Ma ambicje, by wygryźć Scarlett Johansson. Czy wygenerowana przez AI Tilly Norwood to nowa gwiazda kina?
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
– Nie jest zastępstwem człowieka, lecz aktem twórczym – dziełem sztuki. Jak wiele form przed nią wywołuje ożywioną rozmowę, a to samo w sobie pokazuje siłę kreatywności – przekonują autorzy projektu. Profesjonalni aktorzy i filmowcy nie kupują jednak tego wyjaśnienia i wprost wyrażają swoje rozczarowanie. Ich zdaniem pojawienie się Tilly Norwood i innych fikcyjnych postaci na planach może zupełnie zmienić zasady gry.
Sztuczna inteligencja wnika do kina na wielu polach. Pomaga scenarzystom, przyspiesza podejmowanie decyzji castingowych, pozwala przewidzieć sukces komercyjny filmu i sekunduje przy układaniu strategii promocyjnych. Jej coraz częstsze zastosowanie spotyka się z różnym odzewem środowiska. Część osób twierdzi, że AI znacząco obniży koszty produkcji i usprawni realizację jej żmudnych elementów. Inni – i chyba jest ich więcej – martwią się, że technologiczna optymalizacja zabierze pracę tysiącom profesjonalistów.
Wielkie święto fotografii i filmu na PGE Narodowym. W dniach 16-17 października nie może zabraknąć Was na Fotoformie 2025!
AI i aktorzy. Bezpieczny dystans czy realne zagrożenie?
Rozwój nie pomija także świata aktorstwa. Osoby pracujące w dubbingu już teraz są zastępowane modelami głosowymi gotowymi mówić w różnych językach. Technologia, jak pokazały przypadki Jamesa Deana, Paula Walkera albo Carrie Fisher, wskrzesza nieżyjące postacie na dużym ekranie. Statyści grający tłumy w scenach zbiorowych bywają wygenerowani na etapie postprodukcji. Wydawałoby się jednak, że największe gwiazdy Hollywood, ściągające tłumy do kin i dające z siebie wszystko na polu fizycznym czy emocjonalnym, będą niezagrożone. Cóż, nowe doniesienia pokazują, że i one powinny czuć oddech postępu na karku.
Tilly Norwood. Aktorka, która nie istnieje
Na sobotnim Zurich Summit, czyli wydarzeniu branżowym organizowanym w ramach zakończonego już festiwalu filmowego w Zurychu, odbyła się konferencja studia produkcyjnego Particle6. Firma niedawno ogłosiła założenie podjednostki Xicoia. To inkubator talentów skupiony na sztucznej inteligencji, którego celem jest tworzenie, zarządzanie i monetyzacja nowego pokolenia hiperrealistycznych gwiazd cyfrowych. Twarzą głośnego projektu została nieistniejąca Tilly Norwood. Postać ma już swoje konto na Instagramie i pierwszy angaż aktorski. Prawdziwe, istniejące od lat agencje są ponoć zainteresowane, żeby podpisać z nią kontrakt.
Czy postęp rzeczywiście przełamuje bariery?
Eline van de Velden, była aktorka, producentka i fizyczka, która zarządza Particle6, ma względem swojej kreacji ambitne plany. – Chcemy, żeby Tilly Norwood była następną Scarlett Johansson albo Natalie Portman. Taki jest cel naszych działań – przekonuje w rozmowie z magazynem Broadcast International. Do wykorzystania AI podchodzi z dużym entuzjazmem. – Ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że ich kreatywność nie musi być ograniczona żadnym budżetem. Nie ma barier twórczych i właśnie dlatego sztuczna inteligencja niesie za sobą tyle pozytywów. Chodzi o zmianę punktu widzenia. (…) – podkreśla.
Hollywood reaguje
Nie wszyscy podzielają jednak tę aprobatę. Wystarczy spojrzeć na komentarze internautów pod postami zamieszczonymi na instagramowym profilu Tilly. – Nic nie nakręciłaś, to nie jest prawdziwe! – pisze jedna z osób. – To niesamowicie obraźliwe dla nas, prawdziwych artystów – wtóruje jej inna. Głosy sprzeciwu płyną także z samego Hollywood.
– Mam nadzieję, że wszyscy aktorzy reprezentowani przez agenta, który pracuje z postaciami AI, rzucą go. Rozejrzyjcie się wokół, to obrzydliwe – komentuje gwiazda meksykańskiego kina, Melissa Barrera. Mara Wilson znana m.in. z Pani Doubtfire i Matyldy przypomniała o tym, że wizerunek Norwood powstał dzięki eksploatacji tysięcy twarzy ludzi, którym nikt za to nie zapłacił. Jenna Leigh Green wezwała za to do działania amerykański związek zawodowy SAG-AFTRA. Walka z powszechnym wykorzystaniem sztucznej inteligencji była jednym z głównych postulatów głośnego protestu organizacji sprzed dwóch lat.
Sama van de Velden nie przejmuje się zanadto narastającą krytyką. Właścicielka Particle6 odpiera ją w opublikowanym dwa dni temu oświadczeniu. Deklaruje w nim, że Tilly nigdy nie będzie zastępstwem ludzkiej istoty, tylko aktem twórczym skłaniającym do refleksji i ożywionej dyskusji. – Wierzę też, że postacie AI powinny być oceniane jako część własnego gatunku, na podstawie zasług, a nie porównywane bezpośrednio do ludzkich aktorów. Każda forma sztuki ma swoje miejsce i każda może być ceniona za to, co unikalnego wnosi – podsumowuje.
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.

