Saga Semi: co zrobisz, gdy spłonie ci BMW? [WYWIAD] | MORE Flex
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie…
Saga Semi to marka modowa, na której DNA składa się warkot silników i blask cyrkonii. Młody olsztynianin Wavy P podbił już polską scenę rapową, ale dla niego to dopiero początek
Porozmawialiśmy z twórcą marki Saga Semi o płonącym aucie, customizowaniu mebli oraz o pracy nad kolekcjami ciuchów, którymi zachwycają się raperzy i raperki od Sentino po Young Leosię.
IG: @saga.semi
Rozmawiamy świeżo po kolejnym dropie kolekcji. Jak poszło?
Poszło bardzo dobrze, jestem zadowolony. Z każdym kolejnym dropem efekty mojej pracy są coraz lepsze. Cieszę się, że tak jest.
Zbierasz najpierw zamówienia, a potem robisz ubrania, tak?
Tak. Plusem jest to, że klient bardziej docenia ciuch, gdy już go dostaje. On jest robiony specjalnie dla niego, pod konkretne zamówienie. Czas oczekiwania dokłada ekscytacji, zanim wreszcie się go dostanie. Minusem jest to, że jednak trzeba na niego poczekać.
Miesiąc?
Zazwyczaj tak. Zależy to niestety od podwykonawców. Terminy w Polsce bywają bardzo umowne. Szwalnie czy drukarnie nie traktują mniejszych firm poważnie. Teraz zmieniłem szwalnię, więc mam nadzieję, że będzie z tym lepiej.
Ludzie mają to info od początku, prawda?
Tak, ale niestety nie wszyscy czytają opisy, a potem się denerwują.
W sumie w high fashion często są listy oczekujących na konkretne itemy.
Rolexy chyba się tak kupuje – chyba nawet 2 lata się czeka na te zegarki. To dla mnie dodatkowa presja. Niektórzy ludzie mają mega zajawę na moją markę. Nie dość, że ktoś czeka miesiąc – co będzie, jeśli bluza się nie spodoba? Dlatego w dniu dropu zawsze wstawiam story, że mogę pomóc z rozmiarami. Chcę mieć pewność, że każdy dostanie swoją wymarzoną bluzę i będzie super leżeć. Sam znam to uczucie, gdy zamówione buty idą długo, a potem nie pasują. Człowiek się denerwuje, a nie o to w tym chodzi. Myślę, że ludzie to widzą i doceniają, że zawsze odpisuję na pytania w DMach. Kontakt z klientami jest dla mnie bardzo ważny.
Ze spodniami pewnie jest trudniej, bluza może być trochę mniejsza lub większa.
Dlatego pytam ludzi o wymiary – ile w udzie, ile w łydce – i wtedy sugeruję, jaki rozmiar najlepiej zamówić. Mi też zależy, żeby mój ciuch dobrze wyglądał. Mam z tego niesamowitą satysfakcję. Coraz częściej spotykam ludzi w moich ubraniach na ulicy. Widzę, że fajnie na nich leżą i myślę: dobra robota!
Od jak dawna się tym zajmujesz?
Ponad 2 lata, prawie 3. Oficjalnie moja marka ma kilka dni. Wcześniej to działało trochę inaczej, ale teraz jest już moja w 100%. Zawsze lubiłem dobrze wyglądać, jarałem się streetwearem. Był moment, gdy żadna marka nie potrafiła mi zaoferować tego, czego chciałem. Kupiłem swoją pierwszą maszynę do szycia i zacząłem kombinować na ciuchach kupionych w lumpach. Tak stworzyłem swoje pierwsze sety. Wstawiałem zdjęcia na Instagrama i grupkę CMDNN na Facebooku z fitpicami [zdjęciami swoich stylizacji – przyp. red.]. Ludzie zaczęli pisać: Co to, skąd to? Też chcieli takie spodnie, bo widzieli, że fajnie leżą. Pojawiła się spora ilość zainteresowanych osób. Założyłem profil Saga Semi i tam prowadziłem sprzedaż ubrań.
Robiłeś to sam czy ktoś Ci pomagał?
Cały czas robię wszystko sam. Jedynie z ogólną księgowością pomaga mi moja mama.
Mama ma zajawkę?
Czuje się szczęśliwa, że robię to, co robię. Jestem w takim wieku, że rodzice większości moich znajomych zastanawiają się: co moje dziecko będzie robić w przyszłości? Studia? Co po studiach?
Ile masz lat?
Jestem rocznik 2001, czyli teraz jest 20 rok mojego życia. Ludzie często są zdziwieni, gdy to mówię, ale myślę, że wyglądam adekwatnie.
Rozmawiałam niedawno z god.wifi. Wspominała, że jej mama początkowo kładła na nią dużą presję wokół pójścia na studia, ale po jakimś czasie – kiedy zobaczyła, co Wiktoria robi – przestała o to pytać.
U mnie to naturalnie wyszło z rodzicami. Nigdy nie planowałem przyszłości ze szkołą. Wiele osób idzie na studia, bo taka jest kolej rzeczy, a nie dlatego, że chce robić coś z nimi związanego. To krok w tył. Moje pokolenie powinno rozwijać i kształcić swoje skille w tym, co chce robić w przyszłości, a nie walczyć na studiach o przetrwanie i utrzymanie.
Myślałeś o studiowaniu mody?
Kiedyś brałem to pod uwagę, ale finalnie nie zagłębiałem się w temat bardziej. Prowadzę markę i chcę się w całości poświęcić jej rozwojowi.
Skąd czerpiesz inspiracje?
Muzyka ma na mnie bardzo mocny wpływ. Gdy pracuję nad nową kolekcją to non-stop słucham muzy. Przeszedłem się też do Vitkaca zobaczyć, jak tam to wygląda. Złapałem mega zajawę na takie high fashion rzeczy, na przykład na nową kolekcję Givenchy. Oni teraz zatrudnili ziomeczka Chito.
Tak, współpracują ze sobą. Swoją drogą, Matthew Williams, dyrektor kreatywny Givenchy, też jest bardzo zajarany muzyką.
Widziałem, że dużo z Playboyem Cartim współpracuje. Chito to mega koleś. Na maxa się jaram tym, co robi. Jak zobaczyłem wczoraj tę kolekcję to przeżyłem szok jak dobrze to wygląda. Banger. Bluza kosztowała 7 klocków. Nie kupiłbym jej za tyle, bo mnie na to nie stać, ale i tak uważam, że warto. Bardzo mi się podobała.
Niedawno w Londynie mijałam salon Givenchy. Na witrynie było…
Graffiti, tak! Widziałem na Instagramie jak to malował. Strasznie dobrze to wygląda. Uważam, że to świetny ruch ze strony Givenchy – większa marka podpina pod siebie artystę i tworzy z nim całą kolekcję. To efektywne… czy efektowne?
W sumie jedno i drugie.
Tak robił też Ian Connor – wracając do moich inspiracji. Ma markę Sicko i Revenge x Storm. Podoba mi się cała otoczka wokół tego i jak on działa. Niedużo potrzeba, żeby stworzyć super markę z ciuchami. To wszystko bardzo bazuje na jego wizerunku. Nie ważne, czego by nie wypuścił – byłoby dobre i by się sprzedało. Sicko to podwalona logówka od Björk i współpraca z T-Rex Global, którego prace wrzuca na koszulki. W całej kulturze, która mnie inspiruje, ubrania odgrywają dużą rolę. Sama muzyka to jedno, ale równie ważny jest wizerunek artysty – jak się ubiera, jak stylistycznie wjeżdża na klipach. Można tworzyć słabszą muzykę, ale miażdżyć vibem i robić finalnie mega rzeczy.
A jak ktoś ma i talent, i styl…
To już w ogóle!
Kogo doceniasz w Polsce?
Mega szanuję Yung Adisza. To mój rocznik. Śledziłem go od dawna. Wszystko osiągnął sam, nie należy do żadnej wytwórni. Dalej leci na tym, co sam zapracował.
A modowo?
Malik nosi marki typu Goyard – nigdy tego nie widziałem u polskiego artysty. Żabson fajnie wjeżdża – ma swoją drogą kilka par moich spodni. Leosia ma masę moich ubrań Cieszę się, gdy celebryta czy raper nosi moje ubrania nie dlatego, że zdobędę dzięki temu dodatkowych followersów. Mam mega zajawę gdy widzę, że osoba, która osiągnęła coś, bo jest w tym dobra, wybiera moje ubrania. Przecież ma dostęp do większości marek, więc mogłaby założyć cokolwiek. To daje mi największą satysfakcję. I fajnie, gdy potrafi to dobrze dofitować.
To chyba wykracza poza celebrytów?
Jak widzę kogoś moich ubraniach na ulicy to zawsze staram się podbić, zbić piątkę.
Kogo chciałbyś zobaczyć w ubraniach Saga Semi?
Jeśli chodzi o Polskę to chyba nie ma już takiej osoby. Z ogólnej rap-sceny to nosił mnie już każdy. Sentino miał największą podjarę na moje rzeczy. Pisał: Mordo, Ty w Polsce mieszkasz i takie rzeczy robisz? Niesamowite! Sobel ma 3 moje parki, Malik ma kilka moich parek, Żaba wiadomo, Leosia tak samo. Oki ma jedną parkę. Multiego zawsze będą szanować. Jako pierwszy złapał moje ubrania. Nie było nawet loga Saga Semi a już podbił do mnie: wow stary, miazga! Jest w moich spodniach na okładce swojego poprzedniego albumu. Dużo mu zawdzięczam. Kiedyś pojechałem do niego do Wrocławia kręcić klip. Poznałem tam San Diego i Stana, którzy później zaprosili mnie do siebie do Warszawy. Tak poznałem chłopaków z Hypetalka. Jak wróciłem do siebie do Olsztyna to byłem mega podjarany do działania! Zobaczyłem, że jest tak dużo osób, które mają podobną energię i te same cele. To mega motywuje do dalszej pracy. W Olsztynie ludzie nie traktują tego co robię na poważnie.
Myślisz o przeprowadzce?
Coraz częściej bywam w Warszawie, ale póki co nocuję u ziomków. Ulice mega mi się podobają – wszędzie widzę inspiracje i jest dużo miejsc na robienie fitpiców. Przeprowadzę się tu na wiosnę. Na razie kupiłem z kolegą drugi samochód, żeby jeździć zimą po ulicy i chcę z tego pokorzystać. Jestem mocno wkręcony w motoryzację.
Driftujesz?
Jeszcze nie… aż tak.
Co to znaczy “nie aż tak”? Nieśmiałe poślizgi?
Całe życie chciałem mieć samochód do latania bokiem. Kiedy zgromadziłem trochę hajsu z ciuszków, wrzuciłem wszystko w furę. Nie miałem na ten temat żadnej wiedzy, więc okazało się, że ma rozwalony silnik – to kolejny koszt. Do dzisiejszego dnia wszystkie moje pieniądze idą w ubrania od projektantów i dwa samochody.
Jakie masz auto?
Jaram się betkami. Części są tanie. Kupno samochodu to jedno, a codzienna eksploatacja to drugie. Wracając. Wymieniłem silnik za drugie tyle siana, co wydałem na zakup tego pierwszego auta. Czekałam 8 miesięcy na naprawę, a kiedy w końcu dostałem go z powrotem to 3 tygodnie później spłonął.
Jak to?
Cały się spalił. Ktoś, kto zrobił swapa, musiał popełnić jakiś błąd. Jestem osobą, która w takich momentach mówi: trudno, stało się. Nie ma co tego rozpatrywać, bo to nic nie da. Trzeba ogarnąć, co zrobić, żeby mieć lepszą furę. Tego dnia nie spałem do 6 rano. Zajarałem sobie i wpadłem na pomysł kolekcji ciuchów z płonącym samochodem. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. 3 miesiące później puściłem kolekcję E36 Tribute.
Wracając do osób, które chciałbyś ubierać – zagranica.
Z Europy Tony Effe z Dark Polo Gangu. Ze Stanów Yeat – ziomek niszowy fajny, viberski. Moje ubrania pasowałyby do całej jego otoczki. No i wiadomo, Playboy Carti. Każdy by chciał go ubierać. MISBHV świetnie przekminiło, że wrzucili drop kolekcji dzień po jego koncercie w Polsce. Game-changer. Bardzo chciałbym zrobić niezależny pokaz mody. Mam w sumie już wszystko rozplanowane. Są tylko dwie przeciwności. Nie mam aż tak dużej kolekcji, żeby zrobić z tego całe show. A dwa, że to bardzo duże koszta. Jakbym miał coś robić, to na grubo.
Spalić samochód na wybiegu?
No na przykład.
Szkoda, że czytający wywiad nie zobaczą Twojego uśmiechu w tym momencie. Chciałabym zapytać Cię jeszcze o płeć ciuchów. Nie ma u Ciebie podziału na damskie i męskie.
Spodnie mają lekko podkręcone kroje, a bluzy i koszulki są identyczne. Mam mega zajawkę na sukienki. Strasznie chciałbym pokminić coś w tym kierunku. Moda damska jest obszerna, to duże pole do popisu.
Myślisz o sukienkach stricte dla dziewczyn czy też byłyby bez podziału na płci?
Zauważyłem ten trend – śmigania chłopaków w sukienkach. To dla mnie całkiem normalne. Sam bym się jednak tak nie ubrał. Tworzę ubrania, które sam mógłbym założyć, bo mój własny styl to też wskazówka, jak fitować moje rzeczy.
Trudno Ci znaleźć w życiu czas, który nie jest poświęcony marce?
Nie potrzebuję tego, nie jestem jeszcze na tym poziomie. Poza tym bardzo lubię pracować. Kiedy dostałem zaproszenie od chłopaków z Hypetalka na swój pierwszy Hypemarket to zrobiłem wszystko ręcznie. 130 itemów i 13 godzin dziennie pracy w wakacje. Inni walą balet, ja walę ubrania w domu. Non-stop ciuchy, ciuchy, ciuchy. Ale się opłaciło. Minie ten miesiąc i to od Ciebie zależy, co z niego zostanie. Czy będziesz mieć plecak fajnych doświadczeń czy plecak głupiego imprezowania.
Jak teraz wygląda Twój proces? Korzystasz z Polskich szwalni.
Wszystko oprócz spodni robię sam. Teraz ostatni raz pracowałem na spodniach z hurtowni, które przerabiałem. Od nowego roku już wszystko będzie w 100% moim produktem. Byłem na targach tekstylnych 2 tygodnie temu i dogadałem materiały. Jestem z nich bardzo zadowolony. Moje spodnie są fenomenem. Nikt w Polsce nie robił wcześniej takiego kroju – teraz dopiero ludzie zaczynają to podłapywać. To nic innego jak dłuższe dzwony. Przez to fajnie się stackują, układają na butach. Chciałbym osiągnąć poziom marki typu Supreme – to jedno logo, które robi szał. Żeby osiągnąć tak duży sukces, nie da się tego zrobić samemu. Zbudowałem jednak podłoże do czegoś dużego. Cały czas pracuję też nad tym, żeby przekazywać ludziom vibe mojej marki. Chcę nadawać ciuchom duszę, żeby reprezentowały coś więcej, żeby kojarzyły się z konkretną kulturą czy muzą.
Jako psiara muszę spytać: planujesz dogwear Saga Semi?
Moi ziomale się jarają akitami. Poprosili mnie ostatnio, żebym zaprojektował dla nich smycze i ciuchy. Byłoby to do zrobienia, ale zajęłoby mnóstwo czasu. Pozdrawiam Tomka i Dawida – bardzo fajne macie pieski.
To pewnie wyzwanie, żeby dostosować się do zupełnie innej budowy ciała.
Jeżeli miałbym coś zrobić dla psów wiadomo, że musiałoby to być wygodne, nie mogłoby nigdzie uwierać. Na początek pewnie zrobiłbym custom gotowego ubranka. Właśnie, muszę się pochwalić! Moja mama zajmowała się meblami i miałem przyjemność zaprojektować kanapę, która pojechała na targi meblowe w Holandii. Customizowałem ją w moim pokoju, a potem firma prezentowała ją jako popisowy przedmiot na targach. Nie wiem czemu więcej marek nie daje małolatom z talentem rzeczy do zrobienia jako projekt, który przyciągnąłby klientów. Co bardziej zwróci uwagę niż kanapa zrobiona na zajawie?
Rzeczywiście idziesz drogą Supreme…
Wiem, co mam zrobić. Mam plan, który skrupulatnie realizuję każdego dnia. Moje kolekcje są uzależnione od zasięgów, jakie w danym momencie mam w internecie. Po co miałbym wypuszczać coś mega mocnego – kolekcję, która jest prześwieża – jeśli nie powinęłoby ją zbyt wiele osób i nie odbiłaby się wystarczająco szerokim echem w Polsce.
Kiedy kolejny drop?
Dostałem zaproszenie na MADE IN WWA. Robią tam market. Tam odbędzie się premiera drugiej części kolekcji Welcome To Saga Clique. Potem będą spodnie. A dalej już nie zdradzę.
Jak myślę o Supreme, to widzę też dużo współprac. Ich logo przeplata się z innymi markami.
Co jakiś czas dostaję propozycje, żeby coś wspólnie stworzyć. Na chwilę obecną wolałbym jednak zaprojektować kolekcję dla kogoś, a nie z kimś. Wydaje mi się, że robię tak fajne rzeczy, z tak ciekawą otoczką i vibem, że nie chciałbym dzielić się tym z inną marką. Sam na to zapracowałem – na miejsce, w którym jestem – więc chciałbym to mieć dla siebie. To nie różni się od rapgry. Jest coraz więcej marek, które fajnie ogarniają, więc trzeba tłuc dobry materiał, żeby się utrzymać. Nie mogę sobie pozwolić na wypuszczenie czegoś słabego. Muszę cały czas iść do góry. Są marki one hit wonder, które wypuściły jedną mocną rzecz, a potem jakość szła w dół. Jeden banger i to tyle.
Opowiedz coś więcej o byciu samochodziarzem.
Ostatnio sam zmieniłem swoje koła i dało mi to mega satysfakcję, ale do napraw potrzeba dużo umiejętności, których póki co nie mam. Patrzę na fury nieco inaczej niż przeciętna osoba, jarająca się motoryzacją. Dla mnie samochód to mój flagowy projekt – kiedy nim jadę, to ludzie wiedzą, że to moje auto. Jest dokokszony stylistycznie, ma poszerzenia, jest opuszczony na maksymalną glebę.
Powodzenia z parkowaniem.
Z tym jest mega problem, nie wjadę na żaden krawężnik.
Motoryzacja scala różne środowiska. Każdy się obejrzy za fajnym samochodem. Kiedy wrzucam TikToki z moim autem, to dużo osób reaguje i pyta o customy. Jednym z moich marzeń jest wypuszczenie kolekcji samochodów, zaprojektowanych przeze mnie. Takich, żeby przeciętna osoba mogła sobie na nie pozwolić – max za 30-40 kawałków. Starsze obniżone beemy w stylistyce Saga Semi. Nie będzie to za rok, nie za 3 lata. Prędzej za 5 lat mógłbym coś kombinować. Odbiorcy Sagi też będą dorastać, a osoba związana z marką mogłaby się na to zdecydować, mogłaby chcieć powinąć takie auto. Zrobiłbym 5 slotów na zamówienie w formie preorderu. To nie jest poza zasięgiem.
Halo, Sentino, słyszysz? Odkładaj pieniądze.
Hehehe.
Więcej naszych wywiadów
Szefowa działu kreatywnego Going. Pisze i rozmawia o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzi audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.