Rina Sawayama idzie po swoje. Artystka już za chwilę wystąpi w Warszawie!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Drugi długogrający krążek japońsko-brytyjskiej wokalistki był jednym z najlepiej ocenianych wydawnictw w 2022 roku. Rina Sawayama kontynuuje na nim retromańską wycieczkę do muzyki z lat ’00, a zarazem rozlicza się z przeszłością i uczy się własnych emocji. 22 lutego album Hold The Girl usłyszymy na żywo w warszawskiej Stodole!
Artystka dawno przestała być tylko piosenkarką. Jeszcze przed wydaniem debiutanckiego Sawayama podpisała kontrakt z agencjami modowymi Elite Model Management i Anti-Agency. Była twarzą kampanii Versus (odnogi kultowego Versace), a na wybiegu prezentowała ubrania francuskiego Balmain. Ciuchami interesowała się już wtedy, gdy w 2013 roku ukazał się jej pierwszy singiel Sleeping in Waking. O outfity dba na scenie, podczas sesji okładkowych i fotograficznych i na ściankach. Rok temu na rozdaniu nagród BRIT Awards olśniewała tiulową liliową suknią zaprojektowaną przez Oliviera Rousteinga. Na koncercie Eltona Johna w londyńskim Hyde Parku była skąpana w czerni, z czym korespondował kształt jej charakterystycznych okularów. Lubi jednocześnie prezentować się w jaskrawych lateksach, kolorowych perukach i oryginalnej biżuterii.
Strach kontra Reeves-opiekun
Rina Sawayama równie pewnie czuje się przed kamerą, co zaświadczają liczne teledyski do jej piosenek. Potencjał aktorski tkwiący w wokalistce dostrzegł Chad Stahelski, twórca blockbusterowego cyklu John Wick. Amerykanin zobaczył klipy ilustrujące utwory XS i Bad Friend, w których dopracowanej choreografii towarzyszyły zgrabnie wplecione sceny walki. Uznał wtedy, że artystka w kolejnej odsłonie jego flagowej serii musi stanąć u boku Keanu Reevesa, Laurence’a Fishburne’a oraz Billa Skarsgårda.
Ostatnie bilety na koncert Riny Sawayamy jeszcze dostępne! Przypominamy: 22 lutego, 18:00, Stodoła, Warszawa. Jako support wystąpi Empress Of.
John Wick 4 trafi do kin już 24 marca. Sama wokalistka wspomina, że praca na tak dużym planie niosła za sobą wiele trudności. – Stanęłam przy podglądzie i oszalałam – to było tak cholernie dziwne. Kamera jest tak blisko ciebie, że możesz dostrzec własny puls – opowiadała w rozmowie z magazynem filmowym Variety. W okiełznaniu tego, że czuła się nieswojo, pomógł jej sam Reeves. – Był niesamowity i wyluzowany: dokładnie taki jak myślisz. Opiekował się mną na wiele różnych sposobów, choć za kulisami. Nie mówił mi, że robił coś typowo dla mnie, ale upewniał się, czy zostało to wykonana – wspominała.
Murem za mniejszościami
Poza działalnością twórczą Brytyjka nie zapomina wreszcie o zaangażowaniu społecznym. W 2018 roku na łamach portalu Broadly wyoutowała się jako osoba panseksualna. Aktywnie reprezentuje społeczność LGBTQ+, jak wtedy, gdy podpisała list otwarty do obecnej premierki Wielkiej Brytanii, Liz Truss. Wraz z innymi sygnatariuszami wzywała do systemowego zakazania terapii konwersyjnej, którą konserwatywne środowiska chcą „wyleczyć” homoseksualistów. Jednocześnie jako rodowita Japonka wspiera Azjatów mieszkających na Wyspach i w Stanach Zjednoczonych, niejednokrotnie padających ofiarą dyskryminacji. Sama doświadczyła jej na własnej skórze.
Nie mając obywatelstwa brytyjskiego, nie mogła otrzymać żadnych nagród tamtejszego przemysłu muzycznego. – Myślę, że wielu imigrantów czuje się podobnie. Asymilują się, stają się częścią kultury, a ostatecznie mówi się im, że nie są do czegoś uprawnieni – żaliła się w mediach. Jej wołanie zostało usłyszane: sam Elton John udzielił jej wsparcia na Twitterze, co później zaowocowało stworzeniem duetu Chosen Family. Historia zakończyła się też szczęśliwie na polu formalnym. Zasady przyznawania BRIT Awards zostały zmienione. Sawayama i osoby o podobnej historii w przyszłości będą mogły ubiegać się o statuetkę.
Rina nie jest tylko wokalistką. Śmiało można ją nazwać ikoną eklektycznej mody, aktywistką, a już za moment – także i aktorką. Dziś najważniejsza jest jednak jej fonograficzna działalność. Wytwórnia Dirty Hit w ubiegłym roku zaprezentowała drugi album Sawayamy, czyli Hold the Girl. O premierowym krążku nie sposób jednak opowiadać, uwzględniając jedynie jego warstwę muzyczną. Starannie skrojone dźwięki idą tu w parze z identyfikacją wizualną (spójrzcie na tę okładkę z suknią-kulą!) i przewijającymi się przez teksty manifestami.
Milenijna nostalgia
Gwoli kronikarskiego obowiązku zacznijmy od samych brzmień. Wokalistka nadal czuje ducha Y2K: stylu rodem z lat 2000. Na estradzie rządziły wtedy Britney Spears i Paris Hilton, Kelly Rowland wklepywała wiadomości w Excelu, zaś Polskę owładnął szał czatowania na Gadu-Gadu. Muzycznie królował cukierkowy pop z echami eurodance’u, ale też sensualne R&B, stadionowy rock i nu-metal. Sawayama zbiera te wszystkie referencje i próbuje osadzić je we współczesnym kontekście. Jak podkreśla, z jednej strony inspirowała się twórczością Kelly Clarkson, Paramore czy Sugababes, z drugiej – zafascynował ją także album Folklore Taylor Swift. Od Australijki zaczerpnęła inspiracje country. Przekonuje, że to gatunek reprezentujący komfort, błyskotliwy storytelling i autentyczność.
Przerwa na hip-hop? Sprawdź nową raperkę z SB Starter!
Żonglerka gatunkowa na Hold the Girl dla Sawayamy nie jest sztuką dla sztuki. To, jak różnorodne są jej wybory aranżacyjne, odzwierciedla nieustanne poszukiwanie własnej tożsamości. Japonka przeprowadziła się do Londynu, gdy miała 5 lat. W brytyjskiej metropolii poznała zupełnie inną rzeczywistość, co w rozmowie z portalem Them określa mianem dorastania bez granic. Teraz – bogatsza również o doświadczenia osoby queerowej – staje się gotowa do konfrontacji z tamtym okresem. – Kiedy spędzasz całe życie, próbując uszczęśliwić innych ludzi, autentycznie zapominasz o tym, co chcesz robić. Co właściwie sprawia, że jesteś szczęśliwy? Jakie są twoje wartości? Myślę, że ta płyta jest ogólnie o odkrywaniu, gdzie leżą pewne granice – opowiada.
Pocieszać i iść po swoje
Artystka w tak rozliczeniowym tonie przypomina nieco Madonnę, Lady Gagę, ale i emocjonalną Avril Lavigne. Silnie widać to w piosence Catch me in the Air opowiadającej o relacji z matką albo Frankenstein, w którym prosi osobę trzecią o pomoc. – Wszystko, czego pragnę, to czuć się pięknie na zewnątrz, ale i wewnątrz – przyznaje otwarcie. W jej tekstach znów odnajdą się imigranci, przedstawiciele społeczności LGBTQ+, ale też wszyscy czujący, że próbują wrócić na właściwe tory.
Hold the Girl jako całość brzmi spójnie i zdaje się być naturalnym przedłużeniem artystycznej działalności Sawayamy. Chwilowo może jedynie boleć, że artystka nie zabrnęła głębiej w bulgoczący, wypełniony sterydami i balansujący na granicy kampu hyperpop. Jej wcześniejsze eksperymenty z tym internetowym mikrogatunkiem spod znaku wytwórni PC Music brzmiały ożywczo i zaskakująco. Jednocześnie trudno uwierzyć, że już nigdy do nich się nie odwoła. Rina Sawayama od początku kariery konsekwentnie idzie bowiem po swoje, ale umie obejrzeć się za siebie. Gdy do czegoś wraca – jak do konwencji rodem z pierwszej dekady XXI wieku – robi to na własnych zasadach.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.