“Wiele z tego gówna nie jest czymś normalnym”. SZA gorzko o sławie
Bycie na językach setek tysięcy osób niekoniecznie jest przyjemnością, o czym w najnowszym wywiadzie dla Apple Music Live opowiedziała SZA. Jak radzi sobie z popularnością i co właściwie zainspirowało ją do tworzenia muzyki?
Impulsem była trudna miłość
Nie wszyscy mogą pochwalić się tak spektakularnymi debiutami, jak SZA. Artystka zaczęła tworzyć w 2010 roku, ale swój pierwszy solowy album, CTRL, wydała 7 lat później. Warto było czekać, bo był on furtką do światowej kariery. Zarówno krążek, jak i znajdujące się na nim utwory były aż czterokrotnie nominowane do nagród Grammy, w mgnieniu oka pojawiły się też współprace z gwiazdami pokroju Maroon 5, Kendricka Lamara czy Rihanny. Rok temu SZA wydała drugą płytę, SOS, a ta spotkała się z równie dobrym odbiorem. Mogłoby się wydawać – istny raj i spełnienie najgłębszych marzeń.
Skąd właściwie wziął się pomysł na karierę w branży muzycznej? W wywiadzie dla Apple Music Live, o to, co było bodźcem do pójścia tą ścieżką, zapytał wokalistkę Zane Lowe. Jak się okazało, wszystko narodziło się z chęci… udowodnienia czegoś swojemu narzeczonemu. Jak przyznała SZA, w przeszłości brakowało jej wiary w siebie i swoje możliwości. Często kwestionowała swoją wartość, zwłaszcza w momentach porównywania się do ówczesnego partnera i jego byłych dziewczyn.
Talent miarą uznania?
Niektórzy ludzie wybierają muzykę jako karierę i czują się bardzo pewni tego, co robią i dlaczego to robią. Ale ja nigdy nie byłam niczego do końca pewna i zajmowałam się muzyką, aby udowodnić swoją rację – wyznała SZA. Kiedy zaczęłam tworzyć muzykę, było to dla mojego byłego narzeczonego, ponieważ to on płacił za wszystko – za moje jedzenie, ubrania, mieszkanie. Był ode mnie osiem lat starszy, więc byłam od niego uzależniona. A on jest taki utalentowany… Jest projektantem i jest genialny.
Piosenkarka zdradziła że jej myśli często krążyły wokół eks partnerek narzeczonego, w których świetle nie wypadała najlepiej. Jego byłe dziewczyny były prawniczkami, kobietami biznesu, artystkami i tak dalej. A ja rzuciłam studia i byłam barmanką w klubie ze striptizem. Czułem więc, że brakuje mi wartości. Więc kiedy zacząłem tworzyć muzykę, była to rzecz, w której nie musiałam się przesadnie starać i w której byłam przypadkowo całkiem niezła – dodała.
Pod ciągłym naciskiem
Jak teraz radzi sobie z karierą SZA? Jak sama uważa, nadal jest tą “nieśmiałą dziewczyną, którą była w liceum”. – Nienawidzę być zbytnio zauważalna. Nienawidzę wychodzić na zewnątrz. Nie chcę imprezować. Szczerze mówiąc, nie chcę, żeby ktokolwiek na mnie patrzył. Nie chcę robić zdjęć. Nienawidzę jak mnie nagrywają. To zmora mojej egzystencji. To sprawia, że czuję się naprawdę niekomfortowo i po prostu płaczę – powiedziała.
– Niedawno zdałam sobie sprawę, że wiele z tego gówna nie jest czymś normalnym – podsumowała swoją sławę. Jak się okazało, jest ona usłana stałą presją ze strony otoczenia. A ta nie ma na twórczynię najlepszego wpływu. – Nie wiedziałam, jak przetworzyć te wszystkie doświadczenia. Miałam wiele lęków i frustracji – za wiele opinii, za wiele roszczeń do mojej przestrzeni i czasu, wiele oczekiwań (…). W rzeczywistości sprawia to, że jestem na krawędzi i nie jestem najmilszą osobą z powodu całego tego niepokoju związanego z zastanawianiem się, jak ludzie mnie postrzegają. Ale w sumie ludzie cię nie znają. Mówią, że jesteś w próżni w najbardziej stresującym momencie. To jest przerażające. I czuję się jak… Boże, nie jestem osobą, którą chcę być teraz. Bo nie jestem miła, spokojna, zrelaksowana i cierpliwa.