„Saltburn” w twojej wannie. Oto kula do kąpieli zainspirowana filmem
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Firma Lush wyszła naprzeciw fanom streamingowego przeboju z Barrym Keoghanem i Jacobem Elordim. Scenę, którą wzięła na tapet, zna już chyba pół Internetu.
Trzy lata po premierze Obiecującej. Młodej. Kobiety, za którą otrzymała Oscara w kategorii najlepszy scenariusz oryginalny, Emerald Fennell zaprezentowała światu kolejny film pełnometrażowy. Premiera Saltburn odbyła się na Telluride Film Festival, po czym wprowadzono go na miesiąc do amerykańskich kin. Już wtedy budził spore poruszenie, ale największy szum nastąpił dopiero chwilę później, chwilę przed Bożym Narodzeniem. Produkcja zasiliła wówczas katalog platformy streamingowej Amazon Prime Video, gdzie zobaczyli ją widzowie z całego świata. Wtedy się zaczęło.
Wizualna uczta i awans klasowy
Saltburn okazało się znakomitym przykładem tego, jak dużą rolę w promocji filmu stanowią dziś media społecznościowe. Oczywiście, ogromna w tym zasługa samej Fennell, która stworzyła historię atrakcyjną i na polu wizualnym, i fabularnym. W głównych rolach obsadziła najzdolniejszych przedstawicieli młodego pokolenia – Barry’ego Keoghana i Jacoba Elordiego. Na drugim tle błyszczą Rosamund Pike, Richard E. Grant i Carey Mulligan. Całkiem wyeksploatowane motywy awansu klasowego za wszelką cenę i zblazowania współczesnych quasi-arystokratów dzięki ich wyrazistym kreacjom aktorskim nabierają mocy. Nie bez znaczenia okazały się także okazała, wystawna scenografia oraz zdjęcia Linusa Sandgrena.
Ekranowy viral
Świeżość pomysłów Fennell podchwycili użytkownicy TikToka, którzy sprawili, że Saltburn zaczęło żyć własnym życiem. W swoich filmikach zaczęli na potęgę wykorzystywać dwie piosenki zawarte na ścieżce dźwiękowej produkcji. To dzięki nim Murder On The Dancefloor Sophii Ellis-Bextor i Perfect (Exceeder) Masona oraz Princess Superstar ponownie trafiły na listy przebojów. Niczym wirus rozprzestrzeniały się także fragmenty konkretnych scen, które niektórzy uznali za szokujące i obrazoburcze. Nie wyjaśnimy ich kontekstu, żeby nie zepsuć niespodzianki osobom mającym seans jeszcze przed sobą. Zdradzimy jednak, że chodzi o finałowy taniec Olivera Quicka, improwizowane uniesienia nad grobem przyjaciela i… ujęcie w wannie. Tak, to ostatnie jest bez wątpienia nader wyrazistym manifestem hedonizmu i pożądania.
Jedwabiście gładka woda
Potencjał w monetyzacji ostatniej ze scen dostrzegło właśnie Lush. Firma produkująca naturalne kosmetyki, w tym mydła, balsamy do ciała albo kosmetyki do makijażu, wprowadziła właśnie do sprzedaży limitowaną edycję Saltbomb – rozpuszczalnej kuli do kąpieli. – Ta sól się nie pali [nawiązanie do gry słów w tytule filmu – przyp. red.]. To kojąca mieszanka mleka kokosowego w proszku i bogatej w minerały grubej soli morskiej (…) Poczuj się dzięki niej jak król Hollywood. Zostawi kapiącego z jedwabiście gładką wodą, którą doceni do ostatniej kropli – przeczytamy w opisie produktu. Zważywszy na charakter sceny (wciąż to nie spojler!), wypada stwierdzić, że Brytyjczycy wpadli na równie kreatywny, co kontrowersyjny pomysł.
Henry Cavill wystąpił w nowym filmie Guma Ritchiego. Jego akcja toczy się podczas drugiej wojny światowej!
Saltbomb nie jest na razie dostępne w żadnym z dwóch polskich sklepów sieci Lush. Kulę można jednak zamówić przez internet. Jej cena wynosi pięć funtów, co stanowi równowartość ok. 25 złotych.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.