Ojciec hip-hopu uhonorowany. DJ 600V otrzymał Złotego Fryderyka
Niemal 30 lat nagrywania i dziesiątki kawałków zostały wreszcie docenione. DJ 600V rozpoczyna rok od Złotego Fryderyka.
DJ 600V: lata tworzenia historii
Bez niego hip-hop nie byłby w miejscu, w którym jest teraz. DJ 600V to już człowiek-legenda. Zaczynał, kiedy rap nawet jeszcze nie raczkował. Jeśli z jakiegoś powodu umknął wam profil Sebastiana Imbierowicza, to spieszymy z wyjaśnieniem. To dzięki niemu poznaliśmy takich graczy jak choćby Tede czy Hemp Gru. To on wyprodukował Skandal Molesty i Chleb powszedni Zip Składu. To on maczał palce przy utworach donGURALesko, Piha, a nawet… Reni Jusis.
A co jeszcze poza byciem samym producentem? W 1994 roku wraz z Janem Marianem Volt założył grupę 1kHz. Później sporo działał solo – wydał takie albumy jak m.in. Produkcja hip-hop, Wkurwione bity czy Szejsetkilovolt. Nie sposób też nie wspomnieć o tym, jak ogromny wpływ miał na popularyzację hip-hopu w latach 90. W 1993 roku wraz z Bogną Świątkowską rozpoczął kultową audycję Kolorszok. Przez wiele lat wypowiadał się na tematy okołorapowe w magazynie Ślizg, gdzie miał prowadził rubrykę.
Mata i sanah ze wspólną płytą? Raper marzy o wspólnym kolędowaniu
Złoty Fryderyk w odpowiednich rękach
Działalność Imbierowicza wreszcie doceniona! Został on uhonorowany Złotym Fryderykiem, czyli nagrodą przyznawaną za całokształt kariery. Wyróżnienie nietuzinkowe, bo mogą się nim pochwalić nieliczni, szczególnie zasłużeni dla muzyki artyści. Poza Voltem statuetki powędrowały jeszcze do Martyny Jakubowicz, Krzysztofa Meyera i Kazimierza Jonkisza.
– Dla mojego pokolenia, osób, które dorastały na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych oraz fascynowały się rodzącą się wówczas polską sceną hip hopową, Dj 600 Volt to postać absolutnie kultowa. Działalność Sebastiana docierała do nas na bardzo wielu polach: za pośrednictwem fal radiowych, podczas granych przez niego imprez, a także, przede wszystkim, na legendarnych, produkowanych przez niego albumach. Dzięki tym wydawnictwom V.O.L.T. nie tylko umożliwiał zaprezentowanie się szerszej publiczności zaczynającym wówczas swoją drogę artystom, ale stanowił dla nich także niezbędne wsparcie w zakresie dostępu do sprzętu studyjnego, wiedzy i inspiracji muzycznych. To wszystko działo się w czasach, gdy na playlistach co piątek nie pojawiało się kilkanaście nowych, rapowych singli, a kiedy każda wydana kaseta z polskim rapem była wydarzeniem, na które czekano, a później słuchano i dyskutowano przez długie miesiące – powiedział szef polskiego oddziału wytwórni Def Jam Recordings i członek Rady Akademii Fonograficznej, Witold Michalak.