Wszystko może być rzeźbą – byliśmy na Warsaw Preview
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z…
Na początku września po raz drugi odbył się festiwal sztuki niezależnej Warsaw Preview. Tym razem spotkaliśmy się na Osiedlu Jazdów w ramach plenerowo-piknikowego wydarzenia w urokliwym sąsiedztwie Domków Fińskich.
Przy muzyce DJ-ów i DJ-ek związanych z Radiem Kapitał, przedstawiciele i przedstawicielki różnych dziedzin sztuki pokazali swoje najnowsze dzieła rzeźbiarskie. Udało nam się porozmawiać z niektórymi z nich.
Malarz Jan Możdżyński opowiedział nam m.in. o tym, jaka jest relacja jego obiektów do obrazów.
Moje rzeźby są trochę przedłużeniem mojego malarstwa. I obrazy, i rzeźby wychodzą z tych samych szkiców, które robię wcześniej markerem na papierze. Część z tych rzeźb, które tu pokazuję już jest namalowana.
Øleg i Kaśka podkreślają performatywny i efemeryczny aspekt rzeźby. W ramach Warsaw Preview można było poperfumować się ich nowym zapachem The Smell of Eruption.
Øleg: W naszej praktyce zajmujemy się tworzeniem sytuacji. Dla nas rzeźba jest pojęciem bardzo szerokim.
Kaśka: The Smell of Eruption ma być zapachem końca świata. Perfumując się nim można powiedzieć, że samemu można stać się rzeźbą.
Jagoda Dobecka w swojej rzeźbie odnosi się do nietypowego tematu bezpieczeństwa drogowego.
Moja rzeźba jest głównie zbudowana z materiałów, które mogą kojarzyć się z ochroną – filcu, linki holowniczej, kłódki i basenowych pianek. Na jej drugim końcu umiejscowiony jest dość ciężki obiekt z gliny przypominający kowbojski but z czymś na kształt ostrogi. Ta forma jest w kontrze do tych bezpiecznych, miłych materiałów, które mają nas zabezpieczać.
Rzeźba Alisy Temchenko powstała w czasie lockdownu. Dla Alisy najważniejszy jest nie tyle sam obiekt, co proces jego powstawania oraz materiał, z którego jest wykonany.
Moja rzeźba jest zrobiona z liści sprowadzonych z 3 różnych krajów, w których mieszkałam w różnych okresach życia i z którymi jestem mocno połączona emocjonalnie – Ukrainy, Polski i Włoch.
Justyna Smoleń tworzy osobliwe kolaże z rzeźb już gotowych popularnie zwanych „bibelotami”.
Podoba mi się, że te bibeloty są kiczowate i jednocześnie reprezentują nasze marzenia o wyidealizowanej rzeczywistości, nasze idealistyczne wizje, do których niekoniecznie chcemy dążyć, ale chcemy się nimi otaczać. Chciałabym, żeby poprzez moje działania każdy spojrzał na te obiekty inaczej niż dotychczas.
Prace rzeźbiarskie artysty wizualnego Kuby Mozolewskiego pierwotnie funkcjonowały w formie dwuwymiarowej.
Pokazanie tych obiektów to kolejny etap mojej pracy twórczej, która od zawsze polegała na budowaniu konkretnych, fizycznych instalacji, które później fotografowałem. Z czasem składające się na nie obiekty zaczęły być na tyle odrębne i autonomiczne, że jestem w stanie pokazać je w oryginalnej formie.
Karolina Szlupowicz inspiruje się m.in. stworzeniami morskimi tworząc rzeźby, które można luźno zaklasyfikować jako organiczną abstrakcję.
Mam swoje trzy główne projekty – pierwszym z nich są rogi, czyli rzeźby, które nosi się na ciele, ale ostatnio zaczęłam również tworzyć rzeźby wolnostojące, które mają ingerować w przestrzeń – np. wisząc na łańcuchu. Mój ostatni projekt to mniejsza i powiedzmy bardziej casualowa wersja wspomnianych rogów, w formie niewielkich bibelotów-ozdób, które można nosić m.in. na włosach.
Dla Pauliny Jołdy bardzo ważne było wytworzenie całościowego, przyjaznego efektu – przy jej pracach można było poczęstować się m.in. ciasteczkami. Prace, które pokazywała na Warsaw Preview powstały specjalnie na to wydarzenie.
Zależało mi na tym, żeby każdy element tej instalacji – łącznie ze mną – był spójny. Chciałam, żeby można było to czytać jako wydarzenie, jako zaprojektowaną specjalnie przestrzeń, ale też i zaproszenie do rozmowy.
Chodzę na wystawy, piszę o nich i je polecam. Z wykształcenia historyczka sztuki i fotografka, z zamiłowania kartomantka. Ezo tematy nie są mi obce. Lubię rozmawiać, szczególnie z kobietami i o kobietach. Jestem związana z Radiem Kapitał, gdzie współprowadzę "Tarotiadę" i mam swoje solowe pasmo "Czeczota".