Orlando z 27 twarzami. Ten film przełamuje granice niczym jego reżyser
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
To nie jest ani adaptacja klasycznej książki Virginii Woolf, ani interwencyjny dokument. Paul B. Preciado, filozof i myśliciel debiutujący za kamerą, w Orlando. Mojej politycznej biografii rozbraja powszechnie obowiązujące schematy myślenia o społeczeństwie i o kinie.
31 marca już po raz 15. obchodzono Międzynarodowy Dzień Widzialności Osób Transpłciowych. Gdy Rachel Crandall, aktywistka i członkini zarządu organizacji Transgender Michigan, obmyślała plan inicjatywy, zależało jej przede wszystkim na jednym. Chciała, żeby część społeczności LGBTQ+, która nie identyfikuje się ze swoją płcią biologiczną, nie była spychana na margines. Według niej jej problemy powinny jak najczęściej pojawiać się w debacie publicznej. Dzięki temu zyskuje podmiotowość, szacunek i usprawnienia systemowe. Do tych ostatnich należą choćby refundowanie kosztownej operacji korekty płci albo możliwość swobodnej modyfikacji danych osobowych.
Widoczność na dużym ekranie
Celebracja święta tym razem zbiegła się w czasie z dwiema ważnymi premierami kinowymi. Wypada je odnotować z prostego powodu: kultura to jedno z głównych pól, na których dokonuje się zmiana społeczna. To w niej utrwalają się konkretne wzorce zachowań, a do głosu dochodzą pomijane wcześniej grupy. W przemyśle filmowym, który długo był podporządkowany patriarchalnym normom, pewne zmiany są zauważalne gołym okiem. To niezbity przykład na zwiększenie widzialności, o co zabiegała Crandall.
Emma Stone i Willem Dafoe znów spotkali się na planie jednego filmu. Zobacz zwiastun Kinds of Kindness!
Bolesna droga do wolności
Warto dlatego stawić się w kinach na Kobiecie z… Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Główna bohaterka filmu, Aniela, urodziła się w skórze mężczyzny. Choć długo trzymała się wzorców narzuconych jej przez społeczeństwo, z czasem postanawia żyć po swojemu i zmienić płeć. Wcielenie takiej decyzji w życie nie jest bułką z masłem. W transformacyjnym wyścigu o karierę wypadła z peletonu i trudno jej uzbierać pieniądze na kosztowną operację. Mieszka w niewielkiej miejscowości, gdzie każde odstępstwo od normy i tradycji spotyka się z dezaprobatą. Ma nastoletniego syna i żonę, której trudno zrozumieć istotę całego procesu. – Odkryliśmy, jak długą i bolesną drogę do wolności w najpełniejszym jej wymiarze przeszły pokolenia takie jak my, a nawet jeszcze starsze – mówi o produkcji duet reżyserski, który złapaliśmy niedawno na krótką pogawędkę.
W niektórych kinach, a później najpewniej w wypożyczalniach VOD, złapiecie jeszcze także Orlando: Moja polityczna historia. To debiutancki pełnometrażowy film Paula B. Preciado, hiszpańskiego pisarza, filozofa i kuratora wystaw. Najsłynniejszą książką twórcy pozostaje Testo ćpun. Seks, narkotyki i biopolityka w dobie farmakopornografii, którą czytelnikom nad Wisłą zaprezentowało Wydawnictwo Krytyki Politycznej. W Polsce ukazały się także jego Pornotopia. „Playboy”, architektura i biopolityka w czasach zimnej wojny oraz Mieszkanie na Uranie. Kroniki przeprawy. Na podstawie drugiej z publikacji reżyser Michał Borczuch wystawił spektakl w warszawskim Nowym Teatrze.
Odzyskać kontrolę nad ciałem
Nawet szybki rzut oka na tytuły książek Preciado pozwalają zrozumieć, które tematy leżą w centrum jego zainteresowania. Hiszpan specjalizuje się w historii gender i seksualności. Interesuje go, czy w dobie współczesnych reżimów – kapitalizmu, technokracji, binaryzmu płciowego czy konformizmu – nadal sprawujemy jeszcze kontrolę nad naszymi ciałami. Jego rozpoznania nie mają czysto teoretycznego wymiaru. W 2014 roku publicznie ogłosił, że przechodzi tranzycję i przyjmuje testosteron. Na własnej skórze przekonał się, czym jest wewnętrzna transformacja: i ta fizyczna, i psychiczna.
Orlando: sięgając po kanon…
W Orlando. Moja polityczna biografia teoretyk nie zbacza z objętego lata temu kursu. Właściwe skojarzenia może budzić już sam tytuł filmu. To bezpośrednie nawiązanie do książki jednej z najwybitniejszych XX-wiecznych pisarek, Virginii Woolf. Jej Orlando, choć wydane w 1928 roku, do dziś pozostaje kanonicznym dziełem. Nie bez powodu ostatnio doczekało się polskiego wznowienia, do którego przedmowę stworzyła Dorota Kotas. Ukryte w nim wątki – kwestionowanie płci, igranie z konwenansami, próby zachwiania czasoprzestrzenią – pozostają uniwersalne. Historia jednostki, która z lat panowania Elżbiety I przenosi się do teraźniejszości bliższej Woolf, inspiruje do przekraczania granic i życia po swojemu.
… w innym wydaniu
Orlando szybko wykroczył poza ramy książek i trafił na duży ekran. Pierwszy raz stało się to już w 1931 roku, kiedy historię z konwencją horroru zderzyła Ulrike Ottinger. Najsłynniejsza dotąd adaptacja powieści ukazała się zaś sześć dekad później. W tytułową rolę jednostki zawieszonej między płciami wcieliła się wówczas androgyniczna Tilda Swinton. Film wyreżyserowała autorka Człowieka, który płakał i Lekcji tanga, Sally Potter. Jak wspominała po latach, producenci długo odprawiali ją z kwitkiem. Na pitchingach mówili, że jej pomysł jest niemożliwy do wykonania, zdecydowanie zbyt drogi i po prostu nieciekawy. Dobrze, że zagrała im na nosie.
Obie produkcje luźno obchodzą się z literackim pierwowzorem. Reżyserzy zaczerpnęli z niego sporo wątków, ale nie bali się odsunąć na drugi plan tych, które uznali za mniej interesujące. Z podobnego założenia wyszedł Preciado. Nie interesowała go ani wierna adaptacja, ani interwencyjny dokument. – W pewnym stopniu miałem już trochę dosyć tego nurtu non-fiction o osobach i podmiotach trans, w których historia jest zawsze ta sama – tak, jakby istniała jej domyślna narracja, historia i język – mówił filozof w rozmowie z periodykiem naukowym Film Quarterly. Jego podejście całkiem wymownie ukazuje scena, w której na sali operacyjnej zamiast ciała ląduje papierowy egzemplarz Orlando. Chirurdzy wyodrębniają z niej co ważniejsze zdania, wycinając je niczym materiał do biopsji. Wydrukowane ilustracje i fotografie zastępują zaś podobiznami żyjących osób.
Orlando. Wspólne doświadczenia, różne odyseje
W premierowym filmie nie gra jeden Orlando. W bohatera poza samym Preciado wciela się 26 innych osób trans albo niebinarnych, które zostały wyłonione na drodze castingu. Mają różny kolor skóry, płeć biologiczną, wiek i styl, przy czym wszystkich łączy chęć do życia w zgodzie z własnymi, nienarzuconymi przez społeczeństwo zasadami. Preciado, choć niekiedy może sprawiać to trudności w odbiorze, zdemokratyzował proces twórczy. Protagoniści odczytują po swojemu fragmenty książki Woolf i odgrywają scenki związane z doświadczeniami codzienności poza binaryzmem płciowym. Nerwowo wyczekują wizyty u psychiatry-diagnosty. Kłócą się z uprzejmym, acz zbytnio trzymającym się reguł recepcjonistą, który nie honoruje ich dowodu osobistego. Cierpliwie znoszą misgenderyzm. Reżyser przypomina, że takie doświadczenia sytuują się na szerokim spektrum. Często mają ze sobą wiele wspólnego, ale w ostateczności każdy wiedzie osobną odyseję. Nie ma odgórnie narzuconego sposobu na doświadczenie zmiany.
Zabawy płcią
Simone de Beauvoir, czołowa przedstawicielka drugiej fali feminizmu, napisała niegdyś, że nikt nie rodzi się kobietą, lecz się nią staje. To słynne motto u Preciado rozciąga się na wszystkie kategorie płci. Hiszpan, nie siląc się na nadmierny dydaktyzm, przypomina o tym, jak wiele aspektów składa się na zastane normy. W jednej ze scen dwójka młodych Orlando wchodzi do studia nagraniowego i zaczyna kręcić heblami w reżyserce. Ich zabawa dobrze obrazuje, czym może być poszukiwanie swojej tożsamości.
Dragana Bar na festiwalu Ephemera. Ta impreza będzie celebracją queeru!
A co z tą politycznością? W premierowym filmie nie jest tylko chwytliwym przymiotnikiem z tytułu. Samo mówienie o nieprzyjemnościach, jakie dotykają osoby LGBTQ+, to jedno. Preciado każe jednak uruchomić wyobraźnię i zastanowić się, jak wyglądałby świat bez granic i dyskryminacji. Nie bez powodu ostatnia scena Orlando dzieje się akurat na sali sądowej. To symboliczne przekazanie sprawczości w ręce społeczności, która dotychczas siedziała gdzieś cichutko z tyłu, w ławkach. – Bez władzy nie ma wolności – zdaje się mówić Hiszpan. Sęk w tym, żeby nie wykorzystywać jej do uprzedmiotawiania innych.
Orlando. Moja polityczna biografia / Francja 2023 / reż. Paul B. Preciado / dystr. Gutek Film
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.