Afrofuturystyczna mitologia, filozofia Schopenhauera i przejażdżka Teslą, czyli skumaj ten świadomy rap
Industrialne bity, dziwne i skomplikowane metafory, niska tolerancja dla mumble rapu i spory bagaż życiowych doświadczeń.
W telegraficznym skrócie: są to cechy, które wyróżniają rapowych artystów, którzy na przekór dominującemu trapowi i hedonistycznemu podejściu do hip-hopu tworzą swoje albumy w duchu modernistycznej filozofii, nawiązań do nauki, wojennych przeżyć czy współczesnej literatury. Podobno rap to muzyka buntu, rap staje w opozycji, ale jednocześnie wydostaje się ze skostniałych ram i wpuszcza do siebie sporą dawkę autoironii, memiarstwa, cynizmu i wartości meta.
Szybki kącik historyczny – swoje początki świadomy rap miał w latach 80. i dość obficie rozkwitał w kolejnej dekadzie, kiedy to nowojorska scena kładła mocny nacisk na politykę. Ścieżki w świadomym rapie przecierali najwięksi – Wu-Tang Clan, A Tribe Called Quest czy Public Enemy, a w XXI wieku pałeczkę przejęli od nich m.in. Kendrick Lamar, J. Cole czy Run the Jewels. Ciężko zatem mówić o tym odłamie, jako o czymś undergroundowym, niszowym i niedocierającym do mas. Wręcz przeciwnie. Dorzućmy do tego jeszcze rządy Donalda Trumpa, które były totalnym inhibitorem artystycznego wyrzygu, który zalał większość rapowych numerów poświęconych „ważnym sprawom”.
Ale my nie do końca o tym. Polityczno-religijno-historyczne opowiastki Kendriczka czy zaangażowane Run the Jewels są dość powszechnie znane i z pewnością trzeba im oddać niewątpliwe zasługi dla środowiska conscious rapu. Przyjrzyjmy się temu, co w mijającej właśnie dekadzie było najistotniejsze z punktu widzenia innowacyjności, przełamywania schematów, nietypowego stylu rapowania, odważnych i wykraczających poza przyjęte ramy bitów oraz często zaskakującej tematyce.
Większość solowych raperów (lub składów), których wzięliśmy pod lupę, zaczęło aktywnie udzielać się na scenie w pierwszej połowie drugiej dekady XXI wieku. To właśnie te czasy najmocniej odcisnęły swoje piętno na ichnich tekstach, pomysłach na bity czy artystycznej kreacji. Rozsiądźcie się wygodnie, przygotujcie słuchawki i lecimy z tym rapowaniem.
Injury Reserve
Takie Run the Jewels na większej surowiźnie. Trio z Arizony oficjalnie zadebiutowało w tym roku (na nielegalu w 2015), a ich album nazwany po prostu Injury Reserve (na przekór skomplikowanym tytułom Milo hehe) to kawał dobrego zaangażowanego rapu na lekko industrialnych, świszczących bitach. Działają w konfiguracji: dwóch MC’s (Stepa J. Groggs i Ritchie With a T) oraz producent Parker Corey. Zapraszali uznanych gości – JPEGMAFIA, Freddie Gibbs, Rico Nasty czy Cakes Da Killa, zresztą wszyscy pojawili się na tegorocznej płycie ziomali z IR. W warstwie lirycznej chłopaki z Phoenix odnoszą się do kultowych ejtisowych filmów, do wszechobecnej technologii, do koszykarskich zagrań, czy do krytyki braku różnorodności współczesnego rapu. Dla nas bomba, no i jaramy się piątkowym koncertem, bo to może być mocny kandydat dla hip-hopowego gigu AD 2019 w Polsce!
Earl Sweatshirt
Złote dziecko, jeden z najbardziej kumatych muzycznie i lirycznie raperów swojego pokolenia i gość, który stworzył swój własny, osobliwy muzyczny język. Thebe Neruda Kgositsile dołączył do ekipy Odd Future już w wieku 15 lat, pierwszy oficjalny longplay wypuścił 3 lata później, a jeszcze przed dobiciem do ćwierćwiecza został zasypany porównaniami do Madvillainy i przez wielu stawiany jest na piedestale współczesnego rapowania.
Jego matka, Cheryl Harris, jest profesorem prawa na University of California, a ojciec, Keorapetse Kgositsile, był znanym południowoafrykańskim poetą i ważnym politycznym aktywistą. Młody Earl sprawiał też problemy wychowawcze, co zakończyło się „zesłaniem” go do specjalnego zamkniętego ośrodka dla trudnej młodzieży na Samoa. Wyciągnęła go stamtąd Leila Steinberg, była managerka Tupaca Shakura. Wszyscy wiemy, co wydarzyło się później.
Dlaczego Earl Sweatshirt to ewenement? Elokwencja, nawiązania do filozofii i literatury, zajawa na różne dziwne rzeczy, oryginalne formy piosenek. W skrócie – nikt tak nie rapuje, jak ten ziomal z LA.
Milo
Mega doceniamy Rory’ego Ferreirę nie tylko za mnogość projektów i szerokie spektrum muzyczne, ale też za jakość, której nie brakuje na żadnym jego dziele, niezależnie od aliasu. Scallops Hotel, Nostrum Grocers czy w końcu Milo – to główne źródła upustu jego artystycznych wizji.
„Take Advantage Of The Naysayer”, „Mid Answer Trying to Remember What the Question Is”, „The Esteemed Saboteur Reggie Baylor Hosts an Evening at the Scallops Hotel” – to wcale nie są tytuły filozoficznych rozprawek i rozkmin tęgich głów, tak zwyczajnie nazywa swoje tracki Milo. Może dla niektórych trąci to lekką pretenchą, ale sęk w tym, że urodzony w Chicago artysta jest uosobieniem bezpretensjonalności. Wygląda jak wasz dobry ziomek, który czyta książki w kawiarni na ośce, chodzi na wernisaże, unika rozgłosu i raczej zgadza się z tym, co piszą o filmach na Indiewire. Potwierdził to zresztą Koza, który umieścił numer Scallops Hotel w przygotowanej dla nas playliście. Młody polski raper mówił o Milo, że to jego „Największa inspiracja rapowa. Na jego koncercie w Berlinie w 2017 nauczyłem się, jak powinno rozmawiać się z fanami, kiedy się ze mną ujarał i przez 2h rozmawialiśmy o Pokemonach i przypadkowych rzeczach.”
Zresztą, odpalcie sobie jakikolwiek album Ferreiry i w mig poczujecie ten przyjemny luz, delikatną mizantropię i mega ciekawe spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość. Szybko stamtąd nie wrócicie, to pewniak.
JPEGMAFIA
Barrington Hendricks jest jednym z ważniejszych raperów, którzy wypłynęli na dobre w ostatnich 2-3 latach. Furtką do zasłużonego rozgłosu był album Veteran, który trafił do wielu podsumowań 2018 roku i namieszał mocno nawet w mainstreamowym rapie. Od 18 roku życia służył w amerykańskiej armii, a na swoim koncie ma wojskowe szkolenia m.in. w Kuwejcie, Japonii (tam rozkwitała też jego muzyczna zajawa), Niemczech czy w północnej Afryce. Gościł na albumach clipping., Denzela Curry’ego czy Health, a kiedy jego kariera nabrała rozpędu to wypatrzyli go również Flume, Vegyn i Danny Brown.
Peggy rapuje o internecie, o polityce (otwarta krytyka Trumpa i Republikanów), a większość jego tekstów trzeba traktować jako swoiste strumienie świadomości. Muzyk często stawia się w opozycji – do polityków, do policji, do hejterów czy do mizoginów i szowinistów. Duży plusik za liczne nawiązania do popkultury, świata gier i memów. Ziomal.
clipping.
Obok Shabazz Palaces są sztandarowymi reprezentantami hip-hopu w renomowanym Sub Popie indie i rockiem płynącym. Clipping. wydali w tej wytwórni z Seattle trzy krążki, z których ostatni, There Existed an Addiction to Blood, ukazał się w październiku i jest albumem traktującym o horrorze i kojarzonych z tym gatunkiem konceptach. Obfity rozlew krwi, nadmierna przemoc, przerażające historie i wnikliwe wiwisekcje traum dotykających ofiary.
A to tylko ostatni projekt, bo trzeba pamiętać, że clipping. oficjalnie zapowiedzieli EP-kę z wyżej wspomnianymi Shabazzami, która będzie hołdem dla Detroit techno. W roli głównej Drexciya i wykreowana przez nich afrofuturystyczna mitologia (liczne nawiązania do afrofuturyzmu znalazły się również na ich drugim albumie Splendor & Misery). Mniam, brzmi wspaniale. W kategorii eksperymentalnego rapu, który nie dość, że przekracza granice na polu muzycznym, to jest mu kompletnie nie po drodze z kanonem, jeśli chodzi o tematykę tekstów i konceptualność, clipping. nie mają sobie równych.