Czytasz
“Jedność, współpraca i samoorganizacja” – rozmawiamy z klubem Pogłos

“Jedność, współpraca i samoorganizacja” – rozmawiamy z klubem Pogłos

Logo Pogłosu, źródło: Facebook Pogłosu

Kto z Was nie tęskni za koncertami w stołecznym Pogłosie? Słynąca z egalitarności miejscówka na Burakowskiej walczy o przetrwanie. Do końca grudnia możecie wesprzeć ją poprzez trwającą właśnie zrzutkę. Przed końcem tego trudnego roku Going. rozmawia z Karolem Czerniakiewiczem z Pogłosu o pandemii, kooperacji i kulturotwórczej sile klubów.

To trudny moment dla branży kulturalno-gastronomiczno-rozrywkowej. Konsekwencją drugiej fali pandemii jest ponowne zamknięcie i ograniczenie działalności wielu miejscówek. Nie każda może przetrwać tę niebezpieczną sinusoidę. W wywiadzie z Pogłosem rozmawiamy m.in. o tym jak ważne jest wsparcie tego typu inicjatyw.

Odpaliliście kolejną zrzutkę. Czy możecie opowiedzieć trochę więcej o tym, z czym się obecnie zmagacie? 

Tak naprawdę zmagamy się z trudnym rokiem pełnym niepewności i chaosu, tak jak cała nasza branża. Przestój związany z zamknięciem wiąże się z dużymi kosztami, takimi jak: czynsz za lokal, media, podatki czy utrzymanie miejsc pracy. Logistyka, aby jakoś pozostać na powierzchni jest olbrzymia. 

W chwili obecnej zmagamy się głównie z długami, które narastały od czasu otwarcia po pierwszym lockdownie. Mimo że organizowaliśmy koncerty, vegan grille i inne wydarzenia – przy wprowadzonych wtedy obostrzeniach i limicie osób po prostu nie zarabialiśmy. Czyli w największym skrócie: koszty działalności mieliśmy podobne lub nawet wyższe (środki bezpieczeństwa, zatrudnianie dodatkowych osób do ogarniania wytycznych sanepidu, dezynfekcja), a przychody znacznie mniejsze. Nie organizowaliśmy też całonocnych imprez tanecznych, które są dochodowe. Ze względu na pandemię postawiliśmy na bezpieczeństwo. 

Podobnie w naszej drugiej miejscówce nad Wisłą. Udało nam się wynegocjować obniżkę czynszu, niedawno zamknęliśmy preorder na pogłosowy merch oraz do końca grudnia mamy odpaloną zrzutkę na portalu zrzutka.pl. Dużo osób pomaga nam w oddolny sposób, np. organizując giełdę fotograficzną. 

Co pandemia uświadomiła Wam, jako prowadzącym takie miejsce jak Pogłos, jeśli chodzi o mechanizmy działania i strukturę szeroko pojętej branży kulturalno-rozrywkowej? Co obnażyła? Na co zwróciła uwagę?

Uświadomiła nam, że jesteśmy głównie zdani sami na siebie. Naszym największym wsparciem jest kapitał ludzki, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. Tego, ile otrzymaliśmy najróżniejszej pomocy od bliskich nam osób, trudno jest przedstawić w liczbach. Uświadomiliśmy sobie przez to, że właśnie do tych osób kierujemy nasze działania. Solidarność w naszej branży okazała się olbrzymia. 

Jaką wartość kulturotwórczą mają inicjatywy takie jak Pogłos, ale też inne kluby czy miejsca związane z szeroko rozumianą rozrywką?

Rola takich miejsc jest bardzo ważna, ponieważ to w nich ludzie czują się dobrze i bezpiecznie. Mogą wymieniać się pomysłami i inicjatywami. Łatwiej też im z pomocą naszego doświadczenia zorganizować swoją pierwszą imprezę, koncert czy inne wydarzenie. To właśnie w takich miejscach zawiązują się przyjaźnie, kolektywy czy inne akcje napędzające lokalne środowisko. Oprócz tego, staramy się też realizować ciekawy program, wielokrotnie ryzykując bookingami. Ryzykując – mam tu na myśli organizację koncertu lub imprezy z mocno niszową, ale zajawkową muzyką. Po prostu chcemy coś zrobić, bo uważamy, że jest to wartościowe i to robimy. Czasem ponosząc spore koszta z tym związane, ale to jest właśnie nasza misja.

Możecie wymienić 3-5 akcji, które najbardziej zapadły Wam w pamięć, były dla Was najważniejsze, zmieniły coś w działalności Pogłosu, były przełomowe dla Was lub publiczności?  

Było mnóstwo najróżniejszych momentów, ciężko sobie coś przypomnieć spośród setek tych wydarzeń. Było dużo rozczarowań i smutku, ale były też takie koncerty, że podczas ich organizacji, np. stojąc na bramce i zbierając kasę za wejścia, nagle wchodziliśmy w głąb sali ich posłuchać, bo to był jakiś kosmos. 

Na szybko przypomniał nam się koncert Congo Natty ze stycznia 2020 – bo więcej osób nie dało się już wcisnąć. Frekwencyjnie przebił najgrubsze imprezy z CDQ. Oraz pewien piątek, gdzie na dole mieliśmy wyprzedany koncert Lotto, a na górze imprezę i koncert w stylu kalifornijskiego punka. Przyszły nawet osoby w szortach, a była zima. Po koncercie Lotto, Łukasz Rychlicki wbiegł na górę grać kowery ejtisowego amerykańskiego panka. 

Wystartowaliście z nowym, jesienno-zimowym merchem. Głównym motywem jest tam oldskulowa grafika Norberta Strukowa “Unity”. Jaki przekaz łączy się dla Was z tym hasłem? 

Kiedy dostaliśmy wzór od Norberta, przypomniała nam się taka oldskulowa grafika z wielką rybą, która goni stado malutkich rybek i nagle te rybki malutkie się organizują, łączą i razem są silniejsze od tej złej ryby. Od zawsze wspieraliśmy nieformalne inicjatywy – te mniejsze i większe, robione dla zajawki przez osoby lub kolektywy. Oddolna organizacja jest nam bardzo bliska i cieszymy się, że właśnie ten wzór niesie ze sobą przekaz jedności, współpracy, kooperacji oraz samoorganizacji. 

Hasło „Unity” ma niezwykle spółdzielczy przekaz. Jesteśmy przecież spółdzielnią socjalną i działamy w sektorze ekonomii społecznej. To jest też trochę odpowiedź na jedno z poprzednich pytań o kulturotwórczej roli miejscówek takich jak Pogłos. Grafika Norberta ilustruje, jak olbrzymią siłę mają takie oddolne działania, społeczności czy miejsca. 

Wzór “Unity” Norberta Strukowa zdobi najnowszy merch Pogłosu

Jak widzicie przyszłość klubów w nowej, post-pandemicznej przyszłości? Czy wydarzenia online mogą być odpowiedzią na pandemię? Jakie są ich zalety i wady?  

Sprawdź też

Wszystko przenosi się w dzisiejszych czasach do netu i aplikacji. Jeśli nie można działać w normalny sposób, zawsze trzeba szukać alternatyw. Wydarzenia online są na razie jedyną alternatywą. Jest ona jednak mocno ograniczona, brakuje tych najfajniejszych elementów, które wynikają z samych wydarzeń w klubach. Obsuwy, spotykania znajomych, wiecznych pytań kiedy kto gra i czy jest merch oraz po prostu bycia w tym razem, a nie przed ekranami. Brakuje elementu ludzkiego. Jeśli chodzi o przyszłość klubów, to mamy w Warszawie za****stą scenę klubową. Jednej nocy możesz zaliczyć 3 super koncerty, a potem trafić na następne 3 imprezy, jak nie więcej. I to do fajnych, zaangażowanych, otwartych i nie bojących się ciekawych bookingów miejsc. To jest skarb. Myślę, że powinniśmy o to walczyć, bo naprawdę jest o co.

Pogłos wspiera lokalną scenę muzyczną. Na Burakowskiej wystąpił m.in. zespół WRONG, źródło: Facebook Pogłosu

Czas koronawirusa to również czas rewizji dotychczasowych form działalności przeróżnych inicjatyw, kolektywów, miejscówek. Czy planujecie przeformułować Pogłos? Dostosować się do zmieniających się warunków i działać w formie hybrydowej?  

Na chwilę obecną nic nie wiemy, czekamy i staramy się zachować spokój. Jednocześnie szukamy sobie dodatkowych źródeł utrzymania, bo wiemy, że może być różnie. 

Nie znamy przyszłości budynku i gruntu, na którym znajduje się nasz klub. W związku z planowanymi działaniami deweloperskimi od jakiegoś czasu staramy się czegoś bezskutecznie dowiedzieć. Istnieje obawa, że w obecnych warunkach Pogłos już się na Burakowskiej nie otworzy. W przyszłym roku liczymy na otwarcie Fali – naszego plenerowego lokalu nad Wisłą i na to, że to pomoże nam wyjść na prostą. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, ale bardzo chcemy kontynuować to, co udało nam się zapoczątkować 4 lata temu. Czyli nie tylko klub muzyczny, ale przestrzeń otwartą i bezpieczną, gdzie zaistniały najróżniejsze oddolne inicjatywy. Ale także pewien sposób myślenia i bycia, któremu przyświecały takie wartości jak tolerancja, różnorodność, samoorganizacja i niezależność. Te właśnie wartości i idee chcemy kultywować i kontynuować w przyszłości.

Jak można jeszcze (oprócz zrzutki) wspomóc Pogłos? Jak w ogóle ludzie, publiczność powinna teraz wspierać artystów i artystki czy szeroko rozumianych twórców i twórczynie kultury?  

Bliskie nam Osoby orgnizują giełdę foto na Pogłos (szczegóły u nas na fejsie). Najprawdopodobniej będzie też dodatkowa pula naszego merchu do nabycia stacjonarnie. Wspomniałem wcześniej o tym, że wszystko przenosi się do Internetu i aplikacji. To jest jedyne wyjście. Straszne jest to, że takie giganty jak np. Spotify traktują artystów w taki sposób. Praktycznie nic im nie wypłacając bez miliona odsłuchań. Może trzeba to zredefiniować i założyć lokalnego polskiego spotifaja, gdzie będą tylko polscy artyści sami wgrywający swoje rzeczy i dostający za odsłuchania godziwą kasę. Wspieranie artystów przed covidem było zdecydowanie łatwiejsze, bo idąc na koncert czy imprezę wiedziałeś, że te pieniądze trafią w dużej mierze właśnie do osób grających. Do tego można było nabyć od nich bezpośrednio płyty czy koszulki, a jest to jeden z niewielu sposobów, który sprawia, że ta kasa naprawdę trafia do nich.

Wspieranie jest tak naprawdę bardzo proste. Lajkujmy strony, pokazujmy, że nas to jara. To już jest olbrzymie wsparcie. W sieci jest dużo tych dróg – wszędzie są jakieś kciuki albo serduszka. Wielką zaletą Internetu, który jest teraz jedyną formą promocji i wsparcia artystów czy artystek jest to, że coś udostępnianego błyskawicznie może polecieć w świat. To ważne, by udostępniać zajawkowe rzeczy ze świata czy ze swojego podwórka. To jest po pierwsze mega miłe dla artystów czy artystek, a po drugie dzielimy się tym, przez to puszczając dalej.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone