Victoria De Angelis z Måneskin idzie w techno. „Chodzi o wniesienie pulsującej energii na parkiet”
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Nową erę w karierze Włoszki otwiera singiel GET UP B*TCH, który nagrała wraz z brazylijską piosenkarką Anittą.
Między słuchaczami rocka a techno nie ma chyba żadnego oficjalnego konfliktu, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że obie grupy podchodzą do siebie z naturalnym dystansem. Ci pierwsi niekiedy uważają, że DJ sety są wtórne, grane na jedno kopyto i nie niosą za sobą wiele znaczenia. Drudzy w podobny sposób krytykują gitarowe kompozycje, doszukując się w nich nadęcia i megalomanii.
Cardio drumming, czyli wyzwolić energię na wielkich piłkach. O co chodzi w tej formie treningu?
Z ulic Rzymu do finału Eurowizji
Victoria De Angelis, choć sama zdystansowałaby się pewnie od takich określeń, może pojednać zwaśnione strony. 24-letnią Włoszkę znamy przede wszystkim z występów w zespole Måneskin. Wraz z Thomasem Raggim założyła go jeszcze wtedy, gdy chodziła do liceum. Przez dłuższy czas grali na ulicach Rzymu, aż natrafili na ogłoszenie o castingu do programu telewizyjnego X Factor. Wtedy dopiero kariera zdolnych, ale nieopierzonych entuzjastów nabrała rozpędu. Szybko wydali dwie płyty, a potem nadeszło zwycięstwo w Eurowizji. Słuchacze ze Starego Kontynentu pokochali ich zadziorny temperament i punkową energię.
Elektronika nową przyjaciółką
Samej Victorii ciągle jednak czegoś brakowało. Czy to kwestia tego, że z natury jest indywidualistką? A może przejęła się negatywnymi recenzjami ostatniej płyty Måneskin, w której zarzucano twórcom wtórność i odcinanie kuponów od eurowizyjnego sukcesu? Samych jej intencji pewnie raczej nie poznamy, ale artystka szybko przeszła do czynów. Pod koniec lutego ogłosiła pierwszą solową trasę jako… DJ-ka. W nowym wydaniu porzuciła mocny, punkowy makijaż i czarne stroje na rzecz bardziej roznegliżowanych kreacji. Zmieniła też styl: za konsoletami nie prezentuje zmiksowanych kawałków swojego zespołu, tylko elektronikę w szybkim wydaniu. Polubiła się z hard techno i gabberem, ale też z drum and bassem.
Autentyczność czy hipokryzja?
Publiczność entuzjastycznie przyjęła eksperymenty Włoszki. Choć jako DJ-ka całkowicie pozbyła się gitar, ze swojego poprzedniego wcielenia zaczerpnęła nieco twórczej dezynwoltury i drapieżności. Wśród peanów na Instagramie wyróżnia się tylko jeden krytyczny komentarz. Artystka Rebecca Griffith wysnuła tezę na temat wolty gatunkowej swojej koleżanki z branży. – To hipokryzja i kradzież subkultur. Muzyka Måneskin jest tanim produktem komercyjnym dla kultury masowej, a teraz Victoria stała się DJ-ką, bo to jest modne. Nie popieram tego – skomentowała.
Czy Griffith ma rację? Pewnie częściowo tak, zwłaszcza że nowi DJ-e wyrastają jak grzyby po deszczu, a niektórzy nawet nie próbują udawać, że naciskają cokolwiek na konsolecie. Victoria De Angelis nie należy jednak do tych przypadków. Poza tym, że występuje w klubach, zdecydowała się bowiem także obrać ścieżkę producencką. Jej pierwszy autorski utwór trafił właśnie do sieci i jest zapowiedzią pełnoprawnego, długogrającego materiału.
Otwartość kluczem do sukcesu
W GET UP B*TCH klasyczne, minimalistyczne techno ustępuje miejsca dudniącym basom i odniesieniom do electro zmieszanego z reggaetonem. – Jako DJ-ka i producentka uwielbiam wyłamywać się z konwencji, przesuwać granice i eksperymentować zarówno ze świeżymi dźwiękami, jak i z samym klimatem. Brzmienie, które lubię, opiera się na warstwach i crossoverach – tłumaczy artystka. Esencją tworzenia jest dla niej właśnie zabawa gatunkami. – Chodzi o odkrywanie i łączenie różnych stylów przy jednoczesnym wniesieniu na parkiet surowej, spoconej, pulsującej energii – przekonuje.
Po zapoznaniu się z takim manifestem staje się jasne, dlaczego Włoszka postawiła na taką, a nie inną współpracowniczkę. GET UP B*TCH to rezultat jej współpracy z Anittą. Artystka nazywana niekiedy królową brazylijskiego popu nie ma wiele wspólnego ani z techno, ani z punkiem. Na co dzień bliżej jej do latynoskiego funku i wspomnianego reggaetonu. Otwartość Victorii na prezentowane przez nią brzmienia zaowocowała czymś ożywczym dla obu pań… i dla samych słuchaczy.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.