Ripple skomponuje muzykę z melodii, którą zanucisz. Pomoże w tym AI
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Nowy produkt ByteDance, czyli chińskiej firmy stojącej za sukcesem TikToka, ma jeszcze bardziej zdemokratyzować proces tworzenia własnych piosenek. Brzmi kusząco, choć nie obywa się bez kontrowersji.
Kilka tygodni temu informowaliśmy Was o tym, że jeszcze w tym roku ukaże się nowa piosenka… The Beatles. Tak, ten news zaskoczył też nas samych, bo kultowy zespół liverpoolczyków rozwiązał się ponad pół wieku temu. W 1970 roku ukazał się jego ostatni album studyjny Let It Be, a artyści poświęcili się solowej działalności. Ich comeback, o którym wieść zaliczyła wiele okrążeń po sieci, udał się dzięki sztucznej inteligencji. Z pomocą technologii oczyszczono z szumów kompozycję Now and Then, która znalazła się na kasecie przekazanej Paulowi McCartneyowi przez Johna Lennona chwilę przed jego śmiercią. W 1995 roku próbowano zrobić z niej pożytek, ale nie udało się wówczas dojść do satysfakcjonującego kompromisu twórczego. Teraz wyszło ponoć znacznie lepiej.
Nowa aplikacja od Mety wchodzi właśnie na rynek. Czego możemy spodziewać się po Threads?
Siri, wygeneruj muzykę
Przykład The Beatles to tylko wierzchołek góry lodowej. Już w latach 60. zaczęto zastanawiać się nad tym, w jaki sposób można tworzyć muzykę przy użyciu powtarzalnych algorytmów. Szlaki na tym polu przetarł m.in. Ray Kurzweil, który nauczył komputer rozpoznawania wzorów w różnych kompozycjach. Bogatszy o tę wiedzę program następnie tworzył podobne melodie. Im dalej w las, tym doskonalsze stają się narzędzia. Dziś użytkownicy samodzielnie dobierają styl, tempo, nastrój, a nawet instrumenty, które mają być wykorzystane w kompozycjach.
Kanye West, ale to Coldplay
Programy potrafią także imitować głos znanych wokalistów, co budzi uzasadnione wątpliwości dotyczące naruszenia praw autorskich. W maju podzieliliśmy się z Wami zestawieniem najlepszych coverów Kanyego Westa stworzonych przez AI. Popularny raper, a raczej jego cyfrowy sobowtór, wziął na tapet piosenki Gotye i Kimbry, Kida Cudiego oraz zespołu Coldplay. Sęk w tym, że ani on, ani współpracujący z nim menedżerowie nie zostali poinformowani o takim wykorzystaniu głosu. Stwarza to okazję do wielu nadużyć, co pokazały już przykłady tzw. deepfake’ów. Dzięki nakładaniu na siebie różnych obrazów udaje się wywołać u odbiorców wrażenie, że dana osoba rzeczywiście stoi za sfingowaną wypowiedzią. Tak sfałszowano wypowiedź prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego, rzekomo nawołującego do kapitulacji swoich wojsk. W usta założyciela Mety, Marka Zuckerberga, wepchnięto zaś przestrogę przed zwodniczym działaniem mediów społecznościowych.
Artyści kontra technologia
Wykorzystanie AI na szeroką skalę prowadzi również do uzasadnionej obawy przed rotacjami na rynku pracy. Narzędzia służące do generowania obrazów na podstawie promptów tekstowych (np. Midjourney albo Stable Diffusion) robią coraz większe wrażenie. Nie dość, że gwarantują pożądany rezultat w stosunkowo krótkim czasie, to z miesiąca na miesiąc stają się jeszcze dokładniejsze. Projektanci graficzni, fotografowie czy artyści niepewnie patrzą przez to w przyszłość. Niektórzy z nich otwarcie sprzeciwiają się dalszym flirtom nowych technologii i branży kreatywnej. Dobrze pokazał to przykład ubiegłorocznego protestu użytkowników platformy ArtStation.
Ripple, czyli kolejna nowość z Chin
Powyższe dylematy najwyraźniej nie towarzyszą jednak gigantom technologicznym pociągającym za sznurki. Nowy produkt łączący ze sobą świat AI i muzyki na rynek wprowadza właśnie ByteDance. Chińskie przedsiębiorstwo pozostaje najbardziej znane za sprawą TikToka, ale konsekwentnie rozszerza pole swojej działalności. W portfolio ma także m.in. CapCut służące do edycji materiałów wideo, studio gier komputerowych oraz osadzone w świecie metawersum Party Island. Teraz nadchodzi era Ripple. Jego działanie przypomina HumBeatz, wyprodukowane przez Google’a MusicLM lub Humbat.
Zasada działania Ripple jest całkiem prosta. Użytkownik rejestruje wymyśloną przez siebie melodię, nucąc ją do mikrofonu. Wydany przez niego odgłos błyskawicznie przeobraża się w pełnokrwisty utwór z wieloma partiami instrumentów. Jego długość oraz styl – jak widać na powyższym obrazku – zależy od preferencji twórców. Po ich modyfikacji eksport gotowej kompozycji jest tylko kwestią jednego kliknięcia. Znacząco przyspiesza to proces nagrywania muzyki i pozwala zagłębić się w niego mniej doświadczonym twórcom. Trzymamy kciuki za cały koncept, który na razie jest w fazie testów, ale jednocześnie zachowujemy dystans. Nadmierny entuzjazm względem AI może okazać się złudny i dla samych słuchaczy.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.