Paul Mescal gwiazdą „Carmen”. Aktor błyszczy w zwiastunie filmu
O Irlandczyku za sprawą roli w Aftersun mówi teraz pół Hollywood. Drugie pół zastanawia się nad tym, jak potoczy się jego dalsza kariera. Kolejnym przystankiem na drodze Mescala jest uwspółcześniony retelling klasycznego dzieła Georgesa Bizeta. Produkcja zapowiada się całkiem obiecująco!
Świat filmu na dobre żyje już niedzielnym rozdaniem Oscarów. Jak zawsze najwięcej emocji wzbudza typowanie, kto zasłużył na statuetki za najlepsze role pierwszoplanowe. W przypadku kobiet walka najpewniej rozegra się między Cate Blanchett (Tár) a Michelle Yeoh (Wszystko wszędzie naraz). Wśród mężczyzn faworytami pozostają Austin Butler (Elvis) i Brendan Fraser (Wieloryb), jednak gonią ich inni równie utalentowani aktorzy. Poza Billem Nighym i Colinem Farrellem w stawce jest jeszcze Paul Mescal. Jeśli wygra, będzie najmłodszym w historii zdobywcą nagrody w tej kategorii. Prześcignie tym samym Adriana Brody’ego, który w Pianiście Romana Polańskiego sportretował Władysława Szpilmana.
Powstaje remake The Room. Główną rolę zagra w nim Bob Odenkirk!
Paul Mescal. Męska wrażliwość
Irlandczyk został dostrzeżony za kreację Caluma w Aftersun, reżyserskim debiucie Charlotte Wells. Mężczyznę poznajemy w jednym z tureckich kurortów, dokąd przyjeżdża ze swoją 11-letnią rezolutną córką Sophie. Od samego początku czuć, że nie jest w najlepszej kondycji psychicznej. Coś stopniowo zżera go od środka i atakuje w najmniej spodziewanych momentach. Trudno mu jednak dać upust swoim emocjom, zwłaszcza że chce, aby dziecko jak najlepiej wspominało wspólne wakacje. – Młoda bohaterka mierzy się z rozpadem dobrze znanego, uporządkowanego świata. To dekonstrukcja o tyle wymowna, że osadzona w pozornie idyllicznej, sielankowej scenerii – pisaliśmy w recenzji filmu.
Aftersun nie byłoby tak wyraziste bez samego Mescala, który już nie po raz pierwszy tchnął w męskich bohaterów naturalną kruchość i wrażliwość. Wcześniej robił to na deskach dublińskiego Gate Theatre i w Normalnych ludziach. W serialowej adaptacji bestsellerowej książki Sally Rooney wcielił się w Connella Waldrona. Chłopak, niegdyś będący rozchwytywaną duszą towarzystwa, po wyjeździe na studia nie może odnaleźć się w nowym środowisku. Tęskni za Marianne (Daisy Edgar-Jones), z którą łączy go bliska, choć pełna wzlotów i upadków relacja. Próbuje też oswoić się z niełatwą przeszłością.
Paul Mescal jako strażnik-outsider.
Równie zniuansowana może okazać się kolejna kreacja aktorska Irlandczyka. W ubiegłym roku przedpremierowo zobaczyli ją goście Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto. Teraz Carmen trafia do szerokiej dystrybucji, co zapowiedziano oficjalnym zwiastunem. Produkcja ujrzy światło dzienne w Stanach Zjednoczonych już 21 kwietnia.
Tytuł filmu nasuwa oczywiste skojarzenia z XIX-wieczną, czteroaktową operą Georgesa Bizeta. Jego reżyser, choreograf Benjamin Millepied, wraz ze scenarzystą Alexandrem Dinelarisem Jr. (Birdman) rzeczywiście wykorzystał wybrane kwestie z kultowego dzieła, ale osadził je w uwspółcześnionym kontekście i w innym otoczeniu. Carmen poznamy na meksykańskiej pustyni jako imigrantkę po przejściach. Tuż po tym, gdy w tajemniczych okolicznościach morduje swoją matkę, usiłuje nielegalnie dostać się do Stanów Zjednoczonych. Jej drogi skrzyżują się wtedy z Aidanem, strażnikiem granicznym zmagającym się z zespołem stresu pourazowego. Jako że obydwoje noszą podobny bagaż doświadczeń i tym samym lądują gdzieś na peryferiach społeczeństwa, szybko znajdują wspólny język. Podczas swojej tułaczki trafiają na La Sombra – przydrożny klub nocny i sanktuarium tańca w jednym. Kino drogi z zacięciem politycznym i pozornie niemożliwą miłością w tle? Jesteśmy bardzo na tak.
Na przecięciu muzyki i tańca
Carmen może obronić się nie tylko samym scenariuszem i kreacjami aktorskimi (u boku Mescala stanie wschodząca gwiazda meksykańskiego kina, Melissa Barrera). Ciekawi nas, jak w roli reżysera poradził sobie Millepied. Francuz z bogatym baletowym dorobkiem nie jest nowicjuszem w świecie filmu. Konsultował m.in. grę Natalie Portman w Czarnym łabędziu i chodzenie po piasku w Diunie Denisa Villeneuve’a. Teraz powierzono mu jednak znacznie większą odpowiedzialność, co może skończyć się albo odświeżającą, nową jakością, albo sromotną klęską. Spokojniejsi jesteśmy za to o ścieżkę dźwiękową produkcji. Soundtrack skomponował Nicholas Britell, kompozytor znany z Moonlight, Nie patrz w górę i Big Short.
