Oto 6 filmów ukazujących niecodzienne ujęcia miłosnych historii
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Filmowa wiwisekcja miłości została przeprowadzona już setki razy. Mimo to, ani twórcy, ani widzowie nie zamierzają uznać tego tematu za zamknięty.
W niniejszym tekście chcielibyśmy przedstawić zbiór filmów odznaczających się niecodziennym ujęciem miłosnych perypetii. Od dzieł stawiających na audiowizualną ucztę, przez szalone love story wampirów, po filozoficzne dysputy w pięknej scenerii.
autorzy: Kacper Pliżga i Patryk Wojciechowski
Szukacie filmowych seansów na Walentynki? Sprawdźcie, co dzieje się w Warszawie!
Betty Blue, reż. Jean-Jacques Beineix (1986)
Zorg to początkujący pisarz, który pracuje jako konserwator letnich domków w opuszczonym nadmorskim kurorcie. Nagle, w jego życiu pojawia się żywiołowa Betty, a w konsekwencji pełen gwałtowności, namiętny i szaleńczy związek. Betty podpala domek Zorga i zabiera go do Paryża, gdzie Zorg ma odnieść sukces jako pisarz. Z czasem dziewczyna zaczyna się coraz dziwniej zachowywać. Jej niepokój i impulsywność doprowadzają ją do destrukcyjnych zachowań, bohaterka zaczyna stopniowo popadać w obłęd.
Dzięki zjawiskowej roli debiutującej na ekranie Béatrice Dalle została ona okrzyknięta filmową ikoną wyrażającą ducha lat 80. i następczynią Brigitte Bardot. Betty to kultowy film francuskiego nurtu cinéma du look, który tworzyli Jean-Jacques Beineix, Leos Carax i Luc Besson. Ponad wszystko liczył się dla nich wizualny styl oraz młodzieńcza, dzika energia wyalienowanych bohaterów.
Pragnienie, reż. Park Chan-wook (2009)
Szanowany ksiądz Sang-hyun jedzie do Afryki jako ochotnik eksperymentu, który ma na celu znalezienie szczepionki na śmiertelną chorobę. Zarażony wirusem bohater umiera, ale do życia przywraca go transfuzja krwi. Wkrótce, po udanej operacji bohater odkrywa, że stał się wampirem. Po powrocie do Korei ludzie zaczynają go odwiedzać, wierząc, że posiadł on dar uzdrawiania. Z wizytą przychodzi przyjaciel z dzieciństwa Kang-woo i jego żona Tae-joo, która zakochuję się ze wzajemnością w Sang-hyun.
Film reżysera popularnego Oldboya zdobył Nagrodę Jury na festiwalu w Cannes i podbił serca koreańskiej publiczności. Wizualny majstersztyk zainspirowany pierwszą powieścią Émile’a Zoli – „Teresa Raquin” – to jeden z najoryginalniejszych miłosnych filmów o wampirach, który przesiąknięty jest charakterystyczną estetyką Parka.
Maîtresse, reż. Barbet Schroeder (1976)
Gérard Depardieu wciela się w rolę Oliviera, drobnego złodziejaszka, który wraz ze swoim przyjacielem postanawia obrabować opuszczone mieszkanie. W trakcie włamania znajdują oni masę sadomasochistycznych przyrządów – między innymi pejcze, kneble, łańcuchy czy… fotel dentystyczny. Mężczyźni zostają przyłapani na gorącym uczynku przez mieszkającą piętro wyżej kobietę graną przez Bulle Ogier, która okazuje się być profesjonalną dominatrix.
Nieudany napad na jej mieszkanie rozpoczyna związek między biednym i przygłupim Olivierem a bogatą i inteligentną Ariane. Kontrowersyjny film Barbeta Schroedera to elegancki, pełen radości romans z wyjątkową rolą Depardieu (macho olbrzym z kobiecym pierwiastkiem), kostiumami zaprojektowanymi przez Karla Lagerfelda i pełną przepychu scenografią, której częścią jest między innymi marmurowa wanna-akwarium z pływającymi w niej złotymi rybkami.
Lewy sercowy, reż. Paul Thomas Anderson (2002)
Pewne osobliwe odgłosy dobiegające z zewnątrz intrygują pochłoniętego rozmową telefoniczną Barry’ego do tego stopnia, że postanawia on opuścić swoje – mieszczące się w garażu – biuro. Kilkanaście sekund pózniej spoglądając na główną ulicę obserwuje dramatycznie dachujący samochód osobowy, a następnie zatrzymującą się na środku drogi furgonetkę, z której ktoś zupełnie niespodziewanie wystawia fortepian.
Balansująca między tajemniczością, a niedorzecznością atmosfera towarzysząca otwierającej scenie będzie nieodłącznym elementem przygód granego przez Adama Sandlera głównego bohatera filmu. Znany głównie z mainstreamowych komedii aktor, o którym jest ostatnio bardzo głośno za sprawą świetnej roli w „Uncut Gems„, zmienił bieg swojej kariery właśnie dzięki Andersonowi, który jako pierwszy obsadził go w produkcji z jaką Sandler nie był dotychczas kojarzony.
W podcaście dla A24 możecie usłyszeć jak Josh Safdie opowiada o swoim pierwszym seansie „Lewego Sercowego” i dziękuję reżyserowi „Nici Widmo” za obsadzenie w nim jednego z jego ulubionych aktorów. Sam film to pełne uroku słodko-gorzkie love story odznaczające się rzadko spotykaną kreacją świata i szeroką paletą analizowanych emocji, z wielkimi rolami Emmy Watson i nieżyjącego już Philipa Seymoura Hoffmana.
Kolekcjonerka, reż. Eric Rohmer (1967)
Rohmer nie jest jedynym reżyserem, dla którego lokacje pełnią w filmach rolę równie istotną, co aktorki i aktorzy. Mało kto potrafi wykorzystywać je jednak z taką lekkością i skutecznością jak on. Biorąc pod uwagę mocno ograniczony budżet filmu i fakt, że był on kręcony w czerni i bieli, ciężko uwierzyć, że finalny efekt może być tak imponujący.
„Kolekcjonerka” zabiera nas na półtora godzinną wycieczką na słoneczne plaże Saint-Tropez, które są tłem dla przepełnionych seksualnym napięciem filozoficznych rozważań dotyczących ni mniej, ni więcej – miłości. I choć nie braknie w tym filmie długich ujęć śledzących powolne spacery odzianej jedynie w strój kąpielowy Haydée(na zdjęciu), to ciężko zarzucić Rohmerowi chęć uprzedmiotowienia głównej bohaterki. Działania tytułowej „Kolekcjonerki” nie są tu poddawane jednoznacznej ocenie, zostają za to ukazane jako pełne niuansów i zawiłości poszukiwania.
Knight of Cups, reż. Terrence Malick (2015)
Niezależnie czy odczytamy ten film jako współczesny, zatopiony w instragramowej wrażliwości manifest egzystencjalizmu czy pozbawiony fabuły zlepek epizodycznych scen z cudowną muzyką (w zasadzie jedno nie wyklucza drugiego) – będzie to prawdopodobnie niezapomniany seans. „Knight of Cups” to książkowy przykład sytuacji typu: nic nie musi, może wszystko.
Uznany i doceniony reprezentant amerykańskiego art house’u – Terrence Malick – porzuca wszelkie konwenanse i sztywne konstrukcyjne ramy. W efekcie otrzymujemy niczym nieskrępowane, hipnotyzujące i zapadające w pamięć dzieło opowiadające o nieustających poszukiwaniach bliskości i zrozumienia. „Knight of Cups” to film, który po prostu trzeba zobaczyć choćby ze względu na maestrie jednego z najlepszych operatorów – Emmanuela Lubezkiego – którego zdjęcia w mariażu z utworami Arvo Parta, Goreckiego, Kilara czy Buriala zabierają widza do audiowizualnego raju.
A Wy, macie swoje ulubione miłosne filmy?
czytaj dalej: Szybkie techno i introwertyczny pop – różne twarze nowej kopenhaskiej sceny muzycznej
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE