DJ-ski eklektyzm. The Gaslamp Killer wystąpi w warszawskim Niebie!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Żongluje samplami i gatunkami, jakby urodził się za konsoletą. Amerykanin, którego drugim imieniem jest wszechstronność, już za niecały miesiąc odwiedzi Polskę.
W ubiegłym roku William Benjamin Bensussen, bo tak naprawdę nazywa się producent, miał powody do świętowania. Kilka miesięcy temu minęła bowiem dekada od premiery jego debiutanckiej długogrającej płyty, Breakthrough. – To seria momentalnie dezorientujących, czasem szalonych, zwykle zaskakujących wycieczek. Wędrują w różne zakamarki psychodelicznych i eksperymentalnych wpływów. Iskrzą się na krótko, żeby ujawnić nowe życie, i równie szybko gasną – pisał dziesięć lat temu na łamach Pitchforka Nate Patrin.
Słowa dziennikarza, jak zresztą i sama muzyka, mimo upływu czasu nie straciły wiele ze swojej aktualności. Album nadal ocieka świeżością, zaskakując przy każdym kolejnym odsłuchu. Misternie utkane kompozycje kryją odniesienia do różnych stylów, które łączą się w nieoczywiste mariaże. Gości w nich nie tylko wspomniana psychodelia, ale też blues, jazz i górujący nad nimi hip-hopowy sznyt. Elektronika wędruje w odległe rejony, a melodie mają nader ilustracyjny charakter.
Nieprzeciętna energia sceniczna
Niektórych kompozycji z Breakthrough, jak i późniejszych płyt (my szczególnie lubimy Instrumentalepathy!) z pewnością nie zabraknie na jedynym polskim koncercie Amerykanina. Po dłuższej przerwie The Gaslamp Killer wraca nad Wisłę. DJ i producent wystąpi w warszawskim Niebie już za niecały miesiąc, 11 marca. To dobra okazja, żeby przekonać się o jego umiejętnościach. Eklektyczne płyty to jedno, ale prawdziwa zabawa rozpoczyna się na żywo. Nie bez powodu artysta grał m.in. na Coachelli, Voodoo Fest czy Decibel Festival. W 2015 roku wydał nawet osobny krążek live, zarejestrowany podczas pamiętnego występu w Los Angeles. Na deskach Mayan Theatre towarzyszyła mu wtedy 15-osobowa orkiestra. Dyrygował nią bezprzewodowo, rozsyłając wskazówki za pomocą tableta.
Stary wyjadacz
Za dopracowaniem występów muzyka stoi też spore doświadczenie. Breakthrough ukazało się w 2012 roku, ale The Gaslamp Killer był już znacznie wcześniej obecny w hip-hopowym światku. Rozpoczynał od grania DJ setów w kalifornijskim San Diego. Od nazwy jednej z tamtejszych dzielnic zaczerpnął zresztą swój pseudonim. Później przeprowadził się do Los Angeles, gdzie był jednym ze stałych rezydentów kultowego Low End Theory. Popularna miejscówka stanowiła mekkę dla elektronicznych i hip-hopowych producentów. Poza Bensussenem grywali tam jego dobrze znani koledzy po fachu, w tym Flying Lotus, Nosaj Thing i The Glitch Mob. Kilka koncertów z biletami za symboliczną kwotę dał tam również Thom Yorke. To w nieistniejącym już klubie zawiązywały się wieloletnie znajomości i dochodziło do wymiany wartościowych inspiracji.
Frajda i nieprzewidywalność
Do Nieba przyjeżdża zatem wprawiony w bojach gracz, który zjadł zęby na miksowaniu, samplingu i scratchingu. Reprezentant wytwórni Brainfeeder wie, co robi i z pewnością zgotuje w Warszawie niezłe show. – Jego sety są po prostu dzikie. To chyba ich nieprzewidywalność gwarantuje największą frajdę. Nie jestem pewien, czy on sam wie, co zagra przez resztę wieczoru. Występ sprawia wrażenie, jakby w każdej chwili mógł się skończyć, ale oczywiście tak się nie dzieje – rekomenduje koncert jeden z użytkowników platformy Songkick. My czujemy się przekonani i mamy nadzieję, że widzimy się z Wami pod barierkami!
Bilety na koncert The Gaslamp Killer znajdziecie w Going.!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.