Czeczenia przeciwko techno i innej szybkiej muzyce. Skąd ten zakaz?
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Autorytarny reżim Ramzana Kadyrowa chce kontrolować średnie tempo piosenek granych na koncertach i odtwarzanych w radiach. To próba stłumienia skażonych wpływów z Zachodu.
Kontrowersyjne rozporządzenie wejdzie w życie na początku czerwca. Jego pomysłodawcą, w porozumieniu z głową republiki Ramzanem Kadyrowem, jest minister kultury Musa Dadajew. Polityk postuluje, żeby muzyka jak najbardziej odpowiadała czeczeńskiej mentalności i wyczuciu rytmu. – Wszystkie dzieła muzyczne, wokalne i instrumentalne powinny mieć tempo od 80 do 116 uderzeń na minutę – podaje rosyjska agencja informacyjna Tass. – Zapożyczanie kultury muzycznej od innych nacji jest niedopuszczalne. Dla dobra przyszłości naszych dzieci i całego narodu musimy przybliżyć dziedzictwo kulturowe Czeczenii. Obejmuje ono całe spektrum moralnych i etycznych standardów – przekonuje Dadajew.
Naturalne życie w pędzie
Co oznacza nowe prawo w praktyce? Kryminalizację lwiej części współczesnych gatunków muzyki popowej tanecznej, które królują na festiwalach i w serwisach streamingowych. Tempo najrozmaitszych piosenek – nie tylko house’owych, dubstepowych albo drum’n’bassowych – jest dziś coraz większe. Raperzy nawijają na beatach pędzących w zawrotnym tempie. Specyfika TikToka i innych mediów społecznościowych skłania do skracania długości utworów. Ich teksty są coraz prostsze, dystansując się od trudnych do przyswojenia, wysublimowanych metafor. W dobie przebodźcowania i wszechobecnej nowości żyjemy coraz szybciej, co odbija się na specyfice pracy artystycznej.
Czeczenia: niejasne zasady
Zarządzenie Dadajewa może więc okazać się ciosem dla wolności słowa, zwłaszcza tej artystycznej. Jeśli wykonawcy nie zmniejszą tempa swoich utworów, nie będą mogli wykonywać ich na żywo ani emitować w rozgłośniach radiowych. W praktyce oznacza to odcięcie głównego źródła dochodu, na co nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Na szczęście dużo wątpliwości rodzi pytanie, jak rząd Czeczenii będzie egzekwować prawo. Urzędnicy wybiorą się na koncerty albo DJ sety z instrumentami pomiarowymi? Artyści sami będą informować o szybkości swoich piosenek? A może w grę pójdą automatyczne narzędzia, na przykład algorytmy oparte na działaniu sztucznej inteligencji? Tego Dadajew jeszcze nie sprecyzował.
Amsterdam chce zerwać z wizerunkiem miasta imprez. Co knują władze stolicy Niderlandów?
Czeczenia. Opresyjne tradycje
Niestety, to nie pierwsza wiadomość z rosyjskiej republiki położonej na Kaukazie Północnym, która dotyczy naruszenia autonomii żyjących tam osób. Inne przykłady są nawet bardziej wymowne, bo godzą w podmiotowość i prawo do samostanowienia. Wspomniany Kadyrow przejawia silnie patriarchalny stosunek do kobiet, uznając, że należą do mężczyzn i powinny spełniać ich wszystkie zachcianki. Jako zagorzały apologeta konserwatyzmu kilkukrotnie bronił idei zabójstw honorowych. Nie znosi krytyki do tego stopnia, że zastrasza polemizujących z nim aktywistów nawet po ich wyprowadzce z Rosji. Poza tym otwarcie dyskryminuje społeczność LGBTQ+. Czeczeńskie osoby nieheteronormatywne na jego polecenie są aresztowane, umieszczane w więzieniach, a w skrajnych wypadkach nawet zabijane. W ubiegłym roku na terenie republiki oficjalnie zakazano jakichkolwiek prób korekty płci.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.