Zrobią hot-doga i podadzą kawę. Te roboty spotkacie w Warszawie
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Automatyzacja powoli wdziera się do lokali gastronomicznych. Kucharze i kelnerzy nie muszą jeszcze obawiać się o swoje posady – roboty nadal pozostają raczej egzotyczną ciekawostką. Warto jednak uważniej przyjrzeć się tym urządzeniom, które pojawiły się w stolicy.
W październiku był tylko jeden niekwestionowany bohater polskiej sieci. Czy okazał się nim influencer z milionowymi zasięgami? Polityk, który przypadkowo palnął niedorzeczne głupstwo? A może sportowiec mogący pochwalić się pobiciem kolejnego rekordu? Żadna z odpowiedzi tym razem nie jest poprawna. Mediami społecznościowymi zawładnął bowiem Kerfuś – sympatyczny robot przechadzający się alejkami Carrefoura. Urządzenie nie spełnia żadnej konkretnej funkcji. Ani nie prowadzi klientów do kas, ani nie dyryguje kolejkami. Wchodzi jednak z ludźmi w proste interakcje, a przy tym kryje przekąski oraz napoje gazowane gotowe do złapania w biegu. Urzeka także wystającymi uszami i uśmiechniętą minką, przypominającą zresztą popularną emotikonę UwU. To wystarczyło, żeby pokochali go internauci.
Kerfuś z pierwszym tournée
Sztab marketingowy sieci Carrefour może mieć powody do dumy, choć oczywiście nie ze wszystkiego. Liczne fanarty powstałe w myśl „zasady 34” mówiącej o tym, że wszystko, co trafia do sieci, szybko doczeka się erotycznego odpowiednika, trafią raczej do środowisk piwniczniaków niż do podręczników PR-u. O Kerfusiu nadal trudno nie mówić jednak inaczej niż w kategoriach fenomenu. Roboty początkowo jeździły po sklepach w stołecznej Arkadii i Galerii Wileńskiej. Zrobiły jednak taką furorę, że udały się w ogólnopolskie tournée. Każdy zainteresowany mógł zrobić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie na ściance. Urządzenie zostało też „ambasadorem” akcji charytatywnej towarzyszącej premierze dokumentu Kociarze Mye Hoang. W ramach inicjatywy klienci Carrefoura do 20 grudnia zbierali karmę dla potrzebujących czworonogów.
Praca non stop
O viralowym potencjale Kerfusia można by jeszcze wiele mówić. Dla równowagi warto jednak przyznać, że urządzenie nie jest nowością. Na rynku technologicznym funkcjonuje już od kilku lat pod nazwą BellaBot. Zostało zaprojektowane przez chińskie przedsiębiorstwo Pudu Robotics, a jego sprzedażą nad Wisłą zajmuje się spółka LSI Software. Robot waży 57 kg, a jego maksymalny udźwig jest 17 kg mniejszy. W pełni naładowany będzie pracować nawet całą dobę. Koszt nowego BellaBota wynosi ok. 80 tysięcy złotych, do czego trzeba doliczyć stale rosnące środki na amortyzację. Nie tylko Carrefour pokusił się o ich zdobycie, o czym dystrybutor regularnie informuje w swoich mediach społecznościowych.
Podążać za nowinkami
BellaBot służy za wsparcie kelnerskie w niektórych knajpach. Wyposażony w syntezator mowy będzie życzyć „smacznego”. Goście lokalu samodzielnie wezmą z jego półek gotowe dania. Rozwiązanie to w tym roku wprowadzono m.in. w warszawskich oddziałach KFC oraz Pizzy Hut przy pawilonie Zodiak. – Jako marka idąca z duchem czasu i chcąca uatrakcyjnić doświadczenie, jakim jest wizyta w naszej restauracji, podążamy za nowinkami technologicznymi – przyznaje Krzysztof Nester, kierownik regionalny restauracji. Urządzenia usprawniają także pracę w Hotelu Marriott, Pizzy z Radości, centrum rozrywkowym HulaKula oraz w AvePark. Ostatnie z miejsc to największy w Polsce kryty skatepark. Na jego terenie odwiedzimy sklepy ze specjalistycznym sprzętem oraz część restauracyjną.
Nie-ludzki barista
Gdzie jeszcze spotkamy krewnych i znajomych Kerfusia? Jeden z nich stanowi podstawę funkcjonowania pop-upowych „kawiarni przyszłości”. Punkty Robox Cafe zostały rozlokowane na różnych peronach dworca Warszawa Centralna. Witają także gości lotniska Warszawa-Modlin oraz centrum handlowego Galeria Młociny. Są czynne 24 godziny na dobę, a wewnątrz przeszklonego kubika na próżno szukać w nich żywego człowieka. Ciepłe oraz zimne napoje przygotowuje tu maszyna, która następnie wydaje je z pomocą robotycznej ręki. Krótka obserwacja pasażerów pozwala stwierdzić, że większość z nich nieufnie podchodzi do atrakcji. Gdy wszystkie kawiarnie są jednak pozamykane, automaty i Robox Cafe pozostają jedyną dostępną opcją.
Zakupy bez ekspedienta
Szlaki na przecięciu robotyki i usług przecięła również Żabka. Pierwszym sygnałem tego, że zamierza uniezależnić sprzedaż produktów od obecności sprzedawców, były sklepy Żappka Store, dziś znane także jako Żabka Nano. Aby dostać się do jednego z nich, należy zeskanować przy wejściu kod QR. Można znaleźć go w aplikacji Żappka dostępnej na urządzenia mobilne, do której trzeba podpiąć kartę kredytową. Zrobienie zakupów nie wymaga dokonywania dodatkowych transakcji. Wystarczy wziąć interesujące nas towary i wyjść ze sklepu. Po kilku minutach na koncie użytkownika pojawia się rachunek – i to tyle.
Jaka parówa, wariacie?
Żabka Nano nie wyparły klasycznej formuły sklepów z uśmiechniętym płazem. Ich asortyment przypomina tzw. grab-and-go, czyli ten, jaki zastaniemy na stacjach benzynowych. Złapiemy w nich chipsy albo napoje gazowane, ale po większe zakupy trzeba udać się gdzie indziej. Atutem punktów – podobnie jak w przypadku Robox Cafe – jest jednak przede wszystkim położenie. Wiele z nich rozlokowano przy stacjach metra. Ze względu na to, że poza przerwami technicznymi są czynne całą dobę, schronienie znajdą w nim zbłąkani, głodni wędrowcy.
Apple Muzeum to gratka dla fanów urządzeń z kultowym jabłuszkiem. Złap swoją wejściówkę i zasmakuj ich historii
W jednej z bezobsługowych Żabek Nano pojawiła się w tym roku dodatkowa technologiczna innowacja. Klientów przy ul. Dobrej 54 (obok Biblioteki Uniwersyteckiej) wita robot Robbie. Jak mówią przedstawiciele marki, urządzenie waży 1,5 tony. Ma 2,5 metra wysokości i ponad 2 metry szerokości. W jej obudowie zamontowano ekran, na którym klient samodzielnie wybiera, jakiego hot-doga chce otrzymać. Po podjęciu decyzji maszyna przygotowuje przekąskę i w 40 sekund wydaje ją zainteresowanemu. Ci, którzy podjęli interakcję z Robbiem, są w przeważającej większości zadowoleni z usługi, choć robot ma tendencję do zacinania się. Brakuje tylko, żeby jego syntetyczny głos rzucił zaczepnym „Jaka parówa, wariacie?”
Przyszłość nie tylko w różowych barwach
Robbie, Kerfuś i inne egzemplarze BellaBota tkwią na razie w sferze technologicznych ciekawostek. Roboty dzięki swojej funkcjonalności stopniowo upowszechniają się jednak w kolejnych branżach. W przyszłości mogą przejąć obowiązki kelnerów, ale i pielęgniarzy, opiekunów seniorów albo budowniczych. Warto baczniej im się przyglądać i docenić szereg możliwości, jakie przed sobą roztaczają. Tematem na osobny artykuł pozostaje przy tym pytanie, w jakim stopniu ich masowa ekspansja wpłynie na rynek pracy. Zasiejmy ziarno wątpliwości i rozważmy, co się stanie z ludźmi, których wyprą nowoczesne roboty.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.