Adrien Brody i Felicity Jones w „The Brutalist”. Film ma świetne recenzje, ale w tle rozgorzał spór o AI
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Trzyipółgodzinną opowieść o węgierskim architekcie próbującym odnaleźć się w Ameryce wyróżniono na festiwalu w Wenecji. Zdobyła także trzy Złote Globy i jest faworytem w wyścigu po Oscary. Wykorzystana w produkcji technologia może jednak zaszkodzić potencjalnemu sukcesowi.
Historia ukazana w The Brutalist rozciąga się na kilkadziesiąt lat. Jej głównego bohatera, architekta László Tótha, poznajemy w czasie II wojny światowej. Ze względu na żydowskie pochodzenie zostaje odseparowany od swojej rodziny, a los popycha go w stronę Stanów Zjednoczonych. Za oceanem próbuje ułożyć sobie życie i spełniać się zawodowo, żeby jak najszybciej móc wrócić do bliskich. Scenariusz opisuje ich ponowne spotkanie, wspinanie się mężczyzny po kolejnych szczeblach kariery i targające nim dylematy moralne.
The Brutalist: film z ambicjami
Jeszcze zanim biografię fikcyjnego architekta przedstawiono na festiwalu w Wenecji, wiele mówiło się o rozmachu, z jakim zrealizował ją Brady Corbet. Reżyser Vox Lux i Dzieciństwa wodza zaczął pracować nad nią już w 2019 roku. Nie zamierzał bawić się w półśrodki: film trwa trzy i pół godziny, a w ramach jego seansów jest przewidziana piętnastominutowa przerwa.
The Last Showgirl, czyli Pamela Anderson o starzeniu. W filmie usłyszymy piosenkę Miley Cyrus!
Niestandardowa okazała się także wybrana przez niego technika zdjęciowa. Produkcję zarejestrowano w rzadko używanym poziomym formacie VistaVision, na taśmie 35mm. – Wydawało mi się, że najlepszym sposobem na ukazanie tamtego okresu (lat 50. – przyp. red.) będzie nakręcenie na czymś, co powstało w tej samej dekadzie – przekonywał w rozmowie z branżowym portalem Variety. W osiągnięciu tego celu wsparł go autor zdjęć Lol Crawley (Dau, Biały szum, Ludzie). Nie sprzyjał za to budżet, który wynosił jedynie 10 milionów dolarów.
Duży entuzjazm krytyków
Corbet, w odróżnieniu od innego twórcy, który w tym roku zaprezentował film o architekcie (pozdrawiamy Francisa Forda Coppolę i Megalopolis), zyskuje same pochwały za swoje nowe dzieło. Krytycy zwracają uwagę na to, że twórca śmiało dekonstruuje mit amerykańskiego snu, z którym mierzyły się tysiące imigrantów. Nie boi się stawiać ważnych pytań o istotę kapitalizmu, antysemityzmu czy rasizmu. Jednocześnie przykłada dużą wagę do warstwy wizualnej: czy to przy ukazywaniu brutalistycznych budynków, czy wypłowiałych kolorów. Kyle Smith z The Wall Street Journal przyrównał biopic do najważniejszych filmów Paula Thomasa Andersona: Mistrza i Aż poleje się krew. Docenił także główną rolę Adriena Brody’ego, ponoć równie przejmującą co kreacja Władysława Szpilmana w Pianiście.
O The Brutalist wiele mówi się w kontekście nadchodzących Oscarów. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że film zainteresuje członków Akademii. Na ten moment Corbet zdobył nagrodę za najlepszą reżyserię na festiwalu w Wenecji, a Lol Crawley – Srebrną Żabę podczas Camerimage. Przed chwilą okazało się także, że na konto twórców może wpaść aż siedem Złotych Globów. Czy oto rodzi nam się nowy klasyk? Polscy widzowie przekonają się o tym 31 stycznia, na kiedy zaplanowano kinową premierę produkcji. Na razie otrzymaliśmy zaś jej drugi anglojęzyczny zwiastun, który prezentujemy poniżej.
AI w produkcji. Czy doszło do nadużycia?
Aktualizacja, 22.01: Do tematu nowego dzieła Corbeta wracamy półtora miesiąca później, w przeddzień ogłoszenia nominacji do Oscara. Zachwyty i peany przysłoniła bowiem internetowa burza dotycząca wykorzystania sztucznej inteligencji przy produkcji filmu. Opartych na niej narzędzi użyto na dwóch polach. Montażysta Dávid Jancsó zdradził, że posiłkował się oprogramowanie z firmy Respeecher, żeby zmodyfikować kwestie wypowiadane po węgiersku przez Adriena Brody’ego i Felicity Jones. Co prawda aktorzy odbyli wiele lekcji z trenerką dialektu, ale twórcom zależało, żeby ich dialogi brzmiały nienagannie. Chodziło głównie o udoskonalenie brzmienia poszczególnych samogłosek i liter. – Mieliśmy tak dużo tych fragmentów, że potrzebowaliśmy przyspieszyć proces ich poprawy. W przeciwnym razie nadal tkwilibyśmy w postprodukcji – przekonywał Jancsó.
Węgier przyznał także, że w finałowej scenie wspomagano się generatywną sztuczną inteligencją. Jej modele wykonały serię architektonicznych szkiców, które w filmie stworzył Tóth. Zarówno ten proceder, jak i modyfikacje dialogów nie spodobały się wielu osobom. – Smutno mi, bo widzę, ile razy jeszcze wydarzy się podobna sytuacja: zobaczę świetnie wykonany film, a potem przekonam się, że kryje w sobie AI, żeby przyoszczędzić. Za każdym razem będzie coraz subtelniejsze i wkurza mnie to – pisze jeden z internautów. Inni idą ze swoją krytyką o krok dalej i postulują, żeby wycofać The Brutalist z walki o Oscary. – Przeobrażenie aktorstwa za pomocą sztucznej inteligencji powinna automatycznie dyskwalifikować z wyścigu po nagrody – mówi kolejni rozczarowany.
Corbet szybko odniósł się do polemicznych głosów. – To film o ludzkiej złożoności, więc każdy aspekt jego powstania był napędzany ludzkim wysiłkiem, kreatywnością i współpracą. Jesteśmy dumni z naszego zespołu i tego, co tu osiągnął – wyznał. AI nie postrzegał za zastępstwo specjalistów, co za ich sekundantów.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.