Tak, byliśmy na otwarciu. Pop-upowej Pijalni Wód Kryniczanka. I sprawdziliśmy jej wodną (i nie tylko!) ofertę.
Woda, woda, woda. Jedni lubią gazowaną, drudzy preferują niegazowaną. Niektórzy wolą z cytrynką, a jeszcze inni zawsze muszą pić ją bardzo zimną. Mimo że mit o niezdrowej kranówce już dawno został obalony, to mimo wszystko warto dać se czasem wody mineralnej. Dobre pierwiastki potrzebne są w naszym organizmie do prawidłowego funkcjonowania naszego ciała. Okazja do tego teraz jest tym lepsza, że w sąsiedztwie kultowej nadwiślańskiej miejscówki, Miami Wars, właśnie otwiera się pop-upowa Pijalnia Wód Kryniczanka. Tak, byliśmy na otwarciu. I przetestowaliśmy jej wodną ofertę.
Od kilku dobrych sezonów dzielnica Wisła przeżywa drugie życie. To tu wielu warszawiaków regularnie spotyka się, żeby posiedzieć ze znajomymi w przyjemnej atmosferze, zazwyczaj sącząc piwko albo inne winko z Palomy czy BarKi. Ale czy zawsze musimy pić alkohol? Otóż nie! Warto napić się też wody, która ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie… i wtem pojawia się Pijalnia Wód Kryniczanka!
Wracając do wody, co znajdziemy w Pijalni? Są tu największe klasyki polskich wód: wspomniana już Kryniczanka, ale też Jan, Zuber i Słotwinka. Każda z tych wód ma swój wyjątkowy smak i jeszcze bardziej wyjątkowe właściwości zdrowotne. Aby przybliżyć Wam doznania smakowe, postanowiliśmy je dla Was redakcyjnie przetestować i opisać nasze wrażenia. Dlatego przedstawiamy Wam nasz subiektywny przewodnik po krynickich wodach. Na zdrowie!
Kryniczanka
Michał Sieciński: Jeżeli nazywasz wodę z Krynicy Kryniczanka – coś musi w tym być. Topowy produkt, wapniowo-magnezowy, podobny do najpopularniejszej wody mineralnej w Polsce, ale bardziej wyrafinowana i mocniej nasycona. Wyraźny, magnezowy aftertaste. Dobra, żeby zacząć przygodę z wodami z Krynicy.
Piotr Mika: Lekko żelazista, czuć niezły poziom zmineralizowania, ale daleko od smaku wody z zardzewiałych rur.
Dymitr Liziniewicz: I od razu człek czuje się lepiej nawodniony i skory do działania! Bardzo smaczna, jak przedmówca powiedział czuć w niej magnez. I dobrze, bo i smakuje i dobrze robi.
Słotwinka
PM: Słotwinka, woda w kolorze bursztynka. Serio. Ten kolor nieco przeraża, za to smak zaskakuje lekkością i pewną taką „mokrością” (wiem, że w kontekście wody brzmi to dziwnie), podobną do „mokrości” izotoników.
MS: Jak za dzieciaka jeździłem ze starym do Krynicy i piliśmy całymi dniami wodę z glinianych kubków z dziubkiem, Słotwinka była zdecydowanie moją ulubioną wodą ze wszystkich. Zgodnie z nazwą jest najsłodsza z wszystkich krynickich napitków, neutralna i przyjemna. Mnie ta woda odpręża, serio.
DL: Czy ja wiem czy ona taka słodka? xD Dla mnie właśnie ma lekko słonawy smak. Przypomina dzieciństwo i kartonowy nalewak na wodę mojego taty. Kurła, kiedyś to było…
Jan
DL: Ach, tak, te bąbelki to poezja. Bardzo miła wodzia, nie tylko dla bąbelków.
MS: Dlaczego w Krynicy Jana nie da się spalić? Bo jest wodą. Hehehe. A tak serio, to druga po Słotwince neutralna w smaku. Jeżeli szukasz oczyszczenia i nie wybierasz się na festiwal Wibracje – to coś dla Ciebie.
PM: Pan Jan z kolei zaskakuje delikatnymi bąbelkami, które figlarnie szczypią nasadę języka i podniebienie.
Zuber
MS: Krynicka legenda. Jedni uwielbiają, inni nienawidzą. Ja to piszę, a obok mnie Naczelny Mika się dławi, klnie i pluje. Słona, żelazista i lekko gazowana. Jak satanistyczna kapela, jak ten poranek kiedy posoliłeś dziewczynie kawę na pierwszej randce, bo chciałeś być miły, a wyszło jak wyszło. Trzeba spróbować.
PM: czy ja właśnie polizałem pachę górnika?? dla koneserów…
DL: Ta woda to trochę takie sado-maso. Jakby nie smakuje, ale w sumie to bardzo smakuje. Na pewno jest to propozycja dla koneserów, szczególnie tych mocnych wrażeń.
Co poza delektowaniem się 50 odcieniami wody można jeszcze robić w Pijalni? Kryniczanka naszykowała dla gości szereg prozdrowotnych aktywności. Są to: warsztaty z pilatesu ze znaną i cenioną w tej dziedzinie instruktorką Ireną Melcer i rolki nad Wisłą dla początkujących i zaawansowanych prowadzone przez Klaudię i Michała Skaters, wielokrotnych mistrzów Polski. Ale możecie też wpaść do Pijalni na zajęcia bodyArt z doświadczoną trenerką Agnieszką Bortkiewicz, jak i zajęcia dla biegaczy, które poprowadzi młody, ale już uhonorowany wieloma tytułami w dziedzinie triatlonu, Maks Glapiński. To świetna okazja, żeby złapać trochę oddechu. Tym bardziej w takiej scenerii. A to wszystko za dara, mordo, więc koniec z wymówkami!
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE