem w polskim kinie. Dostrzegłem twórcę, który po prostu patrzy; z szacunkiem, uważnością, we właściwy sobie sposób, odporny na style i mody. Twórca snuje swoją opowieść bez taniej publicystyki, wyższości wobec przedstawianego świata czy narcystycznej potrzeby „prężenia muskułów” przed widzem. Bardzo miłe odkrycie.
O tym, czego nauczył się podczas pracy nad Piosenkami o miłości: Nie skończyłem szkoły filmowej, nigdy wcześniej nic nie reżyserowałem. Nigdy nawet nie byłem na planie filmowym, dlatego praca nad Piosenkami była dla mnie drogą przez nieznane, która sam musiałem sobie wytyczyć. Trudno przez to wskazać jedną rzecz, którą odkryłem, bo było ich całe mnóstwo, dlatego odpowiem ogólnie. Otóż odkryłem, że najważniejsza w procesie robienia filmu, jakkolwiek patetycznie czy zabawnie by to nie brzmiało, jest pokora wobec niego i służba temu filmowi. Bo w pewnym momencie staje się on niezależny ode mnie. Jest tym, czym jest, a wszelkie próby zmiany jego charakteru, siłowe dopasowywanie go do intencji, jakie miałem, pisząc scenariusz czy nawet reżyserując go, dają iluzję władztwa nad nim, jednak są działaniem na jego niekorzyść. Trzeba pozwolić mu być tym, czym jest, dać się mu zaskoczyć i ewentualnie pomagać mu być najlepszą wersją siebie.
Odkrycia Empiku. Damian Kocur, Chleb i sól
We wrześniu na festiwalu z Wenecji prezentowano go w prestiżowej Orizzonti, której jurorzy wyróżnili go nagrodą specjalną. Wyróżnienie z jednej strony było dużą niespodzianką. Chleb i sól to bowiem pełnometrażowy debiut Damiana Kocura. Seans produkcji nie pozostawia jednak żadnych wątpliwości. Absolwent katowickiej filmówki wiedział, co robi, a jego pomysł na historię, balansujący między wyważonym coming-of-age’em a subtelną diagnozą społeczną, wypada przekonująco. Film, w którym główną rolę grają naturszczycy (!), od piątku 27.01 zobaczycie w kinach.
Damian Kocur o odkryciu kinofilskim: Odpowiem krótko: Michelangelo Frammartino. Przede wszystkim jego ubiegłoroczny film Pod ziemią.
O tym, co odkrył podczas pracy nad Chlebem i solą: Najważniejsze jest miejsce i ludzie, którzy tworzą dany film. To dużo ważniejsze od samego tekstu.
Odkrycia Empiku. Łukasz Kowalski, Lombard
O Lombardzie, czarnym koniu ubiegłorocznego festiwalu Millennium Docs Against Gravity, pisaliśmy więcej w osobnym artykule. Tym bardziej zainteresowanym proponujemy lekturę całego tekstu, a wszystkim innym po prostu gorąco rekomendujemy zobaczenie dokumentu. Debiut Kowalskiego to nie tylko historia o codzienności personelu skupującego, wydającego i wyceniającego najrozmaitsze przedmioty. W centralnym punkcie bytomskiej dzielnicy Bobrek siła człowieczeństwa splata się z niewystudiowanymi, szczerymi emocjami.
Reżyser o swoich odkryciach
O odkryciu kinofilskim: Moim filmowym odkryciem ubiegłego roku był wprowadzony do kin przez Gutek Film, zdobywca Złotej Palmy w Cannes, najnowszy film francuskiej reżyserki Julii Ducournau – Titane. Piękny wizualnie, intensywny, odważny i poruszający obraz. Szybko postanowiłem nadrobić jej poprzednie Mięso i dziś ma we mnie wiernego fana. Wielkie ukłony dla twórców serialu Biały Lotos. Drugi sezon okazał się jeszcze lepszy niż pierwszy. Uwielbiam ten serial i choć zginęła najlepsza bohaterka, to i tak nie mogę się już doczekać trzeciego sezonu. Cudownie też było przypomnieć sobie dzieła Wong Kar-waia w odrestaurowanej wersji. Festiwal Pięciu Smaków sprawił mi tym dużą przyjemność.
O tym, co odkrył podczas pracy nad Lombardem: To mój debiut reżyserski. Nie będzie pewnie zaskoczeniem, jeśli powiem, że nie przypuszczałem, ile czasu, wysiłku i skupienia wymaga praca nad pełnometrażowym dokumentem. Jest to też praca zbiorowa, w której trzeba zaufać innym. Miałem szczęście, że poznałem wspaniałych ludzi, który bardzo mnie wspierali i bez nich to by się po prostu nie udało. Na pewno nabrałem przy tym dużo pokory i cierpliwości. Historia największego lombardu w Europie i ludzi, którzy walczą o przetrwanie, a jednocześnie są dla siebie dobrzy i wspierają się nawzajem, bardzo mnie poruszyła. Uwrażliwia na problem osób wykluczonych społecznie, wyrzuconych gdzieś poza margines. Myślę, że w dokumencie jest trochę tak, że to temat znajduje reżysera. Ja byłem odpowiednią osobą, w odpowiednim momencie w życiu, żeby opowiedzieć taka historię – czułą, momentami zabawną i dającą nadzieję.
Odkrycia Empiku. Kamil Krawczycki, Słoń
Bartek (w tej roli świetny Jan Hrynkiewicz) pracuje jako kelner w okolicznej karczmie, a do tego ma na barkach całe gospodarstwo na Podhalu. Jego siostra wyjechała w siną dal, zaś matka nadal nie potrafi otrząsnąć się po odejściu męża. Czy tak już zostanie na zawsze? Chłopak nie zakłada nawet innego scenariusza, tylko robi swoje, aż tu nagle jego drogi skrzyżują się z Dawidem. Słoń, debiut Kamila Krawczyckiego, nie jest jedynie subtelnie zakreśloną (skojarzenia z Pięknym krajem nieprzypadkowe!), queerową historią, jakich w polskim kinie nadal jest za mało. To także opowieść o poszukiwaniu wolności, życiu na własnych zasadach i odcięciu pępowiny, która czasem zagnieżdża się zbyt głęboko.
Kamil Krawczycki o odkryciu kinofilskim: Ostatnio zachwyciłem się Cha Cha Real Smooth. Uwielbiam odkrywać kameralne filmy, które są bardzo blisko „zwykłego” życia i opowiadają z luzem i humorem. Szkoda tylko, że ten film ma bardzo małą dystrybucję i przechodzi u nas bez echa. Warto zauważyć, że jego twórca, Cooper Raiff, sam go wyreżyserował, napisał i wyprodukował. I do tego zagrał główną rolę.
O tym, co odkrył podczas pracy nad Słoniem: To mój debiut, więc przede wszystkim odkryłem, że faktycznie potrafię sterować „filmowym statkiem” i doprowadzić go do brzegu. To dało mi wewnętrzny spokój i jeszcze większy apetyt na opowiadanie kolejnych historii. Nie kończyłem szkoły filmowej, dlatego to też dla mnie przede wszystkim mocna nauka zawodu i początek w rozwijaniu rzemiosła. Opierałem się w znacznej mierze na swojej intuicji. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że to odkryłem, ale na pewno upewniłem się, że nie ma piękniejszego zawodu od reżysera.
Odkrycia Empiku. Grzegorz Mołda, Matecznik i Zadra
Grzegorz Mołda, w odróżnieniu od pozostałych nominowanych, stworzył w podobnym czasie nie jeden, a dwa filmy. Matecznik zagościł już w polskich kinach, Zadrę zobaczymy na początku marca. Produkcje, choć orbitujące wokół innych wątków, spaja wspólny mianownik. W pierwszym poznajemy Karola, dla którego elementem resocjalizacji jest pobyt w mieszkaniu treningowym. Codziennie gości w nim Martę, opiekunkę mającą przygotować go do życia w społeczeństwie. Główną bohaterką Zadry jest z kolei młoda, aspirująca raperka z blokowisk. Wybicie się w środowisku hip-hopowym to dla niej szansa na spełnienie marzeń i zapewnienie lepszego jutra swojej rodzinie. Obu pełnokrwistym postaciom napisanym przez Mołdę trudno nie kibicować, zwłaszcza że los rzuca im wiele kłód pod nogi.
Dwa pytania do Grzegorza Mołdy
O odkryciach kinofilskich: Ogromne zaskoczenie, ponieważ znałem ten film od dziecka. Ostatnio przeżyłem go zupełnie inaczej. Chodzi o Gorączkę w reżyserii Michaela Manna. Tempo, atrakcyjna epickość, bliskość z bohaterem i empatia wobec niego oraz „filmowość” w rozumieniu kinowego doświadczenia oglądania tego filmu są niesamowite. Do tego polska perełka, Jutro Meksyk z 1965 roku, z rolą Cybulskiego. Intymny portret trenera pływackiego po przejściach. Zbyszka mogę oglądać w każdej odsłonie. Tutaj uwiódł mnie tym, że naprawdę zaproponował inną kreację niż do tej pory widziałem. A dosłownie kilka dni temu widziałem ubiegłoroczną Dziewczynę i pająka z ubiegłego roku. Tragikomiczna historia o poszukiwaniu bliskości i głodzie, który ssie bohaterów od środka.
O tym, co odkrył podczas pracy nad Zadrą i Matecznikiem: Przede wszystkim, że naprawdę kocham to, co robię, i jestem w odpowiednim miejscu. Czuję, że kino i możliwość jego robienia to mój sposób na życie. Możliwość kreatywnego spotkania z drugim człowiekiem i powołanie do życia historii, która może poruszać widza – marzenie od dziecka. Dodatkowo nauczyłem się, że sztuka filmowa to alchemia, która pomimo zasad i reguł, które wszyscy znamy, podczas realizacji wymyka się podręcznikowym definicjom.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.