Ostatnia piosenka The Beatles ujrzała światło dzienne. Pomogło AI
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Paul McCartney wykorzystał nową technologię do tego, żeby wydobyć ze starego demo głos Johna Lennona. Poznaliśmy rezultaty tych eksperymentów.
Zdjęcie ilustrujące ten tekst świadomie nawiązuje do okładki kultowego albumu Abbey Road grupy The Beatles. Na tamtej fotografii Iain Macmillan uchwycił czterech artystów przechodzących na pasach tuż obok EMI Studios. Panowie mieli na sobie eleganckie garnitury uszyte przez Tommy’ego Nuttera. Na drugim planie bielą lśni modny wówczas Volkswagen Beetle, należący najprawdopodobniej do jednego z tamtejszych mieszkańców. Samochód stał się za sprawą płyty tak popularny, że skradziono jego tablice rejestracyjne.
Na naszej fotografii Beatlesom towarzyszy piąty bliżej niezidentyfikowany mężczyzna. Artystów nie widzimy z boku, tylko z tyłu. Nie ma też ani śladu po przejściu dla pieszych. Są za to pastelowe, staromiejskie kamieniczki i wybrukowany chodnik, na który gwiazdy estrady rzucają cienie. Tak sztuczna inteligencja, a konkretnie bazujące na nim narzędzie Fotor, wyobraża sobie potencjalną wizytę liverpoolczyków w Warszawie. Wygenerowanie cyfrowej, nierzeczywistej wizji zajęło jej raptem kilka sekund.
Rekonstrukcja wizji i dźwięku
To nieco brawurowe zestawienie było tylko naszą fanowską fantazją. Tymczasem Paul McCartney, basista kultowej grupy, rzeczywiście wykorzystał ostatnio AI, żeby symbolicznie wskrzesić The Beatles. Taka myśl zakiełkowała w jego głowie, gdy Peter Jackson realizował dokumentalny serial The Beatles: Get Back. Rdzeniem ośmiogodzinnej produkcji był materiał sprzed pół wieku, który zarejestrowano na potrzeby filmu dokumentalnego Let It Be Michaela Lindsaya-Hogga. Archiwalne nagrania należało zmontować od zera (ponoć reżyserowi zajęło to cztery lata) i zrekonstruować. Korekcie uległa nie tylko sama wizja, ale też dźwięk. Na pomoc przyszła wówczas sztuczna inteligencja. Dzięki niej udało się rozpoznać głosy artystów i wyodrębnić je z tła.
McCartney poszedł śladami Jacksona przy okazji nagrania dawno zapomnianego demo i zajął się Now and Then. Kompozycja Johna Lennona z późnych lat 70. znalazła się na jednej z kaset, które wokalista nagrał chwilę przed swoją śmiercią. Nośniki trafiły w ręce jego kolegi z zespołu. Basista usiłował zrobić pożytek z materiału w 1995 roku, przy okazji kompilowania albumu Anthology. Wtedy nie udało się dojść do satysfakcjonującego kompromisu twórczego. – Piosenka miała refren, ale prawie całkowicie brakowało jej zwrotek. Zrobiliśmy sam podkład. To był trudny kawałek, właściwie go nie skończyliśmy – wyznał producent John Lynne.
Entuzjazm połączony z niepokojem
Trzy dekady później rekonstrukcja nieskończonej kompozycji okazała się znacznie łatwiejsza. AI wypełniła luki nadszarpnięte zębem czasu i uspójniła melodię. Paul McCartney podchodzi do rezultatu całego procesu z entuzjazmem, ale i z pewną rezerwą. – Nie bywam zbyt często w internecie. Czuję, że ludzie zaczną tam pisać: „O, to utwór, w którym śpiewa John – a tymczasem to tylko sztuczna inteligencja. Trochę mnie to przeraża, a zarazem ekscytuje, bo w końcu taka będzie przyszłość. Musimy zobaczyć, dokąd nas to zaprowadzi – mówił twórca na otwarciu wystawy jego fotografii Eyes of the Storm w National Portrait Gallery.
Now and Then pojawiło się 2 listopada w serwisach streamingowych. Nie zabraknie go także na reedycjach kultowych kompilacji Red i Blue. Światło dzienne ujrzał także krótkometrażowy dokument ukazujący historię singla. W filmie wyreżyserowanym przez Oliviera Murraya głos zabierają m.in. Paul McCartney, Ringo Starr, George Harrison i wspomniany Peter Jackson.
Komunijny kicz, banknoty z Rihanną i Snoop Dogg w kamizelce z parzenicą. Rozmawiamy z twórcą fanpage’a Sztuczna Polska
Czy podobne projekty będą na porządku dziennym? Myślimy, że warto inaczej postawić to pytanie i raczej zastanowić się nad tym, kiedy to się stanie. W końcu zmarły od prawie sześciu dekad James Dean wkrótce pojawi się w nowym filmie, widzowie podziwiają hologramy 2Paca albo Whitney Houston, a sztuczna inteligencja wdziera się do świata dubbingu. Wciąż miewa wtopy, myląc liczbę Beatlesów, ale jej nieomylność będzie pewnie tylko kwestią czasu.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.