Kryształowa kulo, przemów! To czeka nas w 2023 w muzyce elektronicznej
W Going. zajmuję się projektami i pisaniem. Artystycznie techno w…
2022 był niesamowitym rokiem dla światowej elektroniki. Dowody? Wystarczy tylko szybki rzut oka na zestawienie wykonawców, którzy wydali nowe albumy w ciągu ostatnich 12 miesięcy: Röyksopp, Bonobo, Björk, Daphni, Moderat… To tylko wierzchołek góry lodowej, udane debiuty zaliczyli bowiem Mall Grab, ones czy wyhajpowany do granic możliwości (moim zdaniem słusznie) Fred Again… Ale co czeka nas w 2023 w muzyce elektronicznej?
Caroline Polachek – Desire, I Want to Turn Into You
Żaden inny album nie mógł znaleźć się na początku tego zestawienia. Cztery wspaniałe single, cztery różne, a jednocześnie niezwykle spójne muzyczne uniesienia. Obok artystki produkcją większości albumu zajął się jej wieloletni współpracownik Danny L Harle. Brytyjczyk znany jest z kompletnie odjechanego, kampowego brzmienia inspirowanego kulturą rave’u, grami komputerowymi i szwedzką muzyką ludową (!). Wydawać by się mogło, że tak odległe inspiracje twórców będą powodowały kolizje i poskutkują nierówną jakością materiału. Dotychczasowe single potwierdzają jednak, że nie ma miejsca na podobne pomyłki. Są tak samo przystępne dla niedzielnego słuchacza, jak również dla najbardziej wybrednych odbiorców. Niezależnie, czy będzie to mocno syntezatorowe Welcome To My Island, niemal taneczne Bunny Is A Rider, czy też mocno inspirowane trip-hopem Billions.
Odwrócone sample automatów perkusyjnych żywo przypominają Portishead. Tęskniłem! W stopce singla Sunsets podpisany jest Sega Bodega. Dałbym wiele, żeby w innym numerze usłyszeć Caroline Polachek na połamanym, wywodzącym się z piwnic Londynu bicie. Co ciekawe, premiera albumu zaplanowana jest na 14 lutego 2023 roku. Przypadkowo wybrana data czy umyślnie zaplanowana promocja? Przekonamy się już niedługo. Rok 2023 będzie jej rokiem, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Pozostaje tylko czekać na ogłoszenie artystki w line-upie jakiegoś polskiego festiwalu. Unsound już był, więc tym razem nieśmiało zwracam oczy w kierunku FEST Festivalu, to byłoby coś pięknego. PROSZĘ!
Bilety na FEST znajdziesz tutaj
Kelela – Raven
W przyszłym roku minie sześć lat od ostatniego albumu artystki. Wydany w 2017 Take Me Apart spotkał się z bardzo ciepłym odbiorem. Zebrał pochwały za techniczną doskonałość, szerokie nawiązania do muzyki klubowej i brzmienie odmienne od popu w klasycznym ujęciu. Rok później ukazało się Take Me a_Part, the Remixes, gdzie obok takich postaci jak choćby Princess Nokia pojawiają się Kaytranada i LSDXOXO. Te dwie ksywki mają kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o przyszłoroczny album.
Raushaan Glasgow, bo tak naprawdę nazywa się ten drugi, mieszkający w Berlinie DJ i producent, znany jest z eksperymentowania i poszerzania granic muzyki klubowej. Spodziewajmy się zatem mostu pomiędzy undergroundową elektroniką rodem z konkursów tańca vogue i przystępnym dla słuchacza popowym brzmieniem. Wyraźnie słychać to w promującym płytę singlu Happy Ending. Nieoczywista rytmika, zapętlony, wkręcający się w czaszkę syntezator i pokrywający to wszystko break perkusyjny oznaczają tylko jedno: ukryte między wierszami poszerzanie horyzontów. Wspaniale!
Dotychczas ukazały się trzy single, a producentem jednego z nich jest wspomniany wyżej Kanadyjczyk Kaytranada. On The Run to sensualny, przepełniony snującym się basem numer z połamaną rytmiką, na który nałożono warstwę cudownych motywów granych na syntezatorach. Nagranie nie jest jednak typical Kaytranada song, bo zdecydowanie sprawdzi się bardziej do słuchania nocą w ciemnym pokoju niż na parkiecie Boiler Roomu. Ach, i jeszcze jedno: album ukaże się 10 lutego 2023 w legendarnej wytwórni WARP.
Everything But The Girl – TBA
Jeśli nie wiecie, co to za zespół, nie martwcie się. Też nie wiedziałem. Jeśli znacie tylko numer, który podlinkowałem, to, jak wyżej, nie przejmujcie się. Ale jeśli jesteście chociaż trochę fanami elektroniki, to namawiam was do zrobienia sobie małego prezentu. Nieważne, czy siedzicie wieczorem na kanapie, czy też jedziecie w opóźnionym jak zwykle pociągu PKP relacji Kraków Główny – Gdynia Główna: zarezerwujcie 53 minuty i odsłuchajcie album Walking Wounded duetu Everything But The Girl.
Gwarantuję, że będzie to niezapomniana podróż, nawet jeśli widok za oknem i zimowa szarość mówią inaczej. Dajcie się zabrać eksperymentalnym, połamanym produkcjom Bena Watta, pozwólcie sobie na chwilę nostalgii przy niskim, nieco matowym i aksamitnym głosie Tracey Thorn. House’owe, rytmiczne Wrong, niemal jungle’owe Good Cop, Bad Cop czy trip-hopowe Single to niesamowite perełki, który zostają w głowie na długo. Na razie nowy album został zapowiedziany tylko wpisem na Twitterze wokalistki i niestety niewiele więcej wiemy na jego temat. Jeśli jednak będzie co najmniej tak dobry, tak eklektycznie eksperymentalny, a zarazem przystępny jak ten wydany w 1996, to będę usatysfakcjonowany!
W Going. zajmuję się projektami i pisaniem. Artystycznie techno w @naked.relaxing i disco @zenit.muzyka. Poza tym modowa odklejka, włoska kuchnia, książki na równi z filmami i sztuka wszelaka.