Czy anielska czekolada wyprze tę dubajską? Jej sekretny składnik pochodzi z Turcji

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Ma różowy kolor i ciągnące się nadzienie przypominające chmurkę. Przysmak zawierający bliskowschodnie pismaniye to kolejny deser, który cieszy kubki smakowe tak samo jak oczy.
Niektóre słodycze są ponadczasowe i już. Ostatnio mogliśmy przekonać się o tym podczas tłustego czwartku, gdy znów cierpliwie staliśmy w kolejkach po pączki. Za kilka tygodni przygotujemy na Wielkanoc babki, mazurki i serniki, a z okazji Bożego Narodzenia upieczemy pierniki. Tak smaczna (choć dość kaloryczna!) rutyna idzie w parze z cukierniczymi i deserowymi trendami, które w dobie mediów społecznościowych wyrastają jak grzyby po deszczu. Przykłady? Weźmy choćby crookie, czyli połączenie ciastek czekoladowych i croissantów, albo japońskie dalgona inspirowane serialem Squid Game. Kilka miesięcy temu sieć buzowała od przepisów i reakcji na te smakołyki. Dziś jest już o nich zdecydowanie ciszej.
Pistacjowe szaleństwo z Dubaju
Kolejnym krzykiem mody, o którym pisaliśmy wcześniej na łamach Going. MORE, jest oczywiście dubajska czekolada. Emiracki przysmak zawierający pistacje i ciasto kataifi (cienkie nitki przypominające makaron) pojawił się już chyba w każdym możliwym wydaniu. W sklepach można kupić jego całe tabliczki albo batony. Jako nadzienie wypełnia ciastka, donuty i wspomniane pączki. Stanowi też składnik shake’ów i koktajli proteinowych. Gdy Sarah Hamouda, brytyjsko-egipska przedsiębiorczyni, cztery lata temu wymyślała recepturę deseru, z pewnością nie spodziewała się, że będzie o nim mówić cały świat.
Pismaniye zaklęte w czekoladzie
Hegemonia dubajskiej czekolady nadal trwa, ale właśnie wyrasta jej inny silny konkurent z Bliskiego Wschodu. Jego sekretnym składnikiem zamiast kataifi jest tzw. pismaniye. Słodki komponent nieco inną strukturę: już nie tyle włóknistą, ile puszystą i kleistą. To bowiem turecka odpowiedź na watę cukrową, stworzona z mąki prażonej w maśle z cukrem pudrem i uformowanej w cienkie pasma. Czasami przyozdabia się ją pistacjami. Produkt wyrabiano w kraju ze stolicą w Ankarze już w XV wieku, początkowo głównie w rodzinnych manufakturach.
Mochi z matchą, japońską wiśnią, a może lawendą? To wszystko możliwe w lokalu na warszawskiej Poznańskiej!
Czekolada zawierająca pismaniye bywa nazywana anielską. Śnieżnobiała wata ukazująca się po przełamaniu tabliczki rzeczywiście ma imitować włosy niewinnego cherubina. Jej kolor kontrastuje z subtelną zielenią pistacji i bladym różem nadawanym przez liofilizowaną malinę oraz białą czekoladę.
Narodziny trendu
Przysmak z pismaniye nie zagościł jeszcze szerzej w rodzimych cukierniach, kawiarniach i supermarketach. To jednak pewnie kwestia czasu. Cafe Słodziak, czyli znajdujący się w warszawskiej Galerii Bemowo lokal, który tropi internetowe virale, już podchwycił pomysł i wprowadził produkt do sprzedaży.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.