7 czerwca Oki wydał nowy krążek. Era47 wylądowała na streamingach i w domach preorderowiczów, a my próbujemy podsumować, jak to wszystko brzmi.
Era47 to piąta studyjna płyta, którą Oki przygotował w swojej pięcioletniej karierze. Otoczka tego dzieła wiązała się z imponującą akcją promocyjną. Raper wypuścił w ciągu ostatniego roku aż siedem singli. Jak komponują się one z pozostałymi 13 kawałkami?
Wpadajcie na trasę Okiego, póki są bilety!
Profesjonalny newschool
Słuchając tego albumu, ciężko nie odnieść wrażenia, że został wyprodukowany przez najlepszych mistrzów-rzemieślników. W domyśle chodzi głównie o Atutowego, ale rzecz jasna ukłony należą się także wszystkim innym producentom i inżynierom dźwięku. Aranż, niezależnie od utworu czy fragmentu konkretnego utworu, subtelnie pieści uszy.
Każda przeszkadzajka i każdy detal mają swoje funkcje. Wokal Okiego to z kolei coś o wiele więcej niż tylko motyw przewodni każdego utworu. Artysta używa głosu jak instrumentu. W praktycznie każdym utworze usłyszymy masę adlibów, które są po prostu elementami podkładów. To naprawdę brzmi jak ekstrakt ze stylu wspomnianego rapera.
Sztandarowym przykładem jest Puk Puk Puk, bo ciężko sobie wyobrazić, jak ten instrumental brzmiałby bez gospodarza. Synergia rapera i podkładu jest niesamowita. Można pokusić się o wątpliwość, czy ten bit w ogóle istniałby bez Okiego. Być może byłby tylko wybrakowaną pętlą z masą dziur?
Opowieść o relacjach
Nie będziemy dłużej trzymać was w niepewności: motyw przewodni tego albumu to relacje międzyludzkie i wszelkie emocje z tym związane.
Oki bynajmniej nie próbuje w swoich tekstach kreować się na wybitną jednostkę, odizolowanego indywidualistę czy self-made mana. Najczęściej podkreśla, że jego życie składa się z innych osób. W Od Zera słyszymy historię relacji z najlepszym przyjacielem, w Niewolniku dowiemy się, jakie podejście ma raper do swoich fanów, a w Jesteśmy Za Młodzi przekonamy się, jakimi relacjami cechowało się jego dzieciństwo. Jaka nie byłaby tematyka utworu, to zawsze występują w niej ważne dla Jeżyka osoby. I w pozytywnym, i w negatywnym sensie.
Mamy też co najmniej kilka wspomnień o rodzicach, a pod koniec albumu poznamy utwór dedykowany groupies Okiego i dowiemy się, jak ambiwalentną i trudną relację ma właśnie z tą grupą odbiorców. Era47 to zbiór historii o relacjach, co, biorąc pod uwagę wręcz hiperpopową formułę, nadaje temu albumowi bardzo ludzki wydźwięk.
Jak wypadli goście?
Na Erze47 znalazła się ścisła mainstreamowa topka rapowa 2k24. Na szczególną pochwałę zasługuje Bedoes. Od jakiegoś czasu bardzo rzadko udziela się rapowo, więc jego zwrotki pojawiają się nawet w kilkumiesięcznych interwałach. Co więcej, łatwo zauważyć, że mało co mu tak służyło, jak właśnie tak obszerna przerwa wydawniczo-muzyczna. Słychać, że Bedi ma teraz więcej czasu i weny, by doszlifowywać wersy, dopieszczać flow i rozpisywać sylaby. Jego zwrotka to techniczny przejazd, w niczym nieodstający od ostrej jak żyleta melodeklamacji Okiego.
Oskar83 z kolei rozśpiewał się na dobre, co znajdzie tyle samo zwolenników, co przeciwników. Można przyjąć, że to naturalny rozwój artystyczny i fakt, że członek PRO8L3MU po prostu lubi śpiewać. Trzeba też przyznać, że czuje się w konkretnych tonacjach i przejściach coraz bardziej komfortowo i pozwala sobie na odważniejsze wyskoki wokalne. Czy ktoś parę lat temu uwierzyłby, że na płycie Okiego więcej śpiewu da partner Steeza niż Sobel? What a times to be alive!
Kuban za to zaprezentował bezpieczną, poprawną zwrotę, która jest jednak w pełni rapowana. Dzięki Bogowi Trapu za to. Słucha się tego dobrze i daje to nadzieje na więcej rapowego Kubana w przyszłości.
Era47: Oki osiągnął balans
Trzeba uczciwie przyznać, że Era47 to bardzo równy album. Oki nie popadł w żadną skrajność przy nagrywaniu tych 20 utworów. Łatwo jest też zauważyć, że to projekt tworzony rzeczywiście przez więcej niż kilka miesięcy. Rozstrzał energii i tego mitycznego vibe’u jest ogromny. Bangerowych przelotów jest sporo, ale w żaden sposób nie przytłaczają. Spokojnych czy nawet melancholijnych brzmień znajdziemy tutaj wystarczająco, by znaleźć równowagę.
Nie ma także ani jednego momentu tak zwanej zamuły, na który newchoolowy rap cierpi nieprzerwanie od lat. Żaden refren nie jest zbytnio przedłużony, żaden patent nie jest nadużyty. Era47 to era balansu, który gwarantuje ogromny repeat value.
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.