Takie letniaki, że poczujesz ̶M̶a̶t̶ę̶ Mięthę | Raportażysta
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Po miesiącach nieprzerwanej szarugi i beznadziei wreszcie wyszło słońce. Po tak ciężkim roku chyba każdemu należy się choć odrobina relaksu przy 30 stopniach w cieniu. Ten klimat wakacyjnego chillu idealnie uzupełniają letnie numery. Letniaki.
I wtedy wchodzę ja, Pan Maruda, i pytam: Czy letniak koniecznie musi mieć prosty, nieambitny tekst? Oczywiście, że nie musi, a wygrzewaniu się na leżaku wcale nie muszą towarzyszyć proste rymy i drętwe follow-upy. Zapraszam w podróż po letniakach z tekstami, od których nie więdną uszy. Drink z palmą i parasolką w dłoń i lecimy!
PRO8L3M – Letnie Przesilenie
Ktoś wpada do wody, choć niekoniecznie miał ochotę
Mogła nie stać blisko brzegu, bo to niebezpieczne, potem
Jem giętą z grilla, niech trwa ta chwila
Nie chcę by się kończył chill-out
Letnie Przesilenie to ewidentnie najlżejszy, najbardziej prozaiczny numer Problemowego duetu. Mimo prostoty opisywanych sytuacji, to wciąż storytelling Oskara – dobrze poskładane, często błyskotliwe, przemyślane wersy. Bez PRO8L3MU możemy rozpłynąć się w melanżowych perypetiach chłopaków z początku lata. Przemyślenia i obserwacje Oskara powoli układają się na beztroskim, samplowanym bicie Steeza. Słuchacz może poczuć się, jakby jechał razem z nimi furą i przeżywał z nimi ich przygody.
Jak nazwa zespołu wskazuje, każdy jego utwór ukazuje jakiś problem – w tym przypadku nie jest inaczej. Ostatnia zwrotka kończy się najazdem patrolu na wóz Oskara, który ma gieta w kieszeni. Narracja PRO8L3Mu jest oparta a ciągłą walkę z przeciwnościami losu – nawet w typowym letniaku (SPOILER ALERT: Z outra dowiadujemy się, że nic złego z najazdu policji nie wynikło).
Dwa Sławy – Parasolki
Wpadną wszystkie ziomy, oczywista oczywistość
Olałbym ich tylko, gdyby wskoczyli w ognisko
W takim gronie nudzić się? Stary w ogóle
Kocham moją drużynę; Jarek Tumulec!
Kto czytał moje poprzednie teksty (są tu tacy?), ten wie, jaką słabość mam do tego łódzkiego duetu i jak często wplatam ich numery do moich wyliczanek. Tym razem nie mogło być inaczej. Dwa Sławy to mistrzowie balansu między ambitnym i luźnym stylem. Pierwsza linijka refrenu Parasolek to “Dziś jestem do dogadania i do tańca” – i tak mógłbym określić ich całą twórczość. Sławy są i do rozkminiania, i do szaleństwa na plaży, a przytoczony tutaj przeze mnie track jest tego najlepszym przykładem.
Rasmentalism – Palma
Tylko wiatr drogę znaleźć mi pozwala
Taki los im zgotowali, myślę, co tam pichcą dla nas
Długie noce, można pić do rana
Jak pytają mnie, co słychać, to wypada tylko skłamać
Dosyć gorzkie refleksyjne wersy Rasa na bardzo letnim, sielankowym bicie Menta. Rasmenty (pokój duszy temu zespołowi, bo został rozwiązany…) at theirs best. Cały track jest prawdopodobnie opisem tripu podmiotu lirycznego po kwasie (lub czymś zbliżonym, kto by go tam wiedział). Balans podejrzanie mrocznych wersów ze skrajnie wesołym instrumentalem dobrze obrazuje fazę po tego typu używkach; euforia i schizy idą ze sobą w parze.
Świnia – Letniak (feat. Kedyf, Gie)
Chłopcze! Ortega, w klapkach i browar
Czuję się mega jak jest ładna pogoda
Lecimy bandą, już taki zwyczaj
Lecimy bandą – a gdzie popita?
Lecimy bandą, polej nie pytaj!
No i po bandzie; Robert Kubica
Halo! Policja! Raportażysta znowu wyciąga jakichś raperów sprzed stu lat, których nikt nie pamięta! Cóż, robię to z pełną premedytacją i nie zamierzam przestać. Rapy z lat 2014-2016 mają w sobie masę ukrytych perełek, które nie zdążyły się przebić dalej.
Świnia ze swoimi kumplami nagrali wówczas wręcz książkowego letniaka. Są luźne przekminy, barwne porównania, a wszystko zachowane w ryzach dobrego smaku. Ten utwór to skondensowany duch letnich spotkań i melanży. Bit jest kompozycją dwóch kompanów rapera, Konrada Gucwy odpowiedzialnego za gitarę przewodnią i tajemniczego „Gie”, który dograł instrumenty klawiszowe. Nie wyobrażam sobie choćby jednego dnia każdego lata bez posłuchania tego numeru w pełnym słońcu. Sprawdźcie sami.
Mata – Kiss cam (podryw roku)
To teraz, dla odmiany, najbardziej mainstreamowy mainstream, jaki aktualnie mamy w Polsce. Po najlepszym legalnym debiucie w historii Polski Mata atakuje ze swoją drugą płytą. Dosłownie przedwczoraj wleciał letni lovesong w jego wykonaniu. Kiss cam to urocza opowieść z perspektywy tego szkolnego nerda, który zawsze przegrywał w szkole w konkurach i amorach z większymi, „fajniejszymi” kolegami.
Bit jest gitarowym, chilloutowym letniakiem wpadającym w pop. Mata to jednak Mata – cały patent na track jest ciekawy, mamy tu, jak zwykle, masę gier słownych i follow-upów. Całość świetnie uzupełnia się z genialnym teledyskiem. Oby cała płyta broniła się równie dobrze!
Kuba Knap & Undadasea – Damarade
Pokora daje wolność i radosną uważność
Życie składa się ze spotkań i się staje baśnią
Nieważne, gdzie bym polazł, kończy się ciekawą planszą
Jakbym nie miał miłości, widziałbym jebaną marność
Tak, wrzucam tutaj całą płytę, ale jeśli koniecznie ma to być jeden track, niech będzie to ten, z którego pochodzi cytat, czyli Hetman. Album, wydany znienacka latem 2019 przez Kubę Knapa i skład Undadasea, to całkowity must-have na gorące popołudnia i wieczory. Jest styl, luz, przekminy, storytellingi, charyzma i przede wszystkim kipiąca z tego projektu zajawa. Prawdziwy hip-hop nagrywany przez grupę przyjaciół z pasją. Jako ciekawostkę można dodać, że cały album był nagrywany zimą, i skrzętnie przetrzymany do lipca. Mimo to Knap i reszta składu przekazali klimat gorących nocy nad wydmami idealnie. I z marszu ten krążek stał się moim letnim klasykiem.
Miętha – Star$
Powinienem mniej pić
I mieć wiele więcej czasu
Powinienem chcieć żyć
I nie tykać już tematu
Powinienem częściej mówić słowo kocham, yeah
Ale wszystko tobie zostawiam na zwrotach, wiesz
Teraz czas na dwa świeże składy spod skrzydła Asfalt Records, którym szczerze kibicuję. Na pierwszy ogień leci Miętha, a więc kolektyw młodego rapera Skipa i nieco bardziej doświadczonego beatmakera AWGSa. Tutaj ponownie, jak przy poprzednim przykładzie, mógłbym w zasadzie polecić całą płytę, lub przynajmniej jej większość. Audioportret (do dziś nie mogę się nadziwić, jak bardzo mi się podoba ten tytuł) to płyta przepełniona przyjemnymi dla ucha, luźnymi, a momentami bardzo oryginalnymi kompozycjami. Ten totalny chill, płynący z bitów AWGSa, nie jest jednak w pełni symetryczny z treścią, jaką kładzie na te instrumentale Skip. Mimo młodego wieku, raper często porusza poważne tematy, zarzuca głębsze refleksje, a przy tym bawi się wokalem jak chce. Kwintesencją tego stylu jest właśnie Star$, czyli rasowy letniak, który swoją moc ujawnia w pełni słuchany na plaży na pełnej…
Lordofon – Opener
Ej! Twoi znajomi za chwilę będą obcy
Za chwilę ktoś zamieszka w mieszkaniu, na które mówisz „dom”
Wszystko, co jest ci bliskie, już za krótką chwilę przykryje kurz
I nie będziesz wiele czuł
Drugim stosunkowo nowym nabytkiem Asfaltu jest duet raper-producent o wdzięcznej, nie mówiącej słuchaczowi nic nazwie Lordofon. Charakteryzują się mocno alternatywnym stylem – brzmieniowo, tekstowo i wizualnie.
Ich ostatnia płyta Koło jest bardzo mocno eklektyczna, znajdziemy na niej ogromny rozstrzał gatunkowy, od oldschoolowych, stricte rapowych przewózek, przez rockowe i patetyczne klimaty, aż po… beztroską piosenkę o miłości poznanej na Openerze 2010. Utwór ma w sobie ogromne ładunki vibe’u starych, polskich hitów. Sama treść tego utworu jest dosyć gorzką refleksją o minionym szczęściu, które prawdopodobnie już nie powróci. Brzmi dziwnie i w teorii do siebie nie pasuje? O to chodzi! Kto nie zna, a zaraz sobie puści, natychmiast polubi się z tym refrenem, gwarantuję.
Adi Nowak & barvinsky – Ultrafiolet
Rozmawiałem dzisiaj z brackim, co robi w korporacji
I chyba nie czuje satysfakcji w biurze w lecie
A także by chciał wakacji, sam nie tęsknię do słuchawki
Mówi, że nie czuje smaku życia, po czym zgniótł kulkę w pecie
Wróci do klitki, będzie pić te piwa
Odpali TV, akcja wyrwana żywcem z kina
Ja być prosty ludź, a ludzi natura być leniwa
Kocham życie, lecz nie dam mu wygrać, bo nie lubię z nim przegrywać
Ten numer jest jak balsam relaksacyjny. Adi idealnie wpasował się w sielankowy, inspirowany retro muzą z lat 80., bit barvinskiego. Poznański raper robi na nim… czego on na nim nie robi! Mamy śpiewane, beztroskie refreny, wpleciony list miłosny, zmiany perspektyw i pór roku, odrobinę storytellingu, garść refleksji… I tak oto dostajemy oryginalny, bogaty i finezyjny letni utwór, który nie nudzi się mimo swojej spokojnej, wolnej struktury.
Taco Hemingway – Deszcz Na Betonie / Wiatr / Sanatorium
Zakochani ludzie chcą patosu
Ja się staram być przyziemny i mam na to sposób
Nie powiem ci, że twa obecność jest jak dar od losu
Albo śpiew skowronków, albo pierdolony kwiat lotosu
(Raczej jak) po poranku zapach porządnej kawy
Krótki rękaw w letni dzień, zapach koszonej trawy
Pełen bak, pusta droga, seria zielonych świateł
W radiu utwór jednej z twoich niedocenionych kapel
Warszawski wąsacz uwielbia się z latem. Latem ma urodziny, latem wydał w większość swojej dyskografii, a co za tym idzie, co najmniej kilka ciekawych letnich utworów. Deszcz Na Betonie to pełen niebanalanych porównań letni love song, Wiatr ma co najmniej kilka momentów z ciekawymi rymami i obserwacjami, a Sanatorium jest kojącą, relaksacyjną piosenką, w której można się rozpłynąć jak w sielankowym lipcowym upale.
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.