„Stay in the circle”, czyli 10 pytań do regime brigade na ich 5. urodziny
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Miały być krótkie pytania i szybka gadka z ekipą regime brigade, a wyszły rozbudowane i konkretne odpowiedzi. Wrażeniami po 5 latach prowadzenia kolektywu podzielili się z nami Łukasz Lorenc i Jakub Walczak.
Regime brigade to przykład tego, jak wspólna zajawka, przyjaźń i bezkompromisowe podejście do sztuki mogą wpływać na kulturalne otoczenie w coraz większym i większym stopniu. Wrocławski kolektyw artystyczny w ten weekend świętuje swoje 5. urodziny – na tę okazję zaprosili związanych z londyńską sceną re:ni i Laksę, którzy zagrają 4-godzinne b2b. Ta dwójka to nie tylko niezwykle uzdolniona DJ-ka i DJ, ale prywatnie współlokatorzy, przyjaciele i prowadzący audycję na falach radia NTS, co łatwo koresponduje z działaniami regime.
cover fot. Jakub Majk
Większość kolektywu mieszka we Wrocławiu, przez co sporo jego działań ma zakres lokalny – tak jak projekt Uczulenie realizowany we współpracy z lokalem Czuła jest Noc. Na tamtejszych imprezach można było usłyszeć m.in. Slikbacka, UNiiQU3, Avbvrna, Lyzzę, ale i całą gamę didżejskiego grania z różnych zakątków Polski. To też miejsce, w którym rozwijają się młodzi lokalni DJ-e. Od 5 lat na falach wrocławskiego Radia LUZ w każdy poniedziałek nadawana jest audycja regime brigade, która świetnie oddaje muzyczny charakter ekipy. Chociaż o to wcale nie tak łatwo, bo osób działających czy związanych z regime jest ponad 20. W tym tygodniu wydali swojego trzeciego zina, zatytułowanego Relacje, historie. Grają, robią muzykę, wydają ją, piszą o niej, robią foty, merch, imprezy. Ich działania tak naprawdę nie mają żadnych granic, dlatego sporo z tych projektów uderza w kilka rzeczy równocześnie.
Paru brygadzistów i brygadzistek w ciągu 5 lat działalności zdążyło wyjechać do innych miast, ale to pomogło w przemyceniu idei i działań regime w nowe przestrzenie i między nowych ludzi. Dla ekipy najważniejsza są współpraca i kontakt z ludźmi, co zawsze podkreślali. W ten czwartek w bazującym w Warszawie Radiu Kapitał zostanie nadany 3-godzinny takeover w wykonaniu regime, w którym pojawią się zajawka urodzin i miksy od ekipy. W grudniu grają na Don Poldonie na Szpitalnej w Krakowie, a w styczniu w Palomie nad Wisłą.
My zadaliśmy im parę pytań, a odpowiedzieli na nie Jakub Walczak i Łukasz Lorenc. Ich didżejskie wcielenia to PLAL i Secret Guest, ale zanim te się pojawiły (przynajmniej w takiej formie) minęło kilka lat wspólnej pracy nad utrzymaniem i wykorzystaniem zajawki nie tylko swojej, ale kolejnych osób, które w naturalny sposób dołączały do ekipy.
Najbardziej wzruszający moment:
Jakub Walczak: Niestety jestem zbyt ckliwy, także dla mnie było ich parę; przeważnie były to momenty, kiedy po jakimś zadaniu udawało się dopiąć zamierzonego celu. Tak było np. z Naciskiem (pierwsza edycja festiwalu druku), który był wymagający, ale za to bardzo satysfakcjonujący.
Łukasz Lorenc: Brak jednego, konkretnego. Każdy moment, w którym ktoś docenił nasze działania, jak np. nominacja do nagrody WARTO Gazety Wyborczej w kategorii muzyka za prowadzenie miejscówki Uczulenie i drugie miejsce w głosowaniu publiczności. Zaproszenia na festiwale, recenzje albumów, zbite żółwie w różnych częściach kraju.
Czego się nauczyliście przez te lata:
JW: Osobiście, doceniam różnorodność w wielu aspektach – w brzmieniach, w światopoglądach i perspektywach ludzi z odmiennymi doświadczeniami, co potem przyniosło mi na myśl, że ogromną wartością jest współpraca i więzi ludzkie… Skutkiem tego była też nauka pokory przy wielu sytuacjach, gdzie czynnik ludzki grał dużą rolę, ale ilość i znaczenie doświadczenia płynącego z obcowania z innymi jest bezcenna.
ŁL: Wrażliwości na szeroko pojętą kulturę i tego, że relacje społeczne, przyjaźń są najważniejsze.
Z czego jesteście najbardziej dumni:
JW: Na ten moment z tego, że znamy się te 5 lat (z niektórymi nawet dłużej) i masę rzeczy udało się nam dopiąć ze względu na wzajemny szacunek i pewien zbiór wartości, który nas jakoś spajał mimo różnych przeciwności losu.
ŁL: Myślę tak samo – jesteśmy dumni z tego, że wciąż działamy i mamy masę pomysłów do zrealizowania. Nabierając doświadczenia z roku na rok czuję, że się rozwijamy i chęć tworzenia jest jeszcze większa. Cieszę się, że wciąż udaje nam się odbiegać od szablonu, robić to tak jak czujemy. W każdej dziedzinie. regime z założenia miał być przewrotny – my przecież nic nie narzucamy, pokazujemy nasz punkt widzenia w kulturalnych czy rozrywkowych formułach i jeśli komuś to odpowiada, dobrze się czuje w tym uczestnicząc… to idąc za naszym hasłem: stay in the circle.
Największe wyzwanie:
JW: Od początku było tak, że każde nowe przedsięwzięcie było największym wyzwaniem. Nie wiedząc nic, najpierw musisz ogarnąć wiedzę, ale żeby się sprawdzić, ostatecznie musisz się wziąć za praktykę – tak mamy od początku i nadal szukamy kolejnych celów do osiągnięcia, kolejnych rzeczy, za które nie wiemy, jak się na początku zabrać.
ŁL: Najtrudniejszy był chyba moment startu. To był przełom 2013-2014 roku, gdy regime pojawił się już w sieci internetowej, a mimo, że było to jakieś pięć lat temu to wiele w tym obrębie się zmieniło… piszę też o tym w naszym najnowszym zinie “Relacje, historie”, który 7 grudnia będzie można zdobyć na urodzinach w klubie Ciało we Wrocławiu. Jest też już szansa na zamówienie z Bandcampa – do dystrybucji wrzuciliśmy tylko 100 sztuk.
Kryzysowy moment i jak go przetrwaliście:
JW: Dla mnie kryzysowymi momentami były wewnętrzne niepokoje, problemy z dynamiką grupy i zrozumieniem – skłamałbym gdybym powiedział, że takich momentów nie było… Udało się to przetrwać dzięki rozmowie, szczerości i bez pozostawiania tzw. “trupów w szafie”.
ŁL: Gdy robiliśmy zbyt wiele rzeczy naraz i chęć działania wyrastała ponad cykl dobowy, przerobione na własnej skórze. Dla nas to “praca po pracy” i w takich momentach kolektyw jest trochę terapią bo masz wśród siebie bliskich ludzi, którzy są z tobą nie tylko w relacji projektowej, ale też prywatnej. I nie chcesz ich zawieść.
Co was dalej trzyma przy robieniu regime:
JW: Chęć działania, dzielenia się energią i zajawką, która ma różne oblicza. Dalej mamy siłę i chcemy z tego korzystać, dopóki ta ochota w nas będzie żywa. Tym bardziej kiedy dostajemy tę energię od innych i potwierdzenie, że to co robimy ma sens, że nasze działania również inspirują.
ŁL: ZA JA WA.
Co jest największą siłą regime:
JW: Grupa, brygada, ekipa. To, że pochodzimy z różnych środowisk, mamy inne zainteresowania, nasze gusta się różnią – to jest pewna wartość, którą czasem ciężko okiełznać, ale zdążyliśmy znaleźć wspólny mianownik w tych elementach i dzięki temu to dalej działa.
ŁL: W grupie krzyczy się głośniej, a więc bez wątpienia kolektywne dążenie do celu.
Czy jest coś, co byście zmienili, od czego się już odcinacie:
JW: Myślę, że ciągle trzeba pamiętać o rozwoju, co jest równoznaczne ze zmianą. Za siebie mogę powiedzieć, że nie oglądam się już tak na innych – staram odcinać się od porównań, skalowania, mierzenia czegokolwiek.
ŁL: Bez odcinki, działanie na pierwszym miejscu, nieważne czy skala jest mała, czy duża.
Utwór, który jest definicją regime:
JW: Nie ma opcji, że zmieszczę się w jednym utworze!
Blawan – Fram EP
Gerry Read – Giddy Up
Joy O – Sicko Cell
Baby Meelo – r-e-g-i-m-e b-r-i-g-a-d-e
ŁL: proste
DJ Rashad – Drank, Kush, Barz
Danny Brown – When It Rain
DJ Lag – 2 much
Baby Meelo – r-e-g-i-m-e b-r-i-g-a-d-e
Czego wam życzyć na kolejne lata
JW: Jak jest zdrowie, to o resztę można się samemu postarać.
ŁL: Udanego lotu!
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE